Narzędzia:

WOJEWÓDZTWO WOŁYŃSKIE

Joanna Dufrat

Zaangażowanie w życie publiczne kobiet w województwie wołyńskim

Województwo wołyńskie utworzono w 1921 r., tuż przed podpisaniem przez Polskę, Rosję Radziecką i Ukrainę traktatu pokojowego w Rydze, który to traktat wyznaczył granice państwowe na wschodzie. Wołyńskie rozpościerało się na obszarze zachodniej i centralnej części dawnej guberni wołyńskiej. Od północy graniczyło z województwem poleskim, od zachodu – z lubelskim, od południa – z lwowskim i tarnopolskim. Pod względem powierzchni było drugą, po województwie poleskim, jednostką administracyjną w Polsce.

Było też obszarem o niejednolitej strukturze etnicznej i wyznaniowej. Najliczniejszą grupę narodowościową stanowiła ludność ukraińska wyznania prawosławnego (70%), która zamieszkiwała niemal wyłącznie tereny wiejskie, a jej podstawowym źródłem utrzymania było rolnictwo. Następną grupę stanowili Polacy, których mieszkało tu około 13%, ta grupa w połowie składała się z chłopów kolonistów, przybyłych na Wołyń w ostatnich dziesięcioleciach XIX w. i będących najczęściej długoletnimi dzierżawcami uprawianej przez siebie ziemi, w połowie zaś z właścicieli majątków ziemskich, zatrudnionego w nich personelu oraz nielicznej inteligencji i przedsiębiorców zamieszkujących w miastach regionu. Z konieczności więc zdecydowana większość kadr nowo tworzonego po zakończeniu I wojny światowej aparatu państwowego musiała rekrutować się spoza Wołynia. Znaczące miejsce w strukturze narodowościowej województwa wołyńskiego zajmowała też ludność żydowska (12%). Poza tym na Wołyniu mieszkało po kilkadziesiąt tysięcy Niemców (2,5%), Czechów (1,5%) i Rosjan (0,7%), a także niewielkie grupy Litwinów, Białorusinów i Karaimów.

Rzeczpospolita utraciła Wołyń na rzecz Rosji w XVIII w. w wyniku drugiego i trzeciego rozbioru. Na obszarze dawnego województwa utworzona została gubernia wołyńska ze stolicą w Żytomierzu. Polskie zrywy powstańcze z 1830 r. i 1863 r. nie ominęły ziemi wołyńskiej, a ich konsekwencją stały się fale represji w postaci zsyłek, konfiskaty majątków, likwidacji szkół oraz organizacji społecznych czy nakładania różnorakich danin, które doprowadziły do znacznego pogorszenia warunków życia Polaków na Wołyniu, a także zmniejszenia oddziaływania kultury polskiej na jego mieszkańców. Rosja aż do 1914 r. konsekwentnie realizowała politykę depolonizacji i jak najdalej idącej integracji administracyjnej i kulturowej tych ziem z centrum carskiego imperium. Rusyfikacja objęła całą sferę publiczną, a cerkiew prawosławną uczyniono tubą propagandową caratu i idei „ruskiego miru”, której fundament stanowiła teza o istnieniu jednego narodu rosyjskiego, złożonego z Wielkorusów (Rosjan), Białorusów (Białorusinów) i Małorusów (Ukraińców). Na ziemi wołyńskiej Rosja zwalczała wszelkie przejawy polskiej i ukraińskiej aktywności narodowej, społecznej i kulturalnej, hamując skutecznie rozwój przede wszystkim ukraińskiego ruchu narodowego. Dość powiedzieć, że pierwsze szkoły polskie i ukraińskie powstały na Wołyniu dopiero w okresie I wojny światowej, w warunkach okupacji niemieckiej i austriackiej. Konsekwencją braku podstawowych swobód politycznych, anachronicznego i represyjnego ustroju Rosji carskiej oraz dławienia wszelkich dążeń emancypacyjnych był u progu dwudziestolecia międzywojennego bardzo niski poziom świadomości narodowej ludności Wołynia, w istotny sposób różniący się od stopnia aktywności, wyrobienia i poczucia narodowego mieszkańców Galicji, która znajdowała się pod panowaniem austriackim. Innym skutkiem polityki prowadzonej przez carat na Wołyniu było bardzo małe zaawansowanie procesów demokratyzacyjnych. Przez większość XIX stulecia pozostawał on na uboczu kapitalistycznych przemian społeczno-ekonomicznych, zachodzących w Europie Zachodniej, Królestwie Polskim i zaborze pruskim, prowadzących do upowszechniania się nowych form gospodarowania, zmniejszenia znaczenia warstwy ziemiańskiej i tworzenia nowych warstw społecznych, takich jak nowoczesna klasa robotnicza czy burżuazja, które na Wołyniu właściwie nie istniały. Bariery i podziały społeczne miały tu o wiele sztywniejszy charakter niż w funkcjonującej w warunkach konstytucyjnych i liberalnych Galicji. Polskie ziemiaństwo, rosyjska i żydowska inteligencja oraz prawosławna wieś ukraińska jeszcze na początku lat dwudziestych XX stulecia żyły w odrębnych światach, często funkcjonując według reguł pochodzących sprzed reform uwłaszczeniowych z połowy XIX w. W konsekwencji na tym terenie nie rozwijały się również organizacje społeczne i polityczne.

