Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą (nr 41) w dniu 30-05-2017
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą (41.)

w dniu 30 maja 2017 r.

Porządek obrad:

1. Sprawozdanie senator Janiny Sagatowskiej ze spotkań z Polakami podczas wizyty wicemarszałek Senatu Marii Koc na Białorusi z okazji zakończenia roku szkolnego w Liceum Społecznym Polskiej Macierzy Szkolnej w Grodnie.

2. Sprawozdanie senator Grażyny Sztark ze spotkań z Polakami podczas wizyt wicemarszałek Senatu Marii Koc w Grodnie i w Kamieńcu Podolskim.

3. Sprawozdanie senator Grażyny Sztark, senatora Ryszarda Bonisławskiego i senatora Andrzeja Pająka ze spotkania z polskimi harcerzami w Centrum Dialogu Kostiuchnówka oraz ze spotkań z Polakami z Łucka i z Maniewicz na Ukrainie.

4. Sprawozdanie senator Barbary Borys-Damięckiej z udziału w obradach jury Nagrody Polonicus 2017 oraz w uroczystej Europejskiej Gali Polonii w Akwizgranie.

5. Sprawy różne.

(Początek posiedzenia o godzinie 14 minut 01)

(Posiedzeniu przewodniczy przewodnicząca Janina Sagatowska)

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Witam wszystkich bardzo serdecznie, witam Wysoką Komisję. Dziękuję wszystkim, którzy są, którzy znajdują zawsze czas na przybycie i są obowiązkowi. Witam panią dyrektor, która jest z nami, cieszymy się… Proszę przekazać panu marszałkowi, że traktujemy pani obecność tak, jakby pan marszałek był z nami, w osobie pani dyrektor. Dziękuję bardzo.

Otwieram czterdzieste pierwsze posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, które będzie przebiegało według zaproponowanego państwu porządku. Jest to kolejne posiedzenie poświęcone sprawozdaniom z wyjazdów senatorów. W ostatnim czasie było kilka ważnych wyjazdów i bardzo nam zależy, żeby cała komisja… Wiadomo, że nie jeździmy tam całą komisją, to nie były posiedzenia. A to są bardzo znaczące, ważne wizyty, dzięki którym możemy mieć obraz życia Polaków na Wschodzie i Polonii na świecie. Tak że chcemy, żeby wszyscy wiedzieli, co się dzieje w środowiskach polskich i polonijnych na świecie.

Przypominam, że nasze posiedzenie jest transmitowane przez internet.

Pierwsze sprawozdanie będzie mojego wyjazdu z panią marszałek Koc na Białoruś, do Grodna. Także na Białorusi, też w Grodnie, ale i w Kamieńcu Podolskim, była pani przewodnicząca Grażyny Sztark, także z panią marszałek. Pani marszałek Grażyny Sztark była także z grupą senatorów, z senatorem Ryszardem Bonisławskim i Andrzejem Pająkiem, i polskimi harcerzami w Centrum Dialogu Kostiuchnówka, było także spotkanie z Polakami z Łucka i z Maniewicz. Poprosimy też panią senator Borys-Damięcką, żeby nam opowiedziała o swoich pracach w jury Nagrody Polonicus 2017 oraz uroczystej Europejskiej Gali Polonii w Akwizgranie.

Miał być też punkt poświęcony sprawozdaniu pana senatora Jerzego Fedorowicza, który był na Święcie Sportu im. Kazimierza Górskiego we Lwowie, ale z przyczyn od niego niezależnych pana senatora dzisiaj nie ma. Złożył sprawozdanie i prosił, żeby je ewentualnie za niego przeczytać, ale ja uważam, że lepiej będzie, jeśli na innym spotkaniu, nawet w punkcie poświęconym sprawom różnym, powie nam o wydarzeniach sportowych we Lwowie.

Ostatni punkt to sprawy różne.

Czy są jakieś uwagi do porządku? Nie ma.

Kto jest za przyjęciem takiego porządku? Wszyscy. Tak myślałam, bo nie było wniosków. Przyjmujemy taki porządek. Dziękuję bardzo.

Przystępujemy do realizacji porządku posiedzenia.

Punkt 1. porządku obrad: sprawozdanie senator Janiny Sagatowskiej ze spotkań z Polakami podczas wizyty wicemarszałek Senatu Marii Koc na Białorusi z okazji zakończenia roku szkolnego w Liceum Społecznym Polskiej Macierzy Szkolnej w Grodnie

Pierwszy punkt to moje sprawozdanie.

Pani marszałek Koc także chciała być obecna, ale w imieniu pana marszałka bierze dzisiaj udział w ważnym spotkaniu, właśnie niedawno wyjeżdżała.

Muszę powiedzieć, że nasze wyjazdy na Białoruś, szczególnie na Grodzieńszczyznę, to za każdym razem duże wydarzenie. Zresztą na pewno każdy to podkreśli, pani marszałek Sztark też będzie sprawozdawać i zapewne miała takie samo wrażenie, że wszędzie, ale zwłaszcza na Białorusi, głównie na Grodzieńszczyźnie, panuje szczególnie podniosły nastrój, tak jakby Polska dalej tam była. Bo oni tam stale podkreślają, że to Polska odeszła od nich, a nie oni z Polski. I w związku z tym każde takie spotkanie, a szczególnie związane z oświatą, nabiera szczególnego charakteru i mocy i oddziałuje na integrację Polaków. Tak było również tym razem.

Ja w dniach 20–22 maja byłam z panią marszałek na Białorusi, najpierw właśnie w Grodnie. Przyjechaliśmy w nocy w sobotę, była już 1.00, jak dotarliśmy samochodem do hotelu. W niedzielę były uroczystości związane z zakończeniem roku szkolnego w polskim liceum społecznym, połączone oczywiście z trwającymi cały ten rok obchodami 25-lecia Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi. Prezesem od lat, od samego początku jest pan Stanisław Sienkiewicz, bardzo oddany sprawom oświaty polskiej. On całe swoje życie polonijne poświęca tej kwestii i efekty są niesamowite. Bo jak ja przyjeżdżałam jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, jak pierwszy raz przyjechałam, chyba na 5-lecie Polskiej Macierzy Szkolnej, to wtedy ich siedziba i szkoła… Teraz nie ma porównania.

Cieszymy się, bo jest to piękna szkoła, nowoczesna, jest tam obecnie ok. 1 tysiąca 500 uczniów. Było nawet ponad 2 tysiące – w samym Grodnie, podkreślam – tylko że za ciasno już mają. Niby ta szkoła była większa, ale obecnie jest za ciasna.

Te obchody to było coś pięknego. W kościele farnym w Grodnie zebrał się tłum, kościół był szczelnie wypełniony Polakami, młodzież, co robiło niesamowite wrażenie, w pięknych togach, w biretach z elementami barwy… Nie wiem, jak to nazwać, taki…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Wstążeczka też, ale również barwy biało-czerwone, strój niebieski, ciemny, prawie granatowy…

(Głos z sali: Kotylion.)

Biało-czerwony kotylion przy birecie… To, co jest obecne na Białorusi, to podkreślanie przywiązania do macierzy, do naszej ojczyzny, do spraw polskich… Msza była koncelebrowana, piękna.

Po mszy przeszliśmy do szkoły. Wszystko odbywało się w pięknym słońcu, było bardzo dużo młodzieży. Młodzież przedstawiła piękny program patriotyczny, naprawdę bardzo piękny. Później każdy dostał bochen chleba, nie, że ktoś jeden, i się dzieliliśmy. A na zakończenie młodzież przyniosła bochen chleba z ornamentem. I każdy dostał bochen tego czarnego chleba, takiego, jaki jest na Litwie i na Białorusi. Tam jest dobry, czarny polski chleb. To tak łączy, tak się czuło niesamowitą bliskość między ludźmi… Muszę to mocno podkreślić.

Macierz Szkolna stale podkreśla, że oni nie zajmują się polityką, w tym znaczeniu, że aż tak nie uczestniczą w innych sprawach oprócz oświaty. I to właśnie są efekty. Oni się zajmują szkołą, młodzieżą, dziećmi, edukują, wychowują, dbają o język polski. Młodzież pięknie po polsku mówi, śpiewa, deklamuje itd. To są wielkie talenty, przyszłość naszej młodzieży… Bo tak ją musimy nazwać, oczywiście to są obywatele Białorusi, ale to jest także nasza młodzież.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Towarzyszył nam oczywiście także pan ambasador, specjalnie przyjechał z Mińska. Również konsulowie… I w tym miejscu pragnę podziękować ambasadorowi i konsulom za ich obecność, którą Polacy czuli się bardzo umocnieni. Wiadomo, że jak jest nie tylko Senat, ale i przedstawicielstwo naszego rządu, dyplomacji, to oni czują, że są pod szczególną opieką.

Po tych uroczystościach… Jest przewidzianych dużo sprawozdań, więc nie będę aż tak szczegółowo opowiadać. Po tych uroczystościach, po szybkim obiedzie, zaraz wsiedliśmy w samochody, bo już mieliśmy umówione spotkanie w Lidzie. Lida to bardzo stare miasto, jeszcze z XIV wieku, chyba z 1338 roku, polskie miasto, nieraz tam byliśmy, ja też byłam. Po drodze, we wsi Bogdany, koło miejscowości Jewłasze, złożyliśmy piękny wieniec. Tam właśnie zginął w walce Jan Piwnik „Ponury”. Później został przewieziony i pochowany w sąsiedniej miejscowości, Wawiórce, ale jak wiemy, jego ciało zostało potem ekshumowane i przeniesione do Wąchocka w świętokrzyskim, tam jest jego pomnik, a teraz i grób.

Ale we wspomnianej wsi… To jest coś pięknego, że koło takiego pomniczka, takiego kamienia, gromadzi się… Był tam taki skromny pan z polską flagą, było paru mieszkańców. A opiekuje się tym pomnikiem pewna starsza pani, ona tam sadzi kwiatuszki, dba o to wszystko, każdą trawkę wyrywa. Ja podeszłam do niej, myślałam, to jest Polka, ale to Białorusinka. Ona, jak mówi, z miłości do Polaków dzień w dzień się opiekuje tym miejscem śmierci naszego wielkiego rodaka, miejscem polskiej pamięci narodowej. Zapaliliśmy tam znicze.

Później, już w samej Lidzie, spotkaliśmy się z przedstawicielami lidzkiego oddziału Związku Polaków na Białorusi oraz Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej. Przedstawili nam swój dorobek. To była niedziela, my przyjechaliśmy po południu. To było coś niesamowitego.

Nie wiem, dlaczego tych zdjęć nie ma, Pani Kasiu…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

I chcę powiedzieć, że nas uderzyło, że malutkie dzieci, nawet jeszcze z przedszkola i trochę starsze, były tak odświętnie, pięknie ubrane. To nas tak uderzyło. Nie mówię już o innych, o dorosłych zespołach. Wszyscy na nas czekali, chcieli się podzielić swoim dorobkiem. Było już bardzo późno, ale oczywiście spędziliśmy tam sporo czasu w niedzielę, wróciliśmy do Grodna późną nocą, koło północy.

Na następny dzień zaplanowany był wyjazd z Grodzieńszczyzny, ale po drodze, zmierzając do granicy, zatrzymaliśmy się w Sopoćkiniach, gdzie jest remontowany przez Caritas diecezji grodzieńskiej Dom Miłosierdzia. Przy kościele jest taki kompleks. To, co jest pięknego, to znajdujący się zaraz obok bardzo duży budynek starej szkoły. To jest mała miejscowość, tam ponad 90% to są Polacy. I tam właśnie, w tym domu, chcemy… Ja nawet marzyłam, że może byśmy tam pojechali, nawet to zgłosiłam, spytam marszałka. Może byśmy kiedyś zorganizowali wyjazdowe posiedzenie komisji na Białorusi, na Grodzieńszczyźnie, m.in. w Sopoćkiniach, żeby zobaczyć, co wspaniałego robią Caritas i diecezja, wszystko po to, żeby ulżyć doli tamtejszych Polaków. W większości to jest starsze społeczeństwo. I tam by było hospicjum i dom dla starszych, samotnych, opuszczonych itd. Chcielibyśmy wesprzeć to wielkie przedsięwzięcie.

No i wróciliśmy. Była to bardzo pożyteczna wizyta. Podkreślam – zresztą chyba każdy będzie o tym mówił, to się, że tak powiem, odciska jakimś takim piętnem – że im dalej chce się pracować, nawet jeśli mają trudności. Bo teraz znowu Łukaszenka przeszkadza w kwestii szkół, mimo podpisanego w tamtym roku o porozumienia oświatowego między Polską i Białorusią. Oni to podkreślają, że mają trudności, ale idą do przodu. Na zewnątrz to wygląda tak, jakby nie było żadnych trudności, nikt tego nie odczuwa, młodzież, rodzice razem się trzymają. I chyba dlatego życie, szczególnie oświatowe, na Grodzieńszczyźnie kwitnie niesamowicie.