Spadkiem po polityce carskiej było także znaczne zapóźnienie cywilizacyjne tego obszaru. U progu dwudziestolecia międzywojennego na terenie województwa wołyńskiego znajdowało się około 800 km linii kolejowych, wytyczonych z myślą o potrzebach militarnych państwa rosyjskiego, a nie biorących pod uwagę potrzeb lokalnych. Stąd centralnie położony Łuck, nowa stolica województwa, był oddalony od najbliższej stacji o ponad 5 km. Jeszcze gorzej przedstawiała się sprawa transportu kołowego. W 1926 r. z 4486 km dróg zaledwie 830 km miało utwardzoną nawierzchnię. Resztę stanowiły drogi gruntowe, których przejezdność niejednokrotnie zależała od pogody, terenu oraz intensywności użytkowania.

Miarą zapóźnienia cywilizacyjnego tej części Wołynia, na której utworzono województwo wołyńskie, był też stopień alfabetyzacji. W świetle wyników spisu powszechnego z 1921 r. Wołyń w ówczesnych granicach zamieszkiwało 1 437 907 osób (w tym: 1 066 842 prawosławnych, 166 512 katolików, 164 740 osób wyznania mojżeszowego i 36 695 ewangelików), spośród których umiejętność czytania zadeklarowało 25% osób (na wsi około 15%). W jeszcze większym stopniu analfabetyzm dotyczył kobiet, które w 1921 r. stanowiły 51% mieszkańców Wołynia i z których czytać umiało zaledwie 17%, podczas gdy wśród mężczyzn odsetek ten wynosił 33%. Znaczne dysproporcje w poziomie alfabetyzacji występowały też wśród samych kobiet, co dobrze pokazuje ujęcie tego zagadnienia w kontekście struktury wyznaniowej. I tak umiejętność czytania posiadało 41% katoliczek, 45% żydówek i zaledwie 8% kobiet prawosławnych. Wykształcenie domowe posiadało na Wołyniu 7% wszystkich kobiet, a tylko 1% – średnie, przy czym w grupie katoliczek odsetek ten wynosił odpowiednio 17 i prawie 3%, natomiast wśród kobiet prawosławnych – 2 i 0,6%. Wszystkie te czynniki i uwarunkowania należy wziąć pod uwagę podczas przyglądania się nie tylko politycznemu zaangażowaniu wołyńskich Ukrainek, ale w ogóle ich obecności w sferze publicznej.

O codziennym życiu mieszkanek Wołynia wiemy o tym życiu bardzo mało. Nie ulega jednak wątpliwości, że w tradycyjnych społecznościach wiejskich (podobnie jak w pozostałych regionach II Rzeczypospolitej) życiowym powołaniem kobiet miała być wyłącznie funkcja żony i matki oraz troska o gospodarstwo domowe. Jednocześnie w obrębie województwa wołyńskiego można dostrzec pewne różnice w odniesieniu do pozycji kobiety w rodzinach ukraińskich między północną częścią Wołynia – wyraźnie wyodrębniającą się pod względem warunków naturalnych, narodowościowych i ekonomiczno-społecznych, bardziej zacofaną i biedną – a częścią południową, zamożniejszą. Prowadzone przez socjologa Józefa Obrębskiego w latach trzydziestych XX wieku badania etnograficzne wsi poleskiej, których wyniki z dużym prawdopodobieństwem można odnieść także do północnej części województwa wołyńskiego (Polesia Wołyńskiego), pokazywały, że w tym regionie pozycja kobiet była bardzo niska. Wynikało to z dominującego tam patrylinearnego systemu rodziny, który oznaczał dziedziczenie ziemi w linii męskiej (tj. z ojca na syna), i powiązanej z nim zasady patrylokalnego małżeństwa, w którym żona opuszczała swój dom rodzinny i przenosiła się do rodziny męża. Podrzędną pozycję kobiety – traktowanej jako osoba z zewnątrz – podkreślały zwyczaje nakazujące jej tytułowanie osób w rodzinie męża terminami określającymi jego pokrewieństwo z tymi osobami, a także, jak się wydaje, większe przyzwolenie na stosowanie wobec kobiet przemocy. Wspólne dla obszaru całego województwa było natomiast charakterystyczne dla XIX wieku zamknięcie wołyńskich Ukrainek w kręgu domowego ogniska, a więc nieobecność w sferze publicznej, co – oprócz bardzo nielicznej reprezentacji przedstawicielek żeńskiej ukraińskiej inteligencji – skutecznie wzmacniał na Wołyniu represyjny charakter carskiego ustawodawstwa. Konsekwencją tych uwarunkowań był brak tradycji społecznego i politycznego zrzeszania się kobiet. Co istotne, istnienie takiej tradycji w Galicji Wschodniej ułatwiło kobietom ukraińskim u progu dwudziestolecia międzywojennego organizowanie się i włączanie we wspólną działalność w świecie zewnętrznym.