Dziękuję bardzo. Jakby były pytania, to może na koniec je zostawimy, a teraz… Nie widzę zgłoszeń.

Punkt 2. porządku obrad: sprawozdanie senator Grażyny Sztark ze spotkań z Polakami podczas wizyt wicemarszałek Senatu Marii Koc w Grodnie i w Kamieńcu Podolskim

Przystępujemy do kolejnego punktu. To się troszkę łączy, bo też dotyczy Grodzieńszczyzny. Chodzi nie tylko Grodno, ale jeszcze o Kamieniec Podolski. Ale na pewno pani przewodnicząca opowie nam parę zdań i o Grodnie. Tak więc w drugim punkcie…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, to też jest ważne. Ja się cieszę, bo to będzie podbudowanie, taki dwugłos, ewentualnie… Bo to samo widzieliśmy.

Prosimy panią przewodniczącą Grażynę Sztark o sprawozdanie ze spotkań z Polakami, z wizyt wicemarszałek Koc w Grodnie i w Kamieńcu Podolskim.

Proszę, Pani Przewodnicząca.

Senator Grażyna Sztark:

Dziękuję bardzo.

Pani Przewodnicząca! Szanowni Państwo!

Ja zacznę od Kamieńca Podolskiego. To było w dniach 23–25 kwietnia. Również był bardzo bogaty program. Zaproszenie Polonii miało związek z wmurowaniem tablicy z wizerunkiem Henryka Sienkiewicza, zaprojektowanej przez pana Balę, a wykonanej przez Wasyla Dudkę, to jest artysta z Kosowa na terenie Ukrainy. Tablica ta jest umieszczona na fasadzie kościoła dominikańskiego. Po naszym przyjeździe przygotowana była do odsłonięcia. Charakter spotkania był bardzo uroczysty, no bo wiadomo, Kamieniec Podolski… Od razu, jak patrzę na pana senatora Gogacza, to chcę powiedzieć, że gdzie się pojedzie, tam się słyszy o słynnych paczkach. Tak że podtrzymuję, że chyba najsłynniejszy Polak to jest…

(Głos z sali: Zamiast świętego Mikołaja to jest święty Gogacz.)

Tak, święty Gogacz, który przywozi paczki. Naprawdę, one tam odgrywają bardzo ważną rolę. Wszyscy, jak tam jeździmy, spotykamy się z ogromną, naprawdę ogromną biedą, ale też pokorą, takim przyjmowaniem pokornie, mimo wszystko, wszelkich przeciwności losu.

Mówię o tym wyjeździe, który był naprawdę bardzo, bardzo piękny. A to również za sprawą terenów, które odwiedziliśmy. To jest właśnie Kamieniec. Ja bardzo przepraszam, ale niestety zostawiłam iPad i to, co mi pani przygotowała ze zdjęć, które wysłałam, musi państwu dać obraz tego, co widzieliśmy. Mam nadzieję, że wszyscy tam byli.

To są przepiękne okolice Podola. Proszę państwa, ja nie będę się skupiała tutaj… To są Czerniowce – tam również ludzie wspominali pana Gogacza. Tu jest spotkanie z Polonią, z panem profesorem… To jest Dom Polski, który…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, tak. To jest kościół, specjalnie zrobiliśmy… To jest kościół polski, przepiękny, ale proszę zobaczyć, w jakim jest stanie.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, tak.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No, będą mieli, ale właśnie… Bo to jest… A to są podziemia, gdzie były złożone prochy naszych… No, nie wiadomo, czy naszych, bo to byli różni, że tak powiem…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Nie, nie, to są żołnierze.

Tu jesteśmy my, tu jest pan konsul. Proszę?

(Głos z sali: Z pierwszej wojny?)

Tak, z pierwszej wojny, oczywiście.

A tu jesteśmy już na spotkaniu z Polonią z Kamieńca Podolskiego. Tu jesteśmy na spotkaniu u mera. Tutaj jest podarunek… O, odwrotnie. Tu jest również… I to chyba będzie niestety zakończenie.

Bardzo życzliwie przyjęli nas również gospodarze tego miasta. Między innymi… Tutaj mówiłam właśnie pani przewodniczącej… A tu jest odsłonięcie tablicy. Może na sekundkę tylko… Zaraz powiem o tym odsłonięciu tablicy. Opowiadali, że 3 dni wcześniej niestety podczas wojny zginął młody, 23-letni mieszkaniec Kamieńca Podolskiego. Zbierają pieniądze, bo zwrot ciała kosztuje 10 tysięcy dolarów. Tak więc ogrom wojny obejmuje nie tylko tamte okolice, to sięga wszystkich stron Ukrainy i dotyka niestety… To jest wielkie nieszczęście. I jeszcze ta obawa, cały czas.

To, co pani Kasia pokazała przed chwileczką, to właśnie odsłonięcie tablicy, z honorami. Wartę honorową pełnili studenci Akademii Humanistycznej. Pan doktor Radosław Lolo miał wykład na temat Henryka Sienkiewicza. W ogóle to była bardzo, bardzo bogata… Tu jest już msza święta, zaraz będzie Grodno, przepraszam bardzo, na tym zakończymy. No, niestety, tamte zdjęcia były piękne, ale… Postaram się jeszcze… Jestem już w posiadaniu swojego iPada i jak będzie możliwość, to może na następnym posiedzeniu to uzupełnię.

To była bardzo ważna uroczystość. Chcę państwu powiedzieć, że znajomość biografii Sienkiewicza i jego „Trylogii”, i w ogóle historii jest przeogromna.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Dzieciaki takie małe recytowały… Myślałam, że to tylko na tę okoliczność, a okazuje się, że po prostu to znają.

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Na pamięć znają całe… Tak, tak.)

Tak, po prostu w domach rodzinnych się tego uczą. Tak że… Też trochę żałujemy, bo miały tam trafić pieniążki, na tamtejszy kościół, ale przez przypadek zostały tutaj, na tym terenie, albowiem, no, jak to bywa…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Klasztor…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: 68 tysięcy zł…).

(Senator Artur Warzocha: 68 tysięcy zł na doprowadzenie wody.)

(Rozmowy na sali)

(Senator Artur Warzocha: Przepraszam, czy mogę wejść w słowo?)

Senator Grażyna Sztark:

Tak, tak, bardzo proszę.

Senator Artur Warzocha:

Ten duży projekt rzeczywiście upadł w komisji.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Będziemy musieli wrócić do tej kwestii w przyszłym roku, bo rzeczywiście strona kościelna sama tego nie udźwignie. A na pewno warto… Pani senator to potwierdza.

Senator Grażyna Sztark:

To jest tylko takie zabezpieczenie, ale naprawdę widać, że pomoc z każdej strony… Również w przypadku okolicznej ludności, która jest bardzo przyjacielsko nastawiona… Jeżeli chodzi o kontakty między mieszkańcami i Polonią, to są one bardzo bliskie. Nie ma tutaj żadnych problemów, wręcz chciałabym powiedzieć, że są do nas przyjacielsko nastawieni. Zresztą historia, można powiedzieć, jest tam wszechobecna i bardzo o to dbają. Warto tam jeździć, chyba cały czas powinniśmy to podkreślać. Warto jeździć, warto odwiedzać…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Podtrzymywać cały czas relacje.)

…podtrzymywać cały czas… Bo ci ludzie naprawdę z wielką ochotą przychodzą, chociaż tam jest strasznie zimno, warunki są straszne, jest biedniutko. A jeśli chodzi o język, jakim posługują się dzieci i dorośli, to naprawdę można pozazdrościć. I tyle.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Ja w tym miejscu może powiem jeszcze uzupełniająco kilka słów. Byliśmy tak zbudowani, ta młodzież nawet…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

(Senator Grażyna Sztark: Tak, tutaj Czerniowce…)

Jedna dziewczyna z pamięci mówiła całe fragmenty „Syzyfowych prac”. To nie był wiersz, którego łatwo się nauczyć, tylko proza. Normalnie, bez suflera, bez niczego.

(Senator Grażyna Sztark: Z Polakami tu w Czerniowcach się spotkaliśmy…)

Prawie pół książki. To tak dla uzupełnienia. Bo to też podkreślałaś, umiejętność recytowania…

(Senator Grażyna Sztark: No, całe…)

…całych stronic naszej poezji czy literatury patriotycznej i nie tylko. Dziękuję.

Senator Grażyna Sztark:

O Czerniowcach jeszcze właśnie wspominał pan senator Gogacz. Tak, byliśmy tam i mieliśmy duże spotkanie. A tu na dowód jest ufundowana tablica na Domu Polskim w Czerniowcach.

Nie wiem, chyba chciał pan zadać pytanie albo coś dodać…

(Brak nagrania)

Senator Stanisław Gogacz:

…tablicę i ona jest poświęcona Henrykowi Sienkiewiczowi, tak?

(Głosy z sali: Tak, tak.)

Ale logo, które jest pod tym, to jest właśnie…

(Senator Grażyna Sztark: Nie, nie. To są Czerniowce.)

To jest logo „Wspólnoty Polskiej”.

Senator Grażyna Sztark:

To jest tablica na Domu Polskim. To są też Czerniowce. A wcześniej była tablica poświęcona Sienkiewiczowi… To są Czerniowce. Bo całość tej wizyty… Zaraz pokażę. To jest właśnie tu. Tu jest ta tablica.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

To jest tablica na kościele poświęcona Sienkiewiczowi.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Pani już skończyła, tak?

(Senator Grażyna Sztark: Tak, chyba że są pytania.)

Dziękuję bardzo.

Ja przepraszam, jeżeli chodzi o moje sprawozdanie, to widzieliście państwo, że nie było ani jednego zdjęcia, ale to dlatego, że pani Kasi się internet zaciął. I teraz chciałabym pokazać kilka zdjęć, jako uzupełnienie mojej relacji z wizyty w Grodnie. Chociażby żeby państwo zobaczyli, jak ta młodzież jest przygotowana.

Proszę bardzo, tu jest aż niebiesko, młodzież w togach, w biretach. Tu pan prezes Sienkiewicz z panią marszałek przed piękną szkołą w Grodnie. Tutaj ja, dali mi taki medal, już nie będę się chwalić. O, tutaj jest właśnie zdjęcie przy grobie „Ponurego”. Proszę zobaczyć, z flagą przyszli… Ta pani, co koło mnie stoi, za rękę ją trzymam, to ta babuszka – ale w dobrym znaczeniu – która się opiekuje grobem „Ponurego”, sadzi kwiatuszki. Nawet nie mówi po polsku, bo nie jest Polką, po rosyjsku do mnie mówiła. O, ta pani, właśnie tam.

Nie wiem, coś tam jeszcze pani ma?

Tu pan ambasador. To już jest w Lidzie, akurat ja przemawiam. Tamto jest z dziećmi, o, to, o czym mówiłam – tyle ich przyszło, cała gromada małych dzieci, pięknie, odświętnie ubranych, z małymi chorągiewkami biało-czerwonymi, był ich tłum, w takim niedużym pomieszczeniu…

(Głos z sali: Tylko pogratulować.)

Naprawdę, tłum. Jak byliśmy tam z panią marszałek, to płakać nam się chciało. Tu nie wszystkich widać. Piękny zespół, „Kresowianki” chyba. O tu jest część. Później dali występ. To było późne niedziele popołudnie, mogli nie przyjść, a przyszli tak gromadnie. To było wyjątkowe przeżycie. O, proszę zobaczyć, jaki tłum. I dzieci były, deklamowały całe fragmenty polskiej literatury.

(Senator Grażyna Sztark: Odświętnie ubrane.)

Odświętnie ubrane. I to nie była szkolna okazja. Po prostu wszyscy przyszli na spotkanie z nami. Naprawdę wielka chwała tym Polakom, trzeba powiedzieć, że tam, na Wschodzie, zachowują się tak godnie i szlachetnie, że tylko kłaniać się i dziękować. Dziękuję bardzo.

(Senator Grażyna Sztark: …Kamieniec, jeszcze…)

(Głos z sali: A nie, już pani mówiła.)

A, to pani ma kolejne sprawozdanie, w trzecim punkcie, tak? Nie, pani już mówiła…

(Senator Grażyna Sztark: Ja mówiłam o Kamieńcu Podolskim, a teraz powiem o Grodnie.)

A, teraz o Grodnie, tak, tak.

Senator Grażyna Sztark:

To może ciąg dalszy tych zdjęć… To będzie już chyba Grodno. Tu jest msza. To też była niedziela, były uroczystości z okazji Dnia Polonii i Polaków za Granicą. No niestety, warunki są takie, jakie są. Musieliśmy się zmieścić… Przyjechał pan ambasador i mówił, że trzeba dużej delikatności, żeby nie naruszyć pewnych zasad, które zostały przyjęte między władzami. To było takie podwórko, w tym podwórku jest pomieszczenie, w którym znajduje się biuro pani prezes i zarządu Polonii i Polaków…

To były głównie uroczyste obchody, więc były tańce, śpiewy. Żałuję bardzo, mam to nagrane, ale oczywiście nie ma możliwości pokazania tego. Proszę państwa, to była naprawdę uczta. Taki śpiew i takie występy aktorskie. Tam co niektórzy wybierają się m.in. do szkoły aktorskiej.

Pani Kasiu, to jest tylko jedno zdjęcie, czy jest więcej?

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: W Lidzie spotkałam dziewczynę, która się wybiera do szkoły aktorskiej.)

Tak?

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Miała występ poetycki. Niezwykła dziewczyna.)

Mam nadzieję, że jeszcze będzie więcej zdjęć, ale to jest chyba…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: To opowie nam pani marszałek.)

Ech, żałuję ogromnie, bo dałam… No niestety. Przepraszam bardzo.

Zespołów naprawdę było mnóstwo. Chcę państwu powiedzieć, że kierownik grupy artystycznej sprzedał swój samochód, wykonuje bardzo ciężką pracę, albowiem jest masażystą w Niemczech… On przez rok zbierał na stroje. Następnym razem przywiozę zdjęcia i pokażę. Przepiękne stroje, naprawdę. Zrobił to kosztem utraty swojego ukochanego samochodu, jak to on mówił. Tyle to musiało kosztować.

Głosy były niesamowite. I można było sobie przypomnieć piosenki i pieśni, o których już dawno zapomnieliśmy. I też, tak jak pani przewodnicząca mówiła, na zakończenie było przekazanie bochnów chleba, czarnych, typowych, z ich właśnie typową…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, ornamenty. I z taką…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Chustą.)

…chustą, przepięknie własnoręcznie wyszywaną. Tam się pielęgnuje cały czas…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Tradycje.)

Tak, nasze tradycje. I tak jak mówię, żałuję bardzo… Bo trzeba chyba jednak wysłuchać i popatrzeć. Tam były m.in. obrazy, wyszywanki. Od małych dzieciaków, wykonujących tańce ludowe, po młodzież i dorosłych. A takich strojów chyba nie powstydziłby się niejeden zespół pieśni i tańca z Polski, naprawdę.

Głosy przepiękne. Ludzie bardzo się starają. Podszedł do mnie chłopak, który nakręcił film o AK i występował o środki. Strasznie ciężko je podzielić i pokryć zapotrzebowanie, bo nie ma tyle środków. Przydałoby się chyba dziesięciokrotnie więcej. Serce też bolało, kiedy się słuchało tego człowieka, który przez rok ciężko pracował, żeby zarobić na te piękne stroje. Dobrze, że żona i dorosłe dzieci mogły utrzymać…

I chcę państwu powiedzieć, że jak Polacy, głównie ludzie starsi, poszli w tany przy tej muzyce i pięknie się bawili, to powiedziałam, że w nas chyba już nie ma tej radości, która jest w nich. Mimo że Łukaszenka bardzo mocno zaostrzył kurs. Potem w ambasadzie spotkaliśmy się również ze znaną panią pułkownik Weroniką Sebastianowicz i mieliśmy możliwość porozmawiania. Opowiadała ona, że za to, że przywiezione były tam paczki… Trzeba będzie chyba zmienić trochę…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, tak, ja wiem. Nie, nie, to nie od ciebie, broń Boże. Ale trzeba będzie zmienić sposób przekazywania tego, dlatego że ona niestety odpowiadała… I ludzie, którzy mieli z nią kontakt, spędzili w związku z tym trochę godzin na milicji. Ta pani ma przeszło 80 lat i nie można jej obciążać. A my, chcąc czynić dobrze, możemy spowodować represje wobec ludzi, którzy niekoniecznie powinni być zatrzymywani, przetrzymywani na milicji.

Jest zaostrzony kurs, ale to jest, mówię, już inna sprawa.

(Głos z sali: Kombatanci przekazali.)

Tak, kombatanci to przekazali. Ale to trzeba by było robić przez konsulat, trochę inaczej, zmienić formę. Dlatego że nie wolno, jak mówię, narażać tych ludzi. Bo my mamy możliwość, żeby to przekazać.

I tak jak wcześniej już mówiła pani przewodnicząca, dotarliśmy również do księdza…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: W Sopoćkiniach.)

Tak, w Sopoćkiniach. To jest idée fixe, ale wydaje mi się, że właśnie na tych terenach powinniśmy chyba wesprzeć tę ideę. Bo niestety tam jest taka sytuacja, że wioseczki już zupełnie pustoszeją, pozostają tylko ludzie starzy, chorzy, niepełnosprawni, którymi się nie ma kto się zająć. Oni zostają tam absolutnie sami, tylko od czasu do czasu dojeżdża jakaś pomoc i ci ludzie są zdani tylko i wyłącznie na siebie.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

W związku z tym zrodził się pewien pomysł – i warto go wspierać – żeby powstało hospicjum połączone z domem opieki społecznej czy pomocy społecznej.

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Dom dla samotnych i starszych i hospicjum.)

Tak, warto się nad tym się pochylić i warto popracować. I to chyba byłoby wszystko. Bo, jak mówiłam, nie ma zdjęć, nad czym ubolewam…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Bez zdjęć też widzimy, w wyobraźni.)

Dziękuję bardzo.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Punkt 3. porządku obrad: sprawozdanie senator Grażyny Sztark, senatora Ryszarda Bonisławskiego i senatora Andrzeja Pająka ze spotkania z polskimi harcerzami w Centrum Dialogu Kostiuchnówka oraz ze spotkań z Polakami z Łucka i z Maniewicz na Ukrainie

Jeżeli nie ma pytań, to od razu przejdziemy następnego punktu. A kto z państwa będzie relacjonował? Pan senator? Bo trzeci punkt to sprawozdanie z waszego wyjazdu, państwo senatorowie, do Kostiuchnówki.

(Głos z sali: Ja myślę, że tutaj…)

To proszę bardzo, bo…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Proszę, pan senator Bonisławski.

(Senator Ryszard Bonisławski: Ja przepraszam za spóźnienie, ale pociąg…)

Ja wiedziałam. Tak, tak.

(Senator Ryszard Bonisławski: 40 minut się spóźnił. Zima taka, że…)

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Ryszard Bonisławski:

Wyjechaliśmy w dniach 19–22 maja na pobojowiska koło Kostiuchnówki, tam, gdzie była największa bitwa legionowa, w której brały udział 3 brygady, ponad 15 tysięcy żołnierzy walczyło, a jeszcze na zapleczu ze 3 tysiące. Jak zawsze, zostaliśmy powitani w centrum dialogu – bo tak to się nazywa, to jest centrum dialogu polsko-ukraińskiego – czyli w dawnej szkole w Kostiuchnówce, którą niektórzy, jak sądzę, znają, a szczególnie pan kolega Gogacz, którego bardzo mile tam wszędzie wspominają. A mają za co dziękować.

Jechała z nami też dosyć duża delegacja z Łodzi i województwa łódzkiego. To nam troszeczkę opóźniło przejazd, chociaż oni bardzo sprawnie dojeżdżali, ale chcieliśmy, żeby przejechali przez granicę. Bo oni też byli, że tak powiem, wypakowani darami. Chodziło o to, żeby nie było problemów.

No, ale dojechaliśmy na miejsce, drugiego dnia postanowiliśmy już pooglądać cmentarze. To jest w Wołczesku, to jest najbliższe miejsce, gdzie są pięknie odnowione, a kiedyś niewidoczne groby naszych legionistów. Proszę państwa, ja tylko zwracam uwagę na to, że ten obraz, który widzicie, to jest obraz nagrobków wypielęgnowanych w poprzedniego roku. Bo dopiero teraz harcerze przyjeżdżają i zaczynają pracę. My wykonywaliśmy jakieś proste czynności, jak zmiana szarf etc.

Kolega Jarosław Górecki, harcmistrz, który jest w tym miejscu od 20 lat, jest tam absolutnym guru, niemal ambasadorem, tam go wszyscy bardzo szanują, on ma wszędzie otwarte drzwi.

(Głos z sali: Pan Jarek.)

Tak, wszyscy mówią na niego „pan Jarek”. On opowiada o każdym z tych miejsc. Kiedy jest troszkę nowych ludzi, to te opowieści są nieco dłuższe. Tak wyglądają obecnie te miejsca, zapaliliśmy znicze, z daleka cmentarz prezentuje się malowniczo, bo jest ukryty w lesie. Na 2 sosnach są oryginalne barcie z XIX wieku.

No i kolejne, najnowsze, że tak powiem, dziecko pozostające pod opieką harcerzy: niewielki cmentarz w Kuklach. Tam dosyć długo szukano grobów, ale wszyscy szukali nie w tym miejscu. Dopiero jakaś staruszka powiedziała: a, ja to pamiętam. I wskazała miejsce. I faktycznie, dopiero wówczas wykopano jedną mogiłę i kawalątek drugiej. W tym roku będą prowadzone wykopaliska, przyjadą archeologowie z Łodzi i będą tam poszukiwać pozostałych grobów.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

To są też pierwszowojenne groby. Jak Polacy się wycofywali z obrony, później aż za Stochód, to na trasie prowadzili opóźniające działania bojowe. I to są efekty.

Oczywiście, my tutaj również złożyliśmy hołd, krzyże zostały udekorowane biało-czerwonymi wstążeczkami. No i wysłuchaliśmy opowieści o tym, o czym tam wszyscy chcieliby wiedzieć. A dla wszystkich było to zaskoczeniem, bo dopiero od zeszłego roku istnieją te mogiły.

Potem pojechaliśmy do Przebraża, to jest miejsce, o którym kiedyś było głośno, bo miały się tu odbywać obchody dla uczczenia Polaków pomordowanych przez sotnie ukraińskich bandytów. To zostało zablokowane przez tamtejszych, jak oni mówią, faszystów. Bo na Ukrainie ludzie też są podzieleni co do oceny tego. W każdym razie uroczystość nie doszła do skutku, nie dopuszczono uczestników do tego cmentarza.

Cmentarz wygląda tak, jak widać na obrazku. Obok grobów legionowych są tu groby zamordowanych osób. Tu żołnierze Armii Krajowej, którzy tworzyli tam samoobronę, dawali odpór. Ale wieś nie istnieje. Tutaj dookoła kiedyś stały domy, teraz nie ma niczego. Rosną jakieś zdziczałe bzy, gdzieniegdzie stoi jakiś kawałek płotu i to jest wszystko, co pozostało po tej wiosce.

Tu także są wypisane setki nazwisk osób pomordowanych w tych okolicach, bo zabito ludzi nie tylko w tej wsi. Mogiła jest ładnie utrzymana, stale leżą kwiaty, nikt tego nie rozbija, nie niszczy. To jest pocieszające. I oczywiście tutaj też Jarek miał coś do powiedzenia.

Kolejnym etapem był Łuck. Program troszeczkę uległ zmianie ze względu na prośbę naszego konsula generalnego, który poprzedniego dnia wizytował inne miejsca i trzeba było podporządkować się jego przyjazdowi. A więc pojechaliśmy do Łucka. W Łucku odbywało się swoiste święto akademickie, kolejne uczelnie, szkoły prezentowały się na dziedzińcu zamku, którego bramę widzieliśmy. To jest katedra, ją również zwiedziliśmy. Oczywiście przypominam, że kiedyś, kiedy ja jeszcze tam jeździłem jako pilot wycieczek, to tu było muzeum ateizmu. A wcześniej duży magazyn różnych gospodarczych rzeczy.

O, może teraz będzie troszkę lepiej widoczne… Tu, przy drzwiach, jest kobieta, która mówi po polsku, można było z nią porozmawiać. Ja nawet wszedłem dalej, tam są barierki ograniczające w powszednie dni wejście w głąb, ale jakoś nikt na mnie nie krzyczał.