Nie znaczy to jednak, że w ogóle nie da się wskazać przykładów kobiet, których działalność publiczna na przełomie XIX i XX stuleci na Wołyniu stała się ważna dla życia ukraińskiego, choć były to przypadki nieliczne. Niewątpliwie należała do nich poetka Łesia Ukrainka (właśc.: Łarysa Kosacz, po mężu – Kwitka), o której jeden z badaczy i tłumaczy jej dorobku poetyckiego, Florian Nieuważny, napisał, że „w szczególny sposób kontynuowała walkę o świadomość narodową Ukrainy rozpoczętą przez Tarasa Szewczenkę, Pantełejmona Kulisza i Iwana Frankę”. Łesia urodziła się w 1871 r. w Nowogrodzie Wołyńskim jako córka Piotra Kosacza, urzędnika do spraw włościańskich, i Olgi, z domu Drahomanow, pisarki ukrywającej się pod pseudonimem Ołena Pcziłka. Z obawy przed represjami ze strony władz rosyjskich, które wprowadziły zakaz druku w języku ukraińskim, przyjęła, podobnie jak matka, pseudonim literacki „Łesia Ukrainka”, a swoje utwory publikowała, podobnie jak inni pisarze ukraińscy, przede wszystkim w Galicji, funkcjonującej jako autonomia w ramach monarchii habsburskiej. W domu jej rodziców spotykała się młodzież różnych orientacji rewolucyjnych dążących do obalenia caratu, co wywarło wpływ na jej poglądy polityczne. Poetka dużo czytała (władała biegle kilkoma językami, w tym łaciną i greką), żywo interesowała ją także polska literatura – tłumaczyła Mickiewicza i Konopnicką. Swój pierwszy wiersz opublikowała w 1884 r. we lwowskim czasopiśmie „Zoria” (Зоря). W 1893 r. we Lwowie ukazał się pierwszy tom jej utworów poetyckich zatytułowany „Na skrzydłach pieśni”, który został zakazany w Rosji i na Ukrainie Naddnieprzańskiej. W 1902 r., po przełożeniu na język ukraiński „Manifestu Komunistycznego” Karola Marksa, została objęta tajnym dozorem policyjnym, trwającym aż do śmierci poetki w 1913 r. Zmarła na gruźlicę nerek, na którą chorowała od 12. roku życia. I mimo że nie zyskała za życia szerokiej popularności, ponieważ większość jej książek ukazała się poza granicami Ukrainy Naddnieprzańskiej, twórczością Łesi Ukrainki zachwycał się m.in. Iwan Franko, który napisał: „Od czasu Szewczenkowego «Pochowajcie i wstawajcie, zerwijcie kajdany» Ukraina nie słyszała równie silnego, gorącego i poetyckiego słowa jak to, które padło z ust tej wątłej, chorej dziewczyny […]. Mimo woli rodzi się myśl, że ta chora, wątła dziewczyna jest nieomal jedynym mężczyzną na całej Ukrainie”. Warto w tym miejscu dodać, że Łesia Ukrainka pozostaje jedyną kobietą upamiętnioną na awersie ukraińskiego banknotu.

Inną ważną postacią kobiecą tego okresu związaną z Wołyniem była matka Łesi Ukrainki – Ołena Pcziłka (Olga Kosacz). W latach osiemdziesiątych XIX w. starała się przeszczepić z Galicji na Wołyń idee rodzącego się ruchu kobiecego. W 1884 r. w Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsk) z inicjatywy Natalii Ozarkewycz-Kobryńskiej, córki deputowanego do wiedeńskiej Rady Państwa Iwana Ozarkewycza, powstał bowiem Związek Kobiet Ruskich, który był pierwszą świecką, feministyczną, ukraińską organizacją kobiecą. Jednym z celów postawionych członkiniom przez Kobryńską – obok zapoznawania kobiet z ideami feminizmu – było budowanie solidarności pomiędzy Ukrainkami po obydwu stronach granicy rosyjsko-habsburskiej. Służyć temu celowi miało m.in. opublikowanie pierwszego ukraińskiego almanachu kobiecego zatytułowanego „Pierwszy Wianek” [„Перший вінок”]z tekstami siedemnastu autorek pochodzenia ukraińskiego, w tym Łesi Ukrainki, oraz artykułami publicystycznymi o sytuacji kobiet na świecie. Wydanie almanachu współfinansowała Ołena Pcziłka. I choć idee propagowane przez Towarzystwo Kobiet Ruskich nie znalazły wówczas zrozumienia wśród ukraińskich kobiet po obu stronach granicy, jego działalność zachęcała je do podejmowania aktywności społecznej.