To jest tylko taki schemat starego miasta. Przypomnę, że Łuck kiedyś był jednym z największych miast na Ukrainie, w XVI wieku to miasto zamieszkiwało 15 tysięcy ludzi. Zamek był teraz akurat oblegany nie przez napastników, tylko przez ludzi, których tam tłumy krążyły.

Do tego cały czas były występy akademickie, na bardzo wysokim, moim zdaniem, poziomie. Myślę, że też to potwierdzicie. Ja zrobiłem parę landszaftów, obszedłem zamek dookoła, żeby trochę tej atmosfery poczuć. O, tu właśnie występuje ostatnia grupa uczelniana. Za chwilę ludzie porozbierają balony, grupa będzie się fotografowała na zewnątrz.

Tu, w muzeum… Oni się reklamują takim plakatem, ale jak państwo na dole przeczytacie… „Wojewoda trocki”, „kasztelan” itd. – po polsku napisane. Czyli nie mogą tego uniknąć. Jak chcą mówić o historii, to muszą mówić o czasach, kiedy my tam mieliśmy coś do powiedzenia.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No oczywiście, tak, tak.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tutaj fotografowali się wszyscy, więc ja także utrwaliłem tych studentów. Długo trwało ich ustawianie się.

A tu, proszę państwa, dla nas niespodzianka. Trębacz na wieży zagrał kawałek Beethovenowskiej ody, później jakąś pieśń akademicką na trąbce, a kiedy się zorientował, że są Polacy – bo tam nasza grupa krzyczała – to zagrał hymn Polski i wołał z wieży: wiwat Polacy! To nas mocno…

Widzicie zresztą, na drugim zdjęciu – ja to z daleka robiłem – jak do nas macha. Tylko akurat mnie jakaś koleżanka pchnęła w plecy i zdjęcie jest poruszone. Ale to było bardzo daleko.

Potem krajoznawczy element, źródła bijące kiedyś jak gejzery, dzisiaj już troszkę przytłumione. No i woda, która podobno poprawia urodę. Zresztą, o, spójrzcie tutaj…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Ja nie brałem tej wody.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Ale tu, o, Andrzej pięknie się prezentuje. (Wesołość na sali)

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No i, proszę państwa, kolejny dzień to już wyczekiwanie na generalnego konsula. A więc zaczynamy to, co jest istotne tam, na miejscu. Kopiec usypany na polskiej górce, odnowiony – bo on był cały zarośnięty, tu był busz. Harcerze to wszystko oczyścili, zostawili tylko grubsze sosny, bo musieliby mieć zgodę jakiegoś lokalnego konserwatora przyrody…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Ja niestety byłem na górze. Chciałem, żeby wszyscy weszli jednym wejściem, ale oni tak się rozbiegli, że ja już nie nadążałem z fotografowaniem. Tam, na górze, oczywiście kolejny wykład Jarka, wszyscy skupieni…

(Głos z sali: To jest bardzo ważne miejsce.)

Tak. Tutaj nie ma tablicy, ona będzie przywrócona. Dzięki Jarkowi w zasadzie władze są tam troszkę ubezwłasnowolnione. On narzuca pewne rozwiązania i oni to łykają. Tablica już teraz by była, jak powiedział, tylko że gdzieś w Polsce zniszczono jakiś pomnik UPA i tam momentalnie powstała blokada u jakiegoś wojewódzkiego konserwatora, który był tym mocno urażony. Widocznie miał w kręgach swojej rodziny kogoś, kogo chciał czcić takim pomnikiem..

To już jest Lasek Polski. Tu niektórzy, jak sądzę, bywali. To jest największy cmentarz w Kostiuchnówce, ze słupami pamięci. Jak to Jarek zawsze podkreśla, jest tu najwięcej pomników Piłsudzkiego. Bo tutaj jest wydobytych 8 słupów pamięci upamiętniających marszałka. Niektóre z nich były w fundamentach budynków…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

…zbezczeszczone troszkę, w chlewni gdzieś się pojawiały…

Tak wyglądał cmentarz, kiedy do niego dojechaliśmy. Wszyscy się rzucili do roboty. Mieliśmy miotły, grabie, szpadle, motyki i pracowaliśmy, na ile kto mógł. O, tu, proszę, Andrzej bardzo pracowicie… No, na działce, w domu, przygotowany ma już program czyszczenia.

Przygotowaliśmy też dużą wiązankę w oczekiwaniu na konsula. I dokładnie wtedy, kiedy skończyliśmy prace, kiedy ostatnia taczka odjechała, pojawił się konsul. Tu jeszcze fotografie, na których nikogo nie widzimy.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tu stoimy od frontu. Tu już jest nowy konsul, on dopiero od kwietnia urzęduje, ale jest bardzo życzliwy sprawom patriotycznym.

(Głos z sali: On był w Sewastopolu?)

(Głosy z sali: Tak, tak.)

Tak, on kiedyś…

(Rozmowy na sali)

On ma duże doświadczenie. No i tam z tyłu znany państwu stały konsul…

(Głos z sali: Mazur.)

Mazur, tak.

(Rozmowy na sali)

Proszę państwa, elementem dla nas dodatkowym była wizyta w tamtejszej szkole. Dyrektor szkoły, ten z lewej strony… Ta pani w niebieskiej stylonowej bluzce – ale haftowanej stylonowej bluzce, sama sobie ją wyhaftowała… On, mogę powiedzieć, jest wielkim przyjacielem… To od niego zależało przejęcie szkoły itd. On bardzo ściśle współpracuje. No, w szkole, jak widzicie… Datę jej założenia wyprowadzają od 1936 roku, od zbudowania szkoły przez legionistów ze składek legionowych.

To jest – tak przy okazji to pokazuję – tablica upamiętniająca młodych ludzi, którzy zginęli w wojnie 1914 roku z Rosjanami, ludzi z tej okolicy. Bo jest jeszcze druga, o wiele większa tablica upamiętniająca poległych z całego obwodu.

W centrum dialogu było duże spotkanie, pojawili się harcerze z Wołynia, w pięknych mundurach, zresztą chyba też przez Jarka załatwionych. Wyglądali naprawdę dzielnie. Oni tam z tyłu, daleko siedzą. Nas posadzono pod ścianą. Tu mamy prezenty, które pozbieraliśmy dzięki miłym paniom z naszej komisji i nie tylko.

I tu, proszę państwa, dla nas z kolei chwila wzruszenia. Poproszono bowiem 3 dziewczyny, które uczestniczyły w konkursie recytatorskim poezji polskiej i zajęły, jako grupa, drugie miejsce na Ukrainie… One są ze szkoły w Maniewiczach. Emerytowana nauczycielka nimi się zajmuje, ona kiedyś uczyła matematyki, ale teraz uczy dzieci języka polskiego. Proszę państwa, to było naprawdę wzruszające. Ja widziałem, że tam niektórzy chusteczki powyjmowali. Te dziewczyny dostały od nas różne drobiazgi. Bardzo przejęty był, był tu po raz pierwszy… To nasz konsul. To jest starosta z Maniewicz, też bardzo oddany sprawie. Była przewodnicząca ichniej rady powiatowej, ja nie wiem, jak to się u nich nazywa, ale chodzi o radę obwodową. No i redaktor, którego tu na pewno niektórzy znają. Zrobiliśmy sobie… Bo my mieliśmy jeszcze podarki dla szkoły. Jak się dowiedzieliśmy, że będziemy w szkole, to z tego, co zabieraliśmy dla młodzieży polskiej, wydzieliliśmy jakieś kredki – ja zresztą tego od siebie, z Łodzi, też zabrałem całe pudło – i podarowaliśmy to dzieciom ze szkoły, które tego nie mają na co dzień.

Proszę państwa, już ostatniego dnia czekał na nas w Maniewiczach ksiądz Andrzej.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak. On zawsze życzliwie na nas oczekuje. Jego kościół już ma nowy dach, jak widzicie. W lutym położony, przy zimnie, ale, jak ksiądz powiedział, blachę zdobył i nie mógł czekać, żeby mu tego nie zalało. Ale już bocian uwił gniazdo. Księdza opisali – jak remontowano dach i gniazda nie było – że jest szkodnikiem ekologicznym. No to on zaproponował tamtejszym ekologom i polskim ekologom, którzy ich wspierali, żeby złożyli składkę na odbudowę zniszczeń po bocianim gnieździe. Poprzednie ważyło 450 kilogramów.

Na tyłach kościoła jest niewielki cmentarz. Bardzo starannie, jak widzicie, wypielęgnowany. No, trudno się dziwić, bo ksiądz jak ma nawet chwilę wolną, to wyszczypuje te wszystkie chwasty. A wnętrze świątyni już jest suche. Teraz ksiądz czeka na kolejną warstwę płynów osuszających, będzie kładziona boazeria, bo pani konserwator wojewódzka sobie tak zażyczyła. My zawsze z pewną troską poznajemy jego potrzeby, ich jest dosyć dużo.

Tu, na zdjęciu, po prawej stronie jest nasz kierowca, pan Marek. No i oczywiście nie mogliśmy się opędzić, że tak powiem, od księdza, jeśli chodzi o jedzenie. Jak zwykle były przygotowane taki trójkątne pierożki, jak on mówi, „banderowcy”, „pieczeni banderowcy”, czyli banderiki. Do niego przyszła kiedyś delegacja, zwracali mu uwagę, że nie powinien nazywać pierogów pieczonych banderowcami. Powiedział, że się dostosuje. Ale jest pełen humoru, mimo że zdrowie mu szwankuje, i jest zawsze na posterunku. I kiedykolwiek tam będziecie, to zawsze, o każdej porze ma drzwi otwarte.

Taki był przebieg tej wizyty. Była jeszcze noc muzeów, ja oprowadziłem po muzeum pana konsula generalnego, który znów był bardzo zaskoczony, bo zbiorów jest tam naprawdę dużo, i to lokalnych, ale też poprzywożonych przez kolejne harcerskie grupy z Polski. Pięknie to wszystko jest uformowane. Polskie grupy odbierają tam solidną lekcję patriotyzmu, a jednocześnie lekcję historii otrzymują grupy ukraińskie. Bo, jak mówił Jarek, grup ukraińskich jest bardzo dużo, wszystkie szkoły z okolic odwiedzają muzeum w Kostiuchnówce. Tak że to jest autentyczne centrum dialogu polsko-ukraińskiego.

To tyle w skrócie telegraficznym. Jeszcze na pewno Andrzej coś doda. On tam pięknie wystąpił, wszystkich poruszył swoim wystąpieniem, głęboko patriotycznym.

A, jeszcze dodam, że konsul podarował nareszcie urządzenia do koszenia i inne, których nie można było kupić z pieniędzy… Bo to jest inwestycja powyżej 300 zł. Ale on ze zrozumieniem podarował te niezbędne urządzenia do prac cmentarnych. Dziękuję.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Czy towarzysze podróży chcą jeszcze coś uzupełnić? Panie Senatorze?

Senator Andrzej Pająk:

Ja bardzo krótko chciałbym jeszcze powiedzieć, że jeśli chodzi o katedrę w Łucku, to tam przez 6 lat proboszczem był niedawno wyniesiony na ołtarze ksiądz Władysław Bukowiński.

(Głos z sali: Jest tam tablica.)

Też żeśmy tam byli, tablica jest ładna, ja ją mam tutaj…

(Głos z sali: A czy tablica ku czci biskupa łuckiego Adolfa Szelążka jest tam jakaś?)

Nie spotkaliśmy takiej tablicy akurat tam, w katedrze.

(Głos z sali: Bo to ostatni biskup…)

W katedrze nie ma.

(Senator Ryszard Bonisławski: Jest, jest tam. Pochodziłem trochę więcej…)

(Głos z sali: Szelążka.)

(Głos z sali: Nie Bukowińskiego?)

(Senator Ryszard Bonisławski: Nie, nie. Szelążka też jest.)

Jest?

(Senator Grażyna Sztark: Jest, jest. Ja mam…)

(Głos z sali: Aha, to bardzo dobrze.)

I jeszcze uwaga z mojej strony: trzeba by zrobić tak, żeby jak najwięcej polskiej młodzieży tam dotarło, choćby nawet do tego centrum – tam jest możliwość noclegu – i żeby mogła po tych grobach, po tych cmentarzach przejechać się, być tam, zobaczyć, wczuć się.

Bo, proszę państwa, tak na marginesie, zobaczmy, co robią Żydzi: przywożą swoją młodzież do Oświęcimia, żeby właśnie dotknęła tego bólu, tego cierpienia. Oczywiście im chodzi o naród żydowski. Ale my, jako Polacy, również powinniśmy sprawić, żeby bardzo wiele młodzieży tam pojechało, zobaczyło, wczuło się. Bo jednak ziemia, groby najbardziej przemawiają do człowieka, do młodego człowieka, mam nadzieję, również. Miałbym taki apel płynący z tego spotkania.

Trzeba podkreślić ogromną życzliwość tamtych ludzi i znaczenie tego, co robi pan Jarosław. To jest niesamowita praca i zaangażowanie związane z pokazywaniem, odgrzebywaniem grobów, odbudowywaniem tego wszystkiego. No wspaniała praca. Myślę, że jakby nam się udało w przyszłym roku znów dzielić pieniądze, to trzeba właśnie o tym myśleć, bo te pieniądze są bardzo…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, 100-lecie… W zeszłym roku troszeczkę dziwnie to wyszło, bo było 100-lecie bitwy pod Kostiuchnówką i myśmy, jako Senat, nie byli na obchodach. Nie wiem, zaproszeń chyba nie było. Bo nie byliśmy. Ale myślę, że takie pieniądze są naprawdę dobrze wykorzystane. I jeślibyśmy w przyszłym roku znów coś dzielili, to, jak uważam, taką Kostiuchnówkę w pierwszej kolejności trzeba mieć na uwadze. Dziękuję bardzo.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Proszę, Panie Senatorze.

Senator Ryszard Bonisławski:

Konsul generalny zaproponował, żeby w przyszłym roku z okazji rocznicy odzyskania niepodległości zorganizować tam bardzo duże uroczystości. Uznał, że jest to miejsce najbardziej do tego predestynowane. Jarek już w poniedziałek był u niego z wizytą, konsul poznał go dopiero tutaj, ale słyszał o nim trochę wcześniej. I od razu go zaprosił, żeby ustalić jakiś wstępny program. Bo to musi być do wszystkich rozesłane z dużym wyprzedzeniem. I mam nadzieję, że już w przyszłym roku pojedzie tam więcej osób, które jeszcze w tym miejscu nie były. Bo naprawdę jest to fantastyczna lekcja patriotyzmu.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Jeszcze pani przewodnicząca. Proszę.

Senator Grażyna Sztark:

Dziękuję bardzo.

Tak, to miejsce przyciąga i nie ma rady, jak raz się tam pojedzie, to… jest w nim coś takiego, nie powiem, że magicznego, ale tam się wraca.

Istotna jest wspomniana informacja na temat setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Bo oczywiście, komendant Górecki mówił o tym, że w zeszłym roku odbyły się obchody, w bardzo uroczysty sposób… był pan minister Kasprzyk, oprawa była na najwyższym szczeblu. Tak że my będziemy zachęcali do udziału i dobrze by było, żeby od naszej komisji wyszła inicjatywa, aby się zastanowić, czy nie uczynić Kostiuchnówki miejscem uroczystych obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości.

Bo chodzi o to, o czym mówiliśmy: tyle pomników i tyle miejsc poświęconych Piłsudskiemu rzadko bywa na naszych terenach. To jest pierwsza kwestia.

Jeszcze druga kwestia, która się udała. Tak jak mówiłam w zeszłym roku, odezwała się ambasada Austrii, że, ponieważ są tam również ich groby, które już zanikają, a które mer chciał, że tak powiem…

(Głos z sali: Zrównać z ziemią.)

…zrównać z ziemią, z uwagi na to, że nie ma miejsc na pochówek… W związku z tym oni się odezwali. Konsul zobowiązał się do tego, że będzie tam, na miejscu, rozmawiał z ambasadorem Austrii w Kijowie.

I tu byłaby taka dosyć fajna… Jeżeli udałoby się to spiąć, właśnie to, co robią harcerze polscy, Austriacki Czarny Krzyż, i te wszystkie projekty, które są wykonywane w Kostiuchnówce, z Austrią, z pomysłami… I harcerze z Ukrainy, którzy w polskich mundurach dokonują tam prac ekshumacyjnych… To byłaby świetna idea takiego spięcia i tego, co może przynieść… Nie tylko takie zwykłe uroczystości, ale właśnie… Ta historia być może wróci po tych przeszło 100 latach.

Naprawdę idealnie by było… I wręczyliśmy również… Tutaj nasz orzeł, za którego dziękujemy tutaj kancelarii… Ale też dziękujemy za iPady, one się tam, w szkole, ogromnie przydają. Naprawdę ogromne podziękowania. Bo to są rzeczy, które absolutnie… Tam dla nich to było takie szczęście, proszę państwa, niewyobrażalne… Dla nas rzeczy proste, bez których my po prostu… Dla nas to są rzeczy, którymi codziennie się posługujemy, a dla nich to jest taka zdobycz. Oni nie wiedzieli, jak dziękować. Dlatego też chciałabym tutaj, przy wszystkich, złożyć podziękowania. Bo każdy dar a szczególnie właśnie tego typu trwałe rzeczy, nie tylko pamiątki, na długo pozostają w pamięci Polaków.

I chcę podkreślić, że udział naszego druha Jarosława… Proszę państwa, to, jak jeden człowiek potrafi zmienić nastawienie Ukraińców do nas, to jest kompletnie… Pan Wasia, czyli dyrektor szkoły, to jest najbliższy przyjaciel pana Jarosława Góreckiego. Są wspólne projekty. A jak jest szkoła, to i nauka. Tam ludzie normalnie mówią, posługują się językiem polskim. Proszę państwa, oni z nami rozmawiali normalnie w języku polskim. Bieda przeogromna, ale w sklepie… Zanim wyjedziemy, to oni nam przynoszą, proszę państwa, ogórki, takie gruntowe, żeby chociaż jakoś podziękować. I my musimy te ogórki brać, oczywiście potem je rozdajemy, no ale to jest… Czy kwas chlebowy, który sami robią. To naprawdę jest przyjaźń. I to się czuje.

Dlatego też… Tu ukłon w stronę pana profesora, który, jak wiem, odpowiada również za politykę historyczną, ale nie tylko. Warto by w Kostiuchnówce na obchody stulecia niepodległości… Naprawdę warto o tym pamiętać, dlatego że to jest… Oprócz tego, co tutaj widzimy, to… Na pewno musimy tam jeszcze pojechać i za każdym razem przypominać o tej historii. Dziękuję bardzo.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze jakieś pytania? Nie ma.

Punkt 4. porządku obrad: sprawozdanie senator Barbary Borys-Damięckiej z udziału w obradach jury Nagrody Polonicus 2017 oraz w uroczystej Europejskiej Gali Polonii w Akwizgranie

Przystępujemy, do ostatniego punktu… To znaczy przedostatniego, bo jeszcze sprawy różne. Sprawozdanie pani senator Barbary Borys-Damięckiej z udziału w obradach jury nagrody Polonicus 2017 oraz w gali europejskiej w Akwizgranie.

Proszę, Pani Senator.

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Dziękuję.

Ja postaram się podzielić moje wystąpienie na 2 części. Jeżeli chodzi o pierwszą część, to tutaj napisałam, oczywiście w sposób skrótowy i lapidarny, żeby postarać się zmieścić w 10 minutach, wszystko, co najważniejsze w związku z wspomnianą nagrodą, tak więc pozwolę sobie to przeczytać.

A w drugiej części, żeby nie musieć już długo komentować, chciałabym pokazać szereg zdjęć z tej uroczystości z takim krótkim komentarzem, ewentualnie podam nazwiska, jeżeli jakieś będą ważne, albo przedstawię jakieś sytuacje itd. Tak żeby móc możliwie szybko się na ten temat wypowiedzieć.

Uroczystość wręczenia wspomnianej polonijnej nagrody miała miejsce 6 maja. Odbyła się ona w Akwizgranie lub, jak kto woli, w Aachen, ponieważ obie te nazwy obowiązują, jedna jest niemiecka, druga jest belgijska.

Nagroda Polonicus jest prestiżowym wyróżnieniem europejskiej Polonii honorującym dialog, jednoczenie i promocję Polaków i Polski w Europie oraz na świecie. Po raz pierwszy przyznana w Dniu Polonii 2 maja 2009 r. na styku 3 granic – Belgii, Holandii i Niemiec – właśnie w miejscowości Aachen, noszącej równocześnie nazwę Akwizgran, w sali koronacyjnej zamku króla Karola Wielkiego, gdzie dziś mieści się ratusz tego miasta.

Nagrodą Polonius europejska Polonia nagradza osoby, które swoją twórczością bądź działalnością na rzecz jednoczenia i europejskiej integracji oraz wzmacniania… które odznaczają się doniosłymi dokonaniami w tym zakresie. Spośród wielu kandydatów zgłaszanych przez organizacje polonijne lub osoby ze społeczności polonijnej wyłaniani są nominaci, po czym 5-osobowe jury powołane przez Europejski Instytut Kultury i Mediów Polonicus z siedzibą w Akwizgranie wybiera 4 kandydatów do nagrody głównej w kategoriach: kultura, dialog polsko-niemiecki, działalność propolonijna oraz nagroda honorowa. To 5-osobowe jury podejmuje ostateczną decyzję po konsultacji z 10-osobowym gremium doradczym.

Inicjatorem, motorem napędowym tego świetnie działającego konkursu i przewodniczącym jury jest Wiesław Lewicki, wieloletni działacz polonijny w Niemczech, cieszący się szacunkiem i dużym zaufaniem polskiej społeczności tam zamieszkałej, zajmujący również stanowisko wiceprzewodniczącego Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych.

Laureatami poprzednich 8 edycji byli m.in. – tutaj wymieniam tylko część osób, nie laureatów każdego konkursu, żeby zaoszczędzić czas – Andżelika Borys, Jerzy Buzek, Norman Davies, Polska Misja Katolicka w Niemczech z jej rektorem księdzem Stanisławem Budyniem, Karl Dedecius, Władysław Bartoszewski, arcybiskup Alfons Nossol, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, profesor Jan Miodek, Andrzej Wajda, Czesław Mozil, Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego z profesorem Piotrem Małoszewskim, który niestety już nas opuścił, odszedł, Krystyna Janda czy pani profesor Schwan, nominowana za działania na rzecz dialogu polsko-europejskiego. No i wielu innych, których tutaj nie wymieniam. Chociażby przypomniałam sobie w ostatniej chwili taką panią dyrygent Wisłocką, niemającą nic wspólnego z Wisłocką, o której został zrobiony film. Ona dyryguje polsko-francuską orkiestrą w Paryżu.

Polonicusa 2017 otrzymały następujące osoby. W kategorii dotyczącej dialogu polsko-niemieckiego – Werner Jostmeier, który od 1995 r. jest posłem parlamentu Nadrenii Północnej – Westfalii, członkiem CDU, wielokrotnie odwiedzającym Polskę z powodu swoich zainteresowań edukacją, samorządnością i kulturą. Podejmował sprawy tworzenia i zacieśnienia kontaktów i współpracy polsko-niemieckiej w czasie stanu wojennego. Organizował wtedy pomoc poprzez projekt „Paczka do Polski”. Założyciel i przewodniczący niemiecko-bałtyckiej grupy parlamentarnej. Obecnie stoi na czele grupy parlamentarnej działającej na rzecz uchodźców, wysiedleńców i repatriantów. Bardzo aktywny w pracy na rzecz organizacji polonijnych w Niemczech.

W kategorii związanej z kulturą nagrodę otrzymała Agnieszka Holland za jej znaczący wkład w światowy rozwój sztuki filmowej. Posiadaczka 78 znaczących międzynarodowych nagród, takich jak FIPRESCI, nominacje do Oskara, Złoty Glob za film „Europa, Europa”, nagrody na festiwalach w Chicago, w Los Angeles i w Las Palmas oraz polska nagroda, Orzeł, na Festiwalu w Gdyni, a ostatnio – Srebrny Niedźwiedź na festiwalu Berlinale za film „Pokot”. Jej najważniejszy filmy to: „Kobieta samotna”, „Aktorzy prowincjonalni”, „Europa, Europa”, „W ciemności” i „Pokot”. Ma tytuł Europejskiego Ambasadora Roku Dialogu Międzykulturowego. Agnieszka Holland ceniona jest za otwartość i bezkompromisowość. Przy każdej swojej międzynarodowej produkcji zatrudnia polskich aktorów, operatorów czy kompozytorów.

W kategorii związanej z działalnością polonijną nagrodę otrzymała Aldona Głowacka-Silberner, przewodnicząca Biura Łączności Organizacji Polonijnych w Hanowerze i Dolnej Saksonii, za wieloletnie zaangażowanie na rzecz Polonii w Niemczech. Urodzona w Polsce, absolwenta kulturoznawstwa uniwersytetu w Lüneburgu, choreografka Polonijnego Zespołu Folklorystycznego w Hanowerze, inicjatorka wielu festiwali folklorystycznych w Niemczech, inicjatorka wielu dni kultury polskiej oraz inicjatorka i kuratorka nagrody dla zasłużonej społeczności polonijnej „Pro Vita Polonia”. W 2015 r. powołana do rady doradczej ds. migracji rządu Dolnej Saksonii.