Ważnym etapem aktywizacji kobiet w pracy na rzecz społeczeństwa stała się na Wołyniu I wojna światowa. Powstało wówczas wiele stowarzyszeń zajmujących się opieką zdrowotną i sanitarną, pomocą ludności cywilnej oraz opieką nad dziećmi. Z ważniejszych wymienić należy Gubernialny Komitet Rosyjskiego Stowarzyszenia Czerwonego Krzyża, kierowany przez szefową tej organizacji w Nowogrodzie Wołyńskim, ziemiankę Natalię Orżewską, oraz Komitet Jej Imperatorowej Wysokości Wielkiej Księżnej Tatiany do spraw Tymczasowego Wsparcia Ofiar Wojny, którego wołyński oddział powstał 31 grudnia 1914 r. i którego członkinią także była Orżewska. Wiele innych wołyńskich stowarzyszeń pomocowych, np. Wydział Pomocy Ludności Pokrzywdzonej przez Wojnę, prowadziło m.in. herbaciarnie, piekarnie, łaźnie, domy dziecka, pralnie, warsztaty krawieckie i tkackie, których funkcjonowanie byłoby niemożliwe bez udziału setek kobiet. W tym okresie angażowały się one również w działania na rzecz zakładania na Wołyniu szkół ukraińskojęzycznych. Działaczką ruchu oświatowego była na przykład Helena Lewczanowska (Olena Łewczaniwska), przyszła senatorka II Rzeczypospolitej, która we wsi Liniów w powiecie włodzimiersko-wołyńskim założyła szkołę ludową dla ubogich dzieci.

Wojna niewątpliwie przyśpieszyła rozwój świadomości narodowej społeczności ukraińskiej na Wołyniu. Ale dopiero demokratyczny ustrój II Rzeczypospolitej stworzył warunki do formułowania programów i szybkiego rozwoju ukraińskiego ruchu narodowego i kobiecego na tym terenie. Dla politycznej aktywizacji kobiet kluczowa była decyzja z 28 listopada 1918 r. o nadaniu wszystkim obywatelkom państwa polskiego biernego i czynnego prawa wyborczego. Niemniej na początku 1922 r. ukraiński ruch narodowy na Wołyniu znajdował się jeszcze w powijakach (jedynie w Krzemieńcu istniała Ukraińska Partia Socjalistów-Rewolucjonistów). Struktur ruchu kobiecego nie było natomiast w ogóle, mimo że dwa lata wcześniej reprezentantki Wołynia wzięły udział w III Kongresie Kobiet Ukraińskich, zorganizowanym w dniach 22–23 grudnia 1920 r. we Lwowie z inicjatywy Ukraińskiego Towarzystwa Pedagogicznego im. Hanny (Galiny) Barwinok. Jego najważniejszą decyzją było powołanie do życia Związku Ukrainek, który miał jednoczyć wszystkie kobiety ukraińskie mieszkające poza Rosją Radziecką. Brak stowarzyszeń kobiecych wołyńskie Ukrainki kompensowały aktywnością w oddziałach Towarzystwa „Proswita” (Просвіта), kulturalno-oświatowej organizacji ukraińskiej, założonej we Lwowie w 1868 r., która w tym okresie rozpoczynały swoją działalność w wielu miastach województwa.

Przełomowym wydarzeniem dla dalszego rozwoju sytuacji okazało się ogłoszenie terminu wyborów do Sejmu i Senatu I kadencji (1922–1927), zaplanowanych na listopad 1922 r. W wyborach parlamentarnych Ukraińcy z województwa wołyńskiego, dzięki konsolidacji ponad podziałami politycznymi oraz współpracy z innymi mniejszościami narodowymi (Żydami, Niemcami, Białorusinami i Rosjanami) w ramach Bloku Mniejszości Narodowych odnieśli ogromny sukces, zdobywając 12 mandatów poselskich i 5 senatorskich. Szczególnie spektakularne zwycięstwo dotyczyło trzech okręgów wyborczych województwa wołyńskiego, w których reprezentanci bloku zgarnęli wszystkie mandaty poselskie (12 z nich przypadło w udziale Ukraińcom) oraz 5 mandatów senatorskich (w tym 4 dla Ukraińców). Największym zaskoczeniem był jednak wybór jedynej w tym gronie kobiety, Heleny Lewczanowskiej, która zdobyła mandat do Senatu z okręgu obejmującego województwo wołyńskie.

Helena Lewczanowska urodziła 27 stycznia 1881 r. w Horodniach na Wołyniu. Jej ojciec, Karl von Grodzinski, był potomkiem niemieckich baronów, właścicielem majątku Liniów w powiecie włodzimierskim na Wołyniu. Ze względu na zubożenie rodziny zdobył wykształcenie agronoma. Był dwukrotnie żonaty. Z drugiego małżeństwa z Rosjanką Tatianą Priachiną, dla której przeszedł z wyznania ewangelickiego na prawosławie, miał córkę Helenę.