Nagrodę honorową otrzymał, za całokształt działalności społeczno-politycznej, Lecha Wałęsa – laureat Pokojowej Nagrody Nobla, były prezydent Rzeczypospolitej, pierwszy przewodniczący NSZZ „Solidarność”, działacz i polityk. Tygodnik „Time” uznał go za człowieka roku 1981 oraz za jednego ze 100 najważniejszych ludzi stulecia w 1999 r. Uczestniczył w obaleniu Muru Berlińskiego. Został entuzjastycznie przywitany przez zgromadzoną w sali koronacyjnej publiczność polską i niemiecką. Jego laudację wygłosił Thorsten Klute, minister sekretarz stanu ds. integracji w rządzie Nadrenii Północnej – Westfalii. Nadmienić tu muszę, że część laudacji wygłosił on po niemiecku, a część po polsku, ale oczywiście jest Niemcem.

Uroczystość przebiegła w niezwykle dobrej, przychylnej i ciepłej atmosferze, m.in. dzięki wystąpieniom przedstawicieli rządu Nadrenii Północnej – Westfalii. Tutaj muszę powiedzieć, że rząd Nadrenii Północnej – Westfalii stawił się na uroczystości w 6-osobowym składzie, z panią premier rządu Nadrenii Północnej – Westfalii na czele. Jeśli chodzi o rząd Nadrenii Północnej – Westfalii, to każdy miał swoje wystąpienie i w każdym wystąpieniu podkreślano zasługi Polski dla obalenia Muru Berlińskiego, budowania państwa obywatelskiego w Niemczech i w Polsce, demokracji, co przyczyniło się do zjednoczenia Niemiec. Było też wiele pięknych i wzniosłych słów oraz pochwał pod adresem zamieszkałej w Niemczech polskiej społeczności i jej uczestnictwa w zacieśnianiu dobrych relacji polsko-niemieckich.

Niestety, muszę tu zaznaczyć, że zabrakło na tej uroczystości polskiej ambasady czy któregoś z konsulatów w Niemczech. MSZ również dość późno wycofał dofinansowanie, które przez 8 edycji było tej inicjatywie przyznawane, tak że organizatorzy musieli zaciągnąć kredyt.

Uroczystość otworzył i zamknął Marcel Philipp, nadburmistrz miasta Aachen, oficjalny reprezentant Fundacji Karola Wielkiego. Tu warto podkreślić, że coroczna uroczystość odbywa się na sali koronacyjnej w zamku Karola Wielkiego z udziałem zarówno burmistrza, jak i dyrektora departamentu kultury miasta Aachen, a także wielu przedstawicieli gazet i dzienników zarówno polonijnych, jak i niemieckich.

Jeśli chodzi o skład jury – bo to chyba też jest istotne – to tylko dodam, że 5-osobowe jury składa się z przedstawicieli różnych organizacji polonijnych, ale w różnych krajach. Tak że niektórzy są z Niemiec, inni z Belgii czy z Danii. Tu muszę powiedzieć, że również jestem członkiem tego jury, jak również byłam swego czasu laureatką nagrody, o której tu mowa. Motywacją przyznania mi tej nagrody była moja działalność związana z byciem pomysłodawczynią i ze stworzeniem Telewizji Polonia 24 lata temu, jak również moja działalność dotycząca współpracy z panem profesorem Stelmachowskim. Bo kiedy szefowałam Telewizji Polskiej, stworzyliśmy z panem profesorem Stelmachowskim taki program przekazywania anten satelitarnych na Litwę, Ukrainę, i Łotwę, co swego czasu było bardzo trudne, po to, żeby program Telewizji Polonia mógł do tych krajów docierać. I te anteny satelitarne były oczywiście umiejscawianie przy kościołach, gdzie gromadzili się Polacy, w salach, gdzie można było – jako że budynki należały do polskich kościołów – po prostu te anteny satelitarne instalować.

Pierwszy pomysł… Jeżeli mogę, to poświęcę teraz troszkę uwagi pracy jury. Przy pierwszym i drugim konkursie pomysł był taki, żeby skład jury powiększał się o laureatów. Ale potem okazało się, że laureaci są z różnych krajów, bo i z Niemiec, i, jak pani dyrygent Wisłocka, z Francji, i z Polski itd. Byłyby więc bardzo duże poważne trudności z tym ostatecznym spotykaniem się jury. W związku z tym organizacja, na czele której stoi pan Lewicki, doszła do wniosku, że jednak zrobią stałe jury do momentu, dopóki nie dokonają jakiejś zmiany, żeby nie włączać laureatów. Ponieważ nagroda z roku na rok zyskiwała coraz więcej zwolenników, coraz więcej organizacji zgłaszało kandydatów. Tutaj muszę jeszcze dodać, że w skali roku organizacje polonijne w Niemczech, w Belgii, w Holandii czy we Francji zgłaszają tylu kandydatów, że to jest właściwie do 200 czy czasami 300 osób lub organizacji. Bo można zgłaszać również organizacje. Tak więc wybór jest dosyć trudny.

Kapituła pracuje za pośrednictwem internetu, ponieważ trudno byłoby 3 razy do roku zjeżdżać się w jednym miejscu, żeby odbywać posiedzenia. Otrzymuje wszystkie materiały oraz wszystkie dane związane ze zgłoszonymi kandydatami i dokonuje wyboru nominatów, też tą samą drogą. To wszystko spływa do przewodniczącego jury i wiceprzewodniczącego, który jest jednym z członków z terenu Niemiec. W ten sposób następuje wybór laureatów. I na tydzień przed rozdaniem nagród przeprowadza się ostateczne głosowanie, wszystkie głosy, składane na piśmie lub internetowo, są dostarczane do przewodniczącego jury i wtedy on zasiada z 10-osobową radą konsultacyjną, która składa się wyłącznie z wybitnych Polaków, działaczy organizacji polonijnych w Niemczech. Bo jednak inicjatorem tej nagrody jest Polonia niemiecka. Nagroda została włączona przez władze niemieckie, rząd niemiecki do nagrody Karola Wielkiego, a to jest nagroda państwa niemieckiego. Państwo niemieckie nagradza wybitne osoby za działalność na rzecz integracji europejskiej. To wchodzi w skład…

Ja tutaj dla wszelkiego porządku… Za chwilę pokażemy zdjęcia. Przekażę pani Kasi, Pani Przewodnicząca, wszystkie materiały, jakie mam, które mogą być do rozdania. To są takie programy w języku polskim i niemieckim, tutaj tak na wszelki wypadek daję sąsiadkom, reszta będzie dołączona. Oraz, co jest bardzo ważne, chcę podkreślić… Komitet organizacyjny wielkiej nagrody Karola Wielkiego wydaje taką broszurę. Ona jest tylko w języku niemieckim, ponieważ jest to nagroda, jak powiedziałam, państwa niemieckiego. Ale tutaj, na str. 26, zamieszczona jest cała informacja o Polonicus 2017 i o laureatach, wymienieni są uczestnicy i przedstawiciele władz Niemiec, którzy biorą udział w wydarzeniach związanych z nagrodą Polonicus. Dla porządku przekazuję również laudację, którą wygłosiłam na cześć Agnieszki Holland, bo poproszono mnie o to, jako osobę po fachu, wywodzącą się ze środowiska reżyserów i twórców telewizyjno-filmowych. Tak że to wszystko przekazują na ręce pani przewodniczącej.

I teraz można by ewentualnie, jeżeli jest jeszcze czas, pokazać zdjęcia. To jest zamek oświetlony w związku z uroczystością, która się odbyła 6 maja, wieczorem. Tak wyglądają statuetki zrobione z brązu, zaprojektowane przez polskiego rzeźbiarza brązownika. 4, tyle, ile jest kategorii. Tak wygląda sala koronacyjna, tam jest zgromadzona publiczność.

To są wszyscy laureaci. Od lewej strony, na skraju, pan Lewicki, po prawej stronie dyrektor wydziału kultury burmistrzostwa w Aachen i wszyscy laureaci, o których mówiłam. Tu, jeszcze raz, laureaci z nadburmistrzem, panem Philippem, tam, w głębi stojącym.

Tu, jak widać, jestem w trakcie laudacji Agnieszki Holland. To jest jeszcze jeden widok na salę. Na ekranie sylwetki tegorocznych laureatów. To jest córka pani Agnieszki Holland, która nie mogła osobiście odebrać nagrody, bo w tym czasie wręczała, jako przewodnicząca jury, nagrodę na międzynarodowym festiwalu operatorów. Tak więc to jest córka, która odebrała nagrodę i w imieniu pani Holland wygłosiła podziękowanie. Córka, pani Katarzyna Adamik, jest również reżyserem i współpracownikiem pani Holland.

To jest właśnie jedna z laureatek, pani Głowacka-Silberner. To sylwetki wszystkich laureatów. Część laureatów, część publiczności… To jest właśnie pan Jostmeier, który jest przewodniczącym niemiecko-bałtyckiej grupy parlamentarnej, laureat nagrody za dialog polsko-niemiecki. To jest jego laudator, jeden z przedstawicieli rządu Nadrenii Północnej – Westfalii. To jest właśnie minister pracy i integracji europejskiej rządu Nadrenii Północnej – Westfalii, który wygłasza laudację Lecha Wałęsy. Tu Lech Wałęsa dziękuje za nagrodę.

A to już takie kuluarowe spotkania. Tam, z tyłu, przedstawiciele rządu Nadrenii Północnej – Westfalii. Oglądaliśmy album poświęcony… To jest pani minister rządu Nadrenii Północnej – Westfalii. To słuchacze, którzy uczestniczyli w wydarzeniu i którzy prosili Wałęsę o autografy.

I to chyba byłoby na razie tyle. Chyba że są jakieś pytania.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję, Pani Senator.

Proszę bardzo, czy są…?

(Senator Jan Żaryn To ja mam pytanie, jeśli można.)

Tak, proszę.

Senator Jan Żaryn:

Przeczytałem w jakimś sprawozdaniu z wręczenia wspomnianych nagród, że dominowała podobno atmosfera antyrządowa. To znaczy przeciwko obecnemu rządowi polskiemu. Czy pani to potwierdza, że były takie głosy? Może dlatego ambasada czy konsulat nie były zainteresowane uczestniczeniem w tym spotkaniu? Przeczytałem to w jakimś sprawozdaniu na stronie internetowej. No ale pani tam była na miejscu.

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Tak, ja byłam tam na miejscu i kategorycznie zaprzeczam takiej informacji. Nie tylko nie było żadnych antyrządowych wystąpień, jeśli chodzi o rząd polski, lecz także, co było dla mnie miłe i sympatyczne, we wszystkich wystąpieniach przedstawicieli rządu Nadrenii Północnej – Westfalii była podkreślana rola Polski w zjednoczeniu Niemiec, rola, jaką odegrała Polska w obaleniu muru berlińskiego.