Dzieciństwo Helena spędziła na wsi, ucząc się w domu pod okiem rodziców, którzy przywiązywali dużą wagę do nauki języków obcych. Stąd Lewczanowska znała francuski, niemiecki, włoski, polski i grekę. W 1903 r. rozpoczęła naukę w Gimnazjum Żeńskim w Petersburgu. Następnie studiowała na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu w Wiedniu, uzyskując tytuł naukowy doktora praw. Ze względu na swoje uzdolnienia muzyczne podjęła naukę w Konserwatorium w Lipsku w klasie fortepianu. Sytuacja rodzinna sprawiła, że musiała wrócić na Wołyń, nie zrezygnowała jednak z kontynuowania edukacji. Studiowała korespondencyjnie na Wydziale Historycznym Wyższych Kursów Naukowych dla Kobiet w Moskwie. W 1905 r. poślubiła potomka starej szlachty ukraińskiej z Czernihowszczyzny Aleksandra Lewczanowskiego, absolwenta Petersburskiego Instytutu Elektrotechnicznego i członka Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji. W 1913 r. urodziła córkę Irinę. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej Lewczanowska działała na niwie oświatowej, m.in. zakładając wspomnianą wcześniej szkołę ludową w Liniowie, w której uczyło się prawie 100 dzieci. W latach 1917–1919 współorganizowała Klub Ukraiński i kierowała „Proswitą” w Żytomierzu. Gdy w 1920 r. miasto zajęli bolszewicy, wraz z mężem i Michaiłem Czerkawskim, ówczesnym gubernialnym komisarzem oświaty w Żytomierzu (który w wyborach 1922 r. również uzyskał mandat senatorski), ewakuowała się do Łucka. Tam wszyscy troje wydawali i redagowali od 16 maja 1920 r. tygodnik „Hromada” («Громада»). Od 1921 r. Lewczanowska działała w Radzie Opieki Społecznej i placówkach „Proswity” w Kowlu, a następnie w Łucku.

Nie wiadomo, kiedy zdecydowała się na kandydowanie do Senatu ani jak przebiegała jej kampania wyborcza. Nie ulega jednak wątpliwości, że swój sukces Lewczanowska zawdzięczała pozyskaniu wyborczyń, co było ogromnym wyzwaniem, jeśli weźmiemy pod uwagę panujący tradycjonalizm i powszechne przekonanie, że polityką powinni zajmować się wyłącznie mężczyźni. Tego, jak trudna była to decyzja, możemy się tylko domyślać, odwołując się do doświadczeń Polek z pierwszych wyborów do Sejmu Ustawodawczego, gdy nawet bardzo doświadczone działaczki społeczne w poczuciu braku kompetencji sceptycznie odnosiły się do możliwości skorzystania z prawa do kandydowania. Zwłaszcza że Lewczanowska nie miała na Wołyniu wsparcia ze strony silnej organizacji kobiecej, jak to miało miejsce w kolejnych wyborach do Sejmu i Senatu II (1928–1930) i III kadencji (1930–1935), gdy galicyjski Związek Ukrainek walnie przyczynił się do dwukrotnego zdobycia mandatów parlamentarnych przez Milenę Rudnicką-Łysiak i Helenę Kisielewską.Wiemy natomiast, że pierwszą ukraińską kampanię wyborczą w województwie wołyńskim wszyscy kandydaci prowadzili wspólnie. Jej początkowym etapem było tworzenie powiatowych komitetów wyborczych, w których skład wchodzili przedstawiciele miejscowej inteligencji skupionej wokół „Proswity”. Zwołano także pierwszy ukraiński zjazd włościański z udziałem działaczek i działaczy społecznych i oświatowych, który postawił sobie za cel uświadomienie ludności wiejskiej o konieczności pójścia do urn wyborczych i głosowania na kandydatów ukraińskich. Podczas szeregu powiatowych zjazdów włościańskich omawiano opublikowany wcześniej program wyborczy, a także przedstawiano kandydatów i kandydatkę do Senatu. Pozwoliło to przełamać barierę analfabetyzmu i przyczyniło się do wytworzenia więzi między nieliczną wołyńską inteligencją a ukraińską wsią. Co ważne, kampania skierowana była zarówno do mężczyzn, jak i do kobiet. Świadczy o tym odezwa z 14 września 1922 r., w której czytamy: „My wszyscy, mężczyźni i kobiety, piśmienni i niepiśmienni, musimy wiedzieć, że Sejm i Senat są ustanowione po to, aby uchwalać prawo. Będą do niego wybrani nie tylko Polacy, ale także Żydzi, Niemcy, Białorusini, Czesi. Będą oni mówili, czego potrzeba każdemu narodowi, jakie prawo trzeba uchwalić, aby każdemu narodowi żyło się dobrze… Kto będzie mówił w naszym imieniu? Kto opowie o naszych krzywdach i bólach?… Jeżeli dopuścimy do tego… że naród ukraiński nikogo nie wybierze… będzie to oznaczało, że nie ma narodu ukraińskiego”.

W okresie międzywojennym na blisko trzystu parlamentarzystów wybranych z list mniejszości narodowych mandaty uzyskały zaledwie cztery kobiety. Helena Lewczankowska była jedną z nich (obok M. Rudnickiej-Łysiak i H. Kisielewskiej oraz wybranej z listy żydowskiej Róży Pomernac-Melzer). Ta dysproporcja pokazuje skalę osiągniętego przez nią sukcesu. Co więcej, Lewczanowska zdobyła swój mandat w bardzo trudnym okręgu, w którym nie tylko nie było stowarzyszeń kobiecych, ale nawet tradycji zrzeszania się kobiet, a ponad 80% wołyńskich Ukrainek nie potrafiło czytać i pisać.

Podczas ślubowania senatorskiego Lewczanowska zamiast zwrotu „Ślubuję” w języku polskim użyła słowa „Prysiahaju” (Присягаю) w języku ukraińskim, za co została upomniana przez marszałka senioraBolesława Limanowskiegoi musiała powtórzyć formułę w języku polskim. W Senacie pracowała w komisji spraw zagranicznych i wojskowych. Wraz ze wszystkimi ukraińskimi parlamentarzystami tworzyła klub Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej, który liczył łącznie 20 posłów i 6 senatorów. Reprezentowała w nim grupę bezpartyjną, choć sama miała raczej konserwatywne poglądy, co można łączyć z jej ziemiańskim pochodzeniem. W klubie pełniła też rolę pośredniczki w kontaktach organizacji kobiecych z partiami ukraińskimi. Ponadto była członkinią Międzynarodowej Ligi Kobiet na rzecz Pokoju i Wolności.

W 1923 r. międzynarodowa aktywność Lewczanowskiej pośrednio stała się powodem próby pozbawienia jej immunitetu parlamentarnego przez prokuraturę, która chciała oskarżyć ją o naruszenie art. 124 (udział w stowarzyszeniu „zagrażającym spokojowi lub bezpieczeństwu publicznemu”) i 129 kk (rozpowszechnianie utworu „podburzającego do popełnienia czynu buntowniczego”). Okazało się, że podczas obrad Międzynarodowego Kongresu Kobiet w Rzymie rozpowszechniona została broszura, wydana nakładem Komitetu Narodowego Kobiet Ukraińskich i zatytułowana „Do kobiet świata cywilizowanego”, w której znalazło się nazwisko Lewczanowskiej jako jednej z delegatek ukraińskich z Wołynia. Treść broszury stawiała w negatywnym świetle politykę władz polskich w Galicji Wschodniej, zawierała zarzuty wobec polskiej administracji dotyczące m.in. niszczenie kultury ukraińskiej i utrudniania dostępu do narodowego szkolnictwa. W broszurze znalazł się też passus o prześladowaniu kobiet „za to jedynie, że czują się Ukrainkami i pragną, by ich naród był wolny”. Komisja Regulaminowa Senatu przyjęła jednak wyjaśnienia senatorki, że nie miała nic wspólnego ze wskazaną publikacją, a do Rzymu, do którego ostatecznie z powodu choroby dziecka nie pojechała, wybierała się „jako przedstawicielka narodu ukraińskiego w Parlamencie Polskim”.

Na forum senackim Lewczanowska zabierała głos trzykrotnie, za każdym razem odnosząc się do problemów ludności ukraińskiej i krytykując politykę państwa polskiego wobec mniejszości narodowych na Kresach. Domagała się m.in. respektowania praw szkolnictwa ukraińskiego i wsparcia dla mniejszościowych instytucji kulturalnych. Podczas dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na rok 1925 zarzuciła resortowi niewywiązywanie się ze swoich zadań, ponieważ, jej zdaniem, gros wydatków było kierowanych na wspieranie polskiej administracji, brakowało natomiast funduszy na pomoc dla ukraińskich sierot i ofiar I wojny światowej. Tytułem przykładu Lewczanowska wskazała, że wszystkie funkcjonujące na Wołyniu ochronki były finansowane z pieniędzy prywatnych. Mimo to państwo polskie prowadziło wobec nich politykę dyskryminacyjną, usuwając od zarządzania nimi Ukraińców i zastępując ich Polakami. W rezultacie na Wołyniu tylko dwie ochronki (z dwudziestu) – w Życzynie koło Łucka i w Kowlu – posiadały kierowniczki Ukrainki. Z kolei podczas debaty nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości, przemawiając w imieniu klubów Ukraińskiego i Białoruskiego, Lewczanowska scharakteryzowała sytuację sądownictwa w województwach wschodnich, podkreślając m.in. przepełnienie aresztów śledczych, brak posad dla autochtonów oraz stosowanie przemocy podczas przesłuchań. Swoje wywody poparła nazwiskami poszkodowanych oraz urzędników odpowiedzialnych za tę sytuację.