Nie bardzo wiem… Chętnie zajrzę na stronę internetową, tam jest bardzo wiele przekazów, łącznie z transmisją, z filmem z tej uroczystości i z wystąpień. Tak że można to dokładnie sprawdzić. Nie wiem, czyje to było spostrzeżenie, ale absolutnie… Nie tylko, Panie Senatorze, nic takiego nie miało miejsca, lecz także ambasada nie mogłaby się na skutek tego wycofać ze swojego udziału, ponieważ ambasada i konsulat polski wycofały się z udziału w uroczystości na tydzień przed nią. Tak więc o jakimkolwiek takim wystąpieniu nie ma mowy. Tak że to jest absolutnie… Było wręcz przeciwnie, atmosfera była tak nieprawdopodobnie sympatyczna i tak podnoszono zasługi Polski… Muszę powiedzieć, że dotychczas podczas żadnej z takich uroczystości – a uczestniczyłam przecież w co najmniej w 6 tego typu wręczeniach nagród – nie słyszałam takiego entuzjazmu pod adresem państwa polskiego.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Jak widzicie, Państwo Senatorowie, Pani Dyrektor… Ja myślę, że… Proszę zobaczyć: jak tak słuchamy, jak te wszystkie… Jak bardzo nasz udział jest potrzebny w tych wszystkich… Ten żywy kontakt, tworzenie tej wspólnoty… Ja naprawdę dziękuję wszystkim senatorom, którzy chcą w takich wydarzeniach brać udział, wyjeżdżają i tak godnie reprezentują Senat. Naprawdę, muszę podziękować wszystkim i powiedzieć, że jestem bardzo, bardzo dumna z komisji, z Senatu, z państwa senatorów. I bardzo, bardzo dziękuję. Bo wiem – odbieram takie sygnały – że wśród Polaków i Polonii to naprawdę buduje taką wielką wspólnotę. Tak że jeszcze raz bardzo serdecznie wszystkim dziękuję i zachęcam. Jest dużo takich wyjazdów i one są jednak bardzo potrzebne. W najbliższym czasie jest wyjazd – to tak jeszcze dla informacji chcę powiedzieć, bo może nie każdy wie – do Kazachstanu, na EXPO, jedzie grupa senatorów. Jest też wyjazd na Ukrainę, jedziemy z panem senatorem Pająkiem na konsekrację świątyni w Dowbyszu na Żytomierszczyźnie, w stulecie objawień Matki Bożej Fatimskiej. I jeszcze kilka innych wyjazdów, już w tej chwili zapomniałam, gdzie, ale naprawdę bardzo zachęcam. Naprawdę, nie ma przeszkód. Kto z senatorów chce i może jechać… Ja zawsze namawiam. I zgłaszamy… Na ważne uroczystości… To jest naprawdę bardzo dobra robota. Ja uważam, że jedna z najlepszych. I dziękuję jeszcze raz – nie mam słów – za to, że wszyscy senatorowie się z tego w sposób naprawdę nadzwyczajny wywiązują. I najlepszy dowód to te sprawozdania, które tu składacie. Widać, ile tu pracy jest wykonanej. Bo komuś się wydaje… Ja wiem, że przecież to jest ciężka praca, my jesteśmy wtedy od rana do nocy na spotkaniach, wszędzie trzeba uważać. To jest po prostu nasza praca. Ale taka, jak uważam, chlubna.

Tak że jeszcze raz dziękuję. Zamykam ten punkt.

Punkt 5. porządku obrad: sprawy różne

A w sprawach różnych jeszcze…

O, właśnie, Panie Profesorze.

Senator Jan Żaryn:

Tak. Ja mam kilka kwestii. Ale obiecuję, że bardzo krótkich. A wszystkie dotyczą zresztą tych tematów, któreśmy poruszali.

Pierwsza kwestia to – na zasadzie symbolicznej – wyjazdy szwedzkie. Tzn. czy można w imieniu komisji prosić pana marszałka Stanisława Karczewskiego, by wpisał w swój stały kalendarz na najbliższe lata, 2017–2018, co najmniej kilka takich wizyt, w ramach których byłaby, na tym najwyższym senackim szczeblu, taka próba znalezienia czasu, by odwiedzić ważne z perspektywy zarówno Polonii, jak i Polaków na Wschodzie miejsca? Bo przynajmniej mnie się wydaje, że ta szwedzka podróż była, przynajmniej z punktu widzenia relacji kraju z Polonią, bardzo pożyteczna. Można oczywiście dyskutować, czy była pożyteczna z punktu widzenia relacji państwowych, dlatego że zabrakło ewidentnie elementu oczywistego, tzn. trzecia osoba w państwie nie spotkała się z przedstawicielem państwa szwedzkiego. I to uważam za mankament. Ale na błędach ewentualnie możemy się uczyć. Sama idea takiego senackiego wyjazdu, na czele z panem marszałkiem, wydaje mi się, że jest dobra i do podtrzymania.

To to jest pierwszy punkt i postulat. A drugi punkt…

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Przepraszam, nie do końca zrozumiałam. Czyli jest postulat taki, żeby pan marszałek jeszcze kilka razy w tej kadencji był w Szwecji?

Senator Jan Żaryn:

Nie, nie w Szwecji, nie.

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Bo tak…)

W wybranych… Powiedziałem, że wśród Polonii i Polaków na Wschodzie.…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: A, na Wschodzie…)

Wybór miejsc jest kwestią wtórną… Broń Boże, nie…

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Ale to ja muszę powiedzieć w tym miejscu, że to się dzieje. Byliśmy razem w Kazachstanie, pan marszałek był też na Białorusi. Tak newralgiczne… Nie mówię już o tym, że różnie na to patrzyli, ale pan marszałek był odważny…

(Senator Jan Żaryn: Nie, ja nie mówię, że nie był odważny.)

…naprawdę, chociażby wyjazd na Białoruś…

(Senator Jan Żaryn: Dobrze.)

W tym znaczeniu politycznym to już mówię. Bo nie…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, będę bronić…

(Senator Jan Żaryn: Dobrze. Czyli, jak rozumiem, taki wykaz…)

Jest. I cały czas to jest uwzględniane.

(Senator Jan Żaryn: I cały czas to się dzieje. Dobrze.)

Ja już od razu mówię, bo rozmawiałam, nawet w drodze, jadąc do Sztokholmu… I pan marszałek ma to wszystko w planach. I będzie właśnie…

(Senator Jan Żaryn: O, bardzo dobrze.)

… jeździł na Wschód.

(Senator Jan Żaryn: To dobrze. Ja tych planów nie znam, w związku z tym…)

(Głos z sali: …2018 r., z okazji stulecia…)

(Senator Jan Żaryn: Aha. A czy możemy, jako senatorowie, o tych planach się dowiedzieć?)

No zawsze jest…

(Głos z sali: Na stronie internetowej…)

Non stop jest, non stop…

(Senator Jan Żaryn: No tak, ale podczas posiedzeń komisji…)

Senator Małgorzata Kopiczko:

Ja się tutaj przyłączę do głosu.

Będąc na lotnisku, pytaliśmy, chyba ze Stanisławem, ministra, dlaczego akurat Szwecja. Nie żeby coś zarzucać, tylko… A pan minister do nas powiedział: ale to przecież wy, jako senatorowie, to wybraliście, ja tutaj nie decyduję.

(Senator Jan Żaryn: Nie pamiętam, żebyśmy wybrali.)

No taka była odpowiedź.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

To ja tu powiem, że absolutnie… I mogę powiedzieć, że nikt nie wybierał, ja też…

(Senator Małgorzata Kopiczko: Tak powiedział, dlatego nie wiem, o co chodzi.)

Senatorowie naszej komisji nie mieli w tym udziału. To były jeszcze inne, zaszłe, z tamtej kadencji, po prostu już była…

(Głos z sali: Zobowiązania.)

…obiecana ta wizyta, te święta… Ja tylko chcę powiedzieć, że jeżeli chodzi o… Wpiszę… Wiem, że Polonia belgijska już wystosowała do pana marszałka list, żeby w przyszłym roku tam zrobić… Ja chcę tak ogólnie powiedzieć – bo byłam tam, składałam sprawozdanie – że byłam bardzo zbudowana. I ja bym się… No, będą jeszcze inne obchody, na Wschodzie itd., ale wybranie tego miejsca, właśnie w Belgii, w centrum Europy, i to wszystko, co się dzieje, takie różne… Ja myślę, że przyjazd tam takiej osoby, żeby tak zaangażowanej Polonii pokazać, tam, w Belgii… Tym bardziej że wśród zwykłych ludzi, narodu belgijskiego… Ja mam olbrzymi… Jak oni walczyli o każdy grób, żeby był u nich, w ich miejscowości… Oni mają taką wielką wdzięczność w sercu. I to by było budowanie tych relacji. Chodzi o to, żeby pokazać nie polityków, którzy chcą urządzać świat, tylko… Urządzać świat my musimy jako ludzie. To, co tu dzisiaj padało, kapitalnie… Pokazywała mi też koleżanka, jak świetnie harcerze ukraińscy, w polskich mundurach… Tylko takie relacje mogą ochronić świat przed zagładą, już nie boję się użyć nawet takiego słowa.

I to jest do pana…

(Brak nagrania)

Senator Jan Żaryn:

Ja tylko w tej kwestii szwedzkiej – w cudzysłowie, żeby była jasność, podkreślam to. Czy moglibyśmy bardziej, jako komisja, uczestniczyć w tych przemyśleniach dotyczących… Chodzi mi o to, żebyśmy byli stroną nie tylko dowiadującą się, lecz także uczestniczącą w tym wyborze itinerarium podróży pana marszałka i członków naszej komisji. Wielka prośba.

Druga sprawa, taka bieżąca. Nie wiem, czy do pani, Pani Przewodnicza, dotarła – pewnie tak – wiadomość o nominacie, nowym biskupie kijowsko-żytomierskim Witaliju Krywickim, którego ingres odbędzie się prawdopodobnie w ciągu najbliższych tygodni. Nie znam tej daty, żeby była jasność. Czy nie uważałaby pani – a wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby członkowie naszej komisji uczestniczyli…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Czy pan już o tym mówił?)

Nie, ja na pewno mówię o tym po raz pierwszy, bo sam dowiedziałem się o tym wczoraj, więc nie mogłem mówić wcześniej.

Witalij Krywicki to jest bardzo piękna postać, salezjanin, jak najbardziej pochodzenia polskiego, choć jednocześnie bardzo mocno związany z Ukrainą. I to taki bardzo dobry ambasador polskiej kultury. Ja go poznałem w Korostyszewie, bo tam kierował ośrodkiem salezjańskim i bardzo pięknie się spisał. A teraz został biskupem. Wydaje mi się, że mogłaby taka delegacja…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Nie wiem, kiedy jest ingres…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Ja już w tym momencie mogę powiedzieć…)

…ale mam nadzieję, że służby senatorskie potrafią znaleźć odpowiedź na pytanie, kiedy jest ingres biskupa.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Ja już wiem o tej sprawie. I osoba, która mi o tym mówiła… Ja już ją w pewnym sensie pokierowałam. Ten ingres ma być, zdaje się, w pierwszych dniach lipca. I ja poprosiłam… Bo jeszcze nic nie ma, o niczym nie wiemy. Więc ja powiedziałam, że nie ma problemu, i poprosiłam tę osobę, żeby wystąpiła do Episkopatu, do tych osób, które będą organizować wspomniane uroczystości, żeby wystosowały zaproszenie do pana marszałka…

(Senator Jan Żaryn: Bardzo dobrze.)

(Głos z sali: Przepraszam, jaka to diecezja?)

Kijowsko-żytomierska…

(Senator Jan Żaryn: Kijowsko-żytomierska.)

I ja już wskazałam drogę, żeby i do komisji, na moje ręce, i do pana marszałka przyszło zaproszenie. I ja, jeszcze bez konsultacji z marszałkiem, wyraziłam taką… Bo ja na pewno będę do pana marszałka… Nie ma przeszkód, jeżeli senatorowie od nas zechcą pojechać, jeden, drugi czy trzeci, to ta sprawa jest do załatwienia. Ja tak uważam.

Senator Jan Żaryn:

Bardzo się cieszę.

I trzecia sprawa, tylko na zasadzie takiego, nie wiem, apelu czy propozycji, żebyśmy się nad tym zastanowili. Bardzo mi się spodobał pomysł pana senatora, wyrażony tutaj w jednym zdaniu, dotyczący wsparcia takiego projektu wycieczek szkolnych do Kostiuchnówki. I wydaje mi się, że… Ja oczywiście przekażę sugestie dotyczące obchodów 2018 r. do pana prezydenta i kancelarii, bo tam będzie umocowany ten komitet obchodów, nad czym sami żeśmy debatowali też w Senacie. I żeby ta uroczystość była wpisana w kalendarz obchodów roku 2018. Ale wydaje mi się, że z kolei ze strony Senatu, czy może właśnie naszej komisji, moglibyśmy stworzyć taki projekt konkursowo-szkolny, który byłby pod patronatem albo naszej komisji, albo pana marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, adresowany do tych uczniów, którzy pojadą do Kostiuchnówki. Można nawet w roku 2018 z pieniędzy Senatu stworzyć nagrodę, która byłaby takim, no, wyraźnie skierowanym w stronę tego miejsca na mapie… To jest kwestia do dalszego uzgodnienia wewnątrz naszej komisji, ale apeluję o rozważenie takiego projektu, powstałego pod wpływem państwa dzisiejszych wypowiedzi, jak najbardziej rozsądnych. Żeby to, że tak powiem, nie zawisło, tylko żeby był dalszy ciąg.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Tak, ale ja w tym miejscu chcę powiedzieć… chcę przypomnieć niejako tę okoliczność, gdy pracowaliśmy nad budżetem i dokonywaliśmy podziału środków na określone zadania. I właśnie m.in. ja składałam taki wniosek – i dziękuję, bo cała komisja go zaaprobowała – że ponad 1 milion zł przenieśliśmy z inwestycji dla Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” na zadania edukacyjne, wizyty edukacyjne, kolonie i inne. I budżet stowarzyszenia został już na ten rok zwiększony o ponad 1 milion zł z przeznaczeniem właśnie… Bo wtedy ja mówiłam i uznaliśmy, że inwestowanie w człowieka, szczególnie młodego człowieka jest najlepszą inwestycją, lepszą niż mury czy inne. To też jest ważne, ale uznajemy, że to jest drugie. Albo może równorzędne. Ale za mało było na te edukacyjno-wypoczynkowo-kolonijne i inne sprawy. I już w tym roku jest na to więcej pieniędzy. A myślę, że…

(Senator Jan Żaryn: Przepraszam…)

Ja wiem, że to jest szerzej… Pan mówił…

Senator Jan Żaryn:

„Wspólnota Polska” dostała na co innego, to znaczy na to, co się dzieje tam, wśród Polaków na Wschodzie. A tu był projekt i pomysł odwrotny. To znaczy żeby nasi uczniowie, polscy… I dlatego…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Sekundę. Jeśli można, tylko dokończę zdanie. I dlatego to nie jest ta sama pula pieniędzy. Ale Senat ma takie możliwości jak np. organizowanie konkursów albo wspieranie konkursów, które są nagradzane przez Senat, pod warunkiem, że treść takiego konkursu wiąże się z działalnością Senatu. I teraz nasza rola jest taka, żeby stworzyć takie warunki tego konkursu i taką nagrodę pod tytułem Kostiuchnówka, żeby znaleźć związek między działalnością naszą, jako Senatu, a promowaniem tego, by Polacy… by polska młodzież tam wyjechała.