Zaangażowanie w wybory, a potem działalność parlamentarna, z czym wiązały się na przykład częste pobyty w Warszawie, wywierało wpływ na życie prywatne zamężnych i obciążonych obowiązkami macierzyńskimi posłanek i senatorek. Nie inaczej było w przypadku Lewczanowskiej, która podczas swojej nieobecności zostawiała córkę, jak i całe gospodarstwo domowe pod opieką sąsiadki. Irina towarzyszyła matce wyłącznie w częstych podróżach zagranicznych. Mąż senatorki zajmował się natomiast zarządzaniem folwarkiem. Dom nie był zresztą specjalnie imponujący. Sąsiedzi zapamiętali, że „To była zwykła, wiejska chata: jeden pokój większy, jeden mniejszy, kuchnia i spiżarnia”. Generalnie Lewczanowscy prowadzili skromne życie: „I pan Ołeksander, i pani Ołena byli ludźmi bardzo prostymi, bardzo dobrymi. Do głowy by nam nie przyszło, że ci ludzie mają tak wysoką pozycję społeczną”.

Po zakończeniu kadencji w 1927 r. Lewczanowska nie startowała w kolejnych wyborach. Być może miało to związek z decyzją, aby o mandat parlamentarny ubiegał się jej mąż. Aleksander uzyskał mandat senatora RP w wyborach uzupełniających, które odbyły się w województwie wołyńskim 25 maja 1930 r. Nie zdążył jednak nawet złożyć ślubowania, ponieważ w sierpniu prezydent Ignacy Mościcki rozwiązał obie izby ustawodawcze. Po wybuchu wojny 59-letnia wówczas była senatorka RP została 14 grudnia 1939 r. aresztowana przez NKWD, trafiła do więzienia w Horochowie, a następnie w Łucku, skąd została wywieziona w niewiadomym kierunku. Ostatni raz była widziana przez córkę w 1940 r.

Wybór Lewczanowskiej do Senatu, jak i prowadzona przez nią działalność stanowiły ważny impuls do rozwoju wołyńskiego ruchu kobiecego. W latach dwudziestych XX w. na terenie województwa wołyńskiego zaczęły powstawać struktury Związku Ukrainek, który stał się tu organizacją masową. Od roku 1927 r., wobec wprowadzonego przez władze polskie zakazu połączenia obu stowarzyszeń (chciano w ten sposób ograniczyć wpływy radykalniejszych działaczek galicyjskich na Ukrainki wołyńskie), organizacja funkcjonowała pod nazwą Związku Ukrainek Wołynia. Wśród najważniejszych członkiń wołyńskiego kierownictwa wymienić należy: Paraskewię Bagryniwską, długoletnią przewodniczącą oddziału Związku w Równem, Oleksandrę Pidgirską, działaczkę społeczną i koordynatorkę „Proswity” w Kowlu oraz doktor Irinę Prisniewską ze Zdołbunowa i Marię Wołocewicz z Krzemieńca.

Międzywojenny Wołyń był również miejscem aktywności polskich stowarzyszeń kobiecych, ale ze względu na słabość żywiołu polskiego nie osiągnęły one tutaj znaczących sukcesów organizacyjnych. Możliwości działania Polek były bowiem mocno ograniczone. Na tych obszarach Polacy stanowili mniejszość wśród ludności ukraińskiej, nadającej terenom wiejskim niemal jednolite ukraińskie oblicze, a w mniejszych miastach i miasteczkach – wśród ludności żydowskiej. Przybysze z innych regi kraju najczęściej nie znali języka miejscowej ludności, nie zawsze też posiadali odpowiednią wiedzę i zrozumienie lokalnej specyfiki. Dotyczyło to także kobiet, których dużą część stanowiły urzędniczki lub niepracujące żony urzędników i osób zatrudnionych w administracji państwowej oraz oficerów i podoficerów. Stąd wiele z nich po przyjeździe na miejsce nie mogło odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jedna z działaczek kobiecych tak opisała swoje wrażenia z pierwszego kontaktu z Wołyniem: „Pierwsze uczucie moje po zetknięciu się z tutejszymi warunkami bytu i pracy, przyznaję otwarcie i szczerze, było ujemne, a przygnębiające uczucie, iż, nie znając ani języka ukraińskiego, ani tut[ejszych] warunków pracy – nie będę mogła być tu użyteczna – długo mnie nie opuszczało”. Inna z kolei zapamiętała z Wołynia „krzywe spojrzenie […] «autochtona»” i dojmujące poczucie „zawiłości spraw kresowych i rozbieżności pomiędzy wszelkimi racjami stanu, a zwykłym poczuciem sprawiedliwości”.

Kobiety zaangażowane w życie publiczne udzielały się przede wszystkim w Polskiej Macierzy Szkolnej, działającej na Wołyniu od 1924 r. Narodowej Organizacji Kobiet oraz Stowarzyszeniu Zjednoczonych Ziemianek. Wszystkie z wymienionych organizacji znajdowały się pod ideologicznym wpływem Narodowej Demokracji i cieszyły się poparciem miejscowego duchowieństwa rzymskokatolickiego. Istotną rolę odgrywało też istniejące od 1918 r. w Łucku Koło Polek, które prowadziło tanią kuchnię dla niezamożnej inteligencji i młodzieży szkolnej, a także przedszkole dla dzieci łuckich urzędników. Warto też wspomnieć o otworzonej w Kowlu w lipcu 1929 r. filii warszawskiego Towarzystwa Ochrony Kobiet. Głównym inicjatorem jej powstania był Polski Komitet Walki z Handlem Kobietami i Dziećmi. Głównym celem działalności TOK była pomoc kobietom i dziewczętom, zagrożonym „zejściem na złą drogę” lub już trudniących się nierządem. Organizacja opiekowała się również samotnie podróżującymi młodymi kobietami – najczęściej w poszukiwaniu zatrudnienia – aby nie stały się ofiarami sutenerów. Służyło temu zakładanie przez TOK tzw. misji dworcowych. Towarzystwem utworzonym na Wołyniu zarządzały katoliczki, ale w innych częściach Polski działały też żydowskie i ewangelickie placówki TOK. Jednak próby otworzenia placówki w Łucku przez Ewangelicko-Augsburską Misję Dworcową z Łodzi zakończyły się niepowodzeniem. Sprzeciwiły się temu władze wojewódzkie i rządowe uznając, że istniejąca sieć placówek jest wystarczająca. Najprawdopodobniej chodziło jednak nie o zaspokojone potrzeby na funkcjonowanie takich punktów, ale o finanse, ponieważ pociągałoby to za sobą zwiększenie subwencji na ich działalność. Jednocześnie należy też pamiętać, że żaden oddział TOK nie odmawiał pomocy kobietom innych wyznań. Wskazuje na to informacja podana na zebraniu organizacyjnym kowelskiego Towarzystwa Ochrony Kobiet: „W przeciągu ostatnich czterech dni, nieukonstytuowane nasz Towarzystwo przyszło z pomocą trzem kobietom, z których jedna miała 16, druga 19, a trzecia mężatka lat 23, Rusinka, została w Kowlu podstępnie ograbiona w domu prywatnym i zgwałcona. Sprawę jej oddaliśmy do Prokuratora. Winowajca zatrzymany”.

Generalnie wszystkie wymienione organizacje polskie na Wołyniu łączyło to, że były nieliczne, nie dysponowały rozbudowanymi strukturami i nie posiadały społecznego autorytetu. Ich aktywność ograniczała się w praktyce do własnego środowiska. Wyjątek od tej reguły stanowiła kampania wyborcza do Sejmu i Senatu z 1928 r. Utworzona wówczas przy piłsudczykowskim Zjednoczonym Wołyńskim Komitecie Wyborczym Sekcja Kobiet – Polek z Sabiną Krasicką na czele próbowała nawiązać kontakt z przedstawicielkami innych narodowości, Ukrainkami, Czeszkami i Żydówkami. Próba ta zakończyła się jednak niepowodzeniem, co Krasicka łączyła – niesłusznie – wyłącznie z faktem, że „kobiety wymienione zbyt jeszcze silnie tkwią w ścianach domu”. Nie doceniła tym samym rozszerzających się w województwie wpływów Związku Ukrainek Wołynia i postępującego uświadomienia narodowego. Nie można też pominąć polityki władz polskich, która coraz bardziej wkraczała na drogę asymilacji narodowej mniejszości słowiańskich, co przejawiało się m.in. ograniczaniem działalności ukraińskich i białoruskich instytucji społecznych, kulturalnych i politycznych i co z pewnością nie służyło budowaniu wzajemnego zaufania między kobietami.

 

Bibliografia

Богачевська-Хомяк .М, Білим по білому. Жінки і громадському житті України 1884-1939, Львів 2018.

Domanusowa A., Kresy w zwierciadle pracy Z.P.O.K., „Praca Obywatelska” 1933, nr 12.

Kodeks Karny  z r. 1903 z uwzględnieniem zmian i uzupełnień obowiązujących w RP w dn. 1 V 1921 r. https://www.bibliotekacyfrowa.pl/dlibra/publication/50138/edition/50650?language=en

(dostęp 12.08.2022).

Dufrat J., W służbie obozu marszałka Józefa Piłsudskiego. Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet (1928-1939), Kraków 2013.

Gołdyn P., Kobiety na pomoc kobietom. Działalność towarzystw ochrony kobiet we wschodnich województwach II Rzeczypospolitej, [