(Senator Małgorzata Kopiczko: Jeszcze, jeżeli ja mogę…)

(Głos z sali: Czy można…)

(Senator Małgorzata Kopiczko: Też chcesz się odnieść do tego?)

Senator Stanisław Gogacz:

Ja zastanawiałem się, właśnie kiedy pan senator wspomniał o tym, ażeby dzieci z Polski wyjeżdżały tam i oglądały, jak to wszystko na miejscu wygląda, np. to, co senatorowie przekazali z Kostiuchnówki… Wydaje się, że gdybyśmy nawet poszli w tym kierunku, to należałoby to robić na takiej zasadzie, że dzieci z Polski spotykają się z dziećmi z Ukrainy i robią taką wymianę. Ale gdyby nawet nie przedstawiać tego w ten sposób, to… Myślę, Pani Przewodnicząca, że my zrobiliśmy pewien wyłom w tym kierunku, i to taki pozytywny. Mianowicie myśmy przyznali około 200 tysięcy zł na takie zadanie, taki projekt „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”. Właśnie ten projekt… To jest Wrocław, to jest województwo dolnośląskie. Ten projekt polega na tym, że kilkaset dzieci – nie wiem, 10 czy ileś autokarów – zawsze co roku, już chyba dziesiąty raz wyjeżdża, szczególnie na Wołyń, ale nie tylko. I te dzieci spotykają się oczywiście z miejscowymi, z mieszkańcami, ze swoimi rówieśnikami, porządkując groby.

Tak że jeżeli chodzi o finansowanie ze wspomnianych środków zadań polonijnych, to wydaje mi się, że tu jest…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No tak. Ale trzeba uważać, żeby nie doszło do takiej sytuacji, że to, czym szczycą się dzieci z Ukrainy… Bo dzieci z Ukrainy czy nawet starsi Polacy mówią czasami, że dla nich to jest pewna cezura, moment, kiedy byli w Polsce. Od takiego momentu oni całkiem inaczej rozumują. I kiedy się ich spotyka, to mówią: „byłem” albo „nie byłem”. Dlatego… Żebyśmy tego nie zaniedbali. Jeżeli mamy wydawać pieniądze na wyjazdy polskich dzieci, to żeby to było wkomponowane w jakąś całość.

Senator Małgorzata Kopiczko:

Tu właśnie chciałabym powiedzieć… Bo to jest niebezpieczeństwo, trzeba się dobrze przygotować do takich wyjazdów.

Ministerstwo Edukacji Narodowej miało ogłosić konkurs na wyjazdy edukacyjne związane z miejscami historycznymi. Czyli bez wskazania… Ale my tak naprawdę musimy jeszcze przygotować szkoły, dyrektorów i nauczycieli do takich wyjazdów. Bo to nie może być wyjazd jako wyjazd. Czasami jest tak, że przyjeżdżają np. do Sejmu i Senatu czy Muzeum Powstania Warszawskiego, a głównym tematem jest nie muzeum, tylko to, gdzie jest McDonald’s. No, tak są przygotowane szkoły. Tak więc to taki trochę trudny temat. Ale ja myślę, że Ministerstwo Edukacji Narodowej, departament współpracy z zagranicą, jak najbardziej mogłoby tutaj pociągnąć ten temat.

Proszę państwa, ja nie wiem, czy Pani Przewodnicząca… Czy ja bym mogła powiedzieć jeszcze parę słów w punkcie: sprawy różne?

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Oczywiście.)

Ja byłam w Nowym Jorku, na zaproszenie klubu „Gazety Polskiej”, ale dostałam paszport dyplomatyczny, nie będę składała sprawozdania, bo to nie jest przedmiotem obrad, ale chciałabym powiedzieć, że byłam…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak? Czyli mogę powiedzieć? No to już bez sprawozdania, to następnym razem, ale powiem…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Sprawozdanie…)

Zrobić sprawozdanie?

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Nie, jak pani mówi, to wystarczy…)

Dobrze. Bez zdjęć, ale powiem… Myślę, że zdjęcia pokażę następnym razem. Jestem bardzo podbudowana, bo nie wiedziałam, że tam tak prężnie działają kluby. Byłam w naszej polskiej Częstochowie w Doylestown, byłam w Nowym Jorku na spotkaniu w kościele z naszymi Polakami i byłam na spotkaniu w konsulacie. I tam też w sumie… No, jestem podbudowana, bo jest nowy konsul i widać, że sprawnie działa. Jak zobaczyłam nasze, polskie książki, gry i quizy o Polsce… To znaczy, że coś się dzieje. Bo ja zawsze w trosce o szkoły… No, ale to nie jest też tak, że tam, na Zachodzie to już jest bardzo dobrze, jeżeli chodzi o te szkoły. Są też problemy, rozmawiałam o tych problemach z panią dyrektor szkoły i myślę, że w przyszłości Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno też bardziej zwracać uwagę na to, żeby książki były przekazywane na czas, żeby programy… żeby kształcić nauczycieli… No, ale tutaj też mamy w części projekty, na które my dajemy…

Chciałabym powiedzieć też, że uczestniczyłam w pogrzebie Antoniego Szackiego, bo akurat dzień wcześniej był pochowany tam, w Doylestown. I złożyłam kwiaty przed pomnikiem Żołnierzy Niezłomnych, Żołnierzy Wyklętych. Bo tam jest taki pomnik. A kluby „Gazety Polskiej” złożyły kwiaty przed pomnikiem ofiar Smoleńska i Katynia.

Tak że to tak w skrócie. I wróciłam wczoraj bardzo podbudowana tym, że oni tak działają. I że w ogóle kluby „Gazety Polskiej”, jak uważam, bardzo nas wspierają. I to jest takie działanie ukierunkowane. Oni mają też wiele planów, jest wiele nadziei i oczekiwań związanych z Polską, i to o wiele większych… No oczywiście media… Ten temat cały czas wybrzmiewa. Ale my też o tym wiemy. I tak jak rozmawiałam na spotkaniach… To wszystko nie jest takie proste, ze względu na to, że jeszcze u nas mamy wiele do zrobienia. A tym bardziej tam.

Konsul też miał pewne przemyślenia, będzie rozmawiał w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Oni też się przygotowują do obchodów stulecia w ten sposób, że właśnie rozmawiają, razem z Polonią, i patrzą, co trzeba im dać.

Tak że spotkanie było bardzo udane. Myślę, że też jakieś informacje tutaj będą. A kluby „Gazety Polskiej”… No, gratulowałam im, życzyłam, żeby się rozwijały. Mnie było o tyle łatwiej, że redaktor Tomasz Sakiewicz cały czas o Smoleńsku… I te wszystkie sprawy wyjaśniał. Był też pan redaktor Mucha, znawca Ukrainy, i też wyjaśniał ludziom te sprawy. A ja, jeżeli chodzi o sprawy edukacji i o Komisję Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą… Przedstawiałam, jak wnioski zostały podzielone. Nie było większych kontrowersji. Jest jedna jakaś tam sprawa, ale ja dostanę to w mailu, to najwyżej pani przewodniczącej przekażę. Akurat tam są może pewne problemy, ale nie za duże. W każdym razie jestem bardzo szczęśliwa, że byłam… Dziękuję bardzo.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Pani Przewodnicząca.

Senator Grażyna Sztark:

Ja tylko odnośnie do Kostiuchnówki i wspomnianej wymiany młodzieży. Proponuję, żebyśmy to przełożyli na inne… Bo to jest bardzo ważne, oni o tym mówili, właśnie te mundury, które oni zakładają… To nie jest prosta sprawa. To jest zmiana…

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Mentalnościowa.)

… mentalnościowa, tak.

(Senator Jan Żaryn: Zróbmy osobny punkt.)

Tak, osobny punkt trzeba będzie zrobić. Ale właśnie kwestia podziału środków, o których bardzo dużo mówiliśmy, mieliśmy rozmowę na temat podziału tych środków… Ale to też bym chciała żebyśmy może już przy okazji, że tak powiem, ustalania kierunków, czy też… Bo to już projektowanie środków na przyszły rok. Bo teraz mamy już sprawę załatwioną. Niemniej jednak jest dużo pretensji również do podziału tegorocznego.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

O, nie wiem, jak na aż taką… to uważam, że jest mało. Ale to nic.

27 czerwca… Zapraszam już dzisiaj wszystkich, bo właśnie przewiduję, że to, co mówiliśmy… 27 czerwca będzie posiedzenie komisji poświęcone dyskusji nad wypracowaniem właśnie… zastanowieniu się nad tym, co mówiliśmy. Padały tu już takie różne spostrzeżenia podczas rozpatrywania budżetu, w każdej komisji gdzieś jakieś zdanie pada. Tak więc po prostu podyskutujemy…

(Głos z sali: Tak jest.)

…jeszcze, jak wypracowywać… Jakie stawiać przed sobą zadania, żeby było jak najlepiej. I to będzie już pierwsze takie posiedzenie komisji, 27 czerwca o godzinie, jak zawsze, 14.00. To już od razu mówię. To będzie jedno z pierwszych… Zapraszam Ministerstwo Edukacji Narodowej, MSZ, największe organizacje… No i my. I będziemy dyskutować o tym, żeby wypracować… żeby było coraz lepiej. I nasze głosy, i innych…

Czy są jeszcze…

Proszę, pan senator Pająk.

Senator Andrzej Pająk:

Ja bardzo króciutko, tak może pod adresem tych, którzy organizują wyprawy marszałka. Bo po ostatniej…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Pani dyrektor, tylko taka uwaga z mojej strony. Jeśli pamiętam, w zeszłym roku, jak byliśmy na Dniu Polonii w Budapeszcie czy w Sztokholmie, czy w Londynie… Czy nie byłoby możliwości, żeby nie w tym samym dniu był powrót? Bo na koniec właśnie wychodzą takie duże spotkania z Polonią. I my tak wpadamy, wypadamy… A wiele jest tam takich przedstawicieli, którzy chcieliby dłużej porozmawiać, spotkać się. Czy nie mogłoby być tak, że 1 dzień… A powrót np. na drugi dzień? Czy w jakiś sposób to by było możliwe?

Ja zdaje sobie sprawę, jak napięty jest program, jak to wszystko jest… Ale właśnie tak to wychodzi i tak troszeczkę dziwnie jest na końcu, że oni bardzo chcą porozmawiać, a… No, ja sobie zdaje sprawę z różnych uwarunkowań, ale zwracam uwagę na to, o czym tu mówię. Bo na końcu są takie grupowe spotkania z Polonią, która reprezentuje niemal całe te duże miasta, a my tak szybciutko wpadamy i wypadamy. I czasem tak troszeczkę dziwnie to wychodzi. Dziękuję bardzo.

(Brak nagrania)

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Bardzo serdecznie dziękuję naprawdę wszystkim senatorom za piękną pracę w komisji i za tę pracę wśród Polaków i Polonii. Dziękuję wszystkim.

(Głos z sali: Dziękujemy.)

Dziękuję bardzo.

(Koniec posiedzenia o godzinie 15 minut 53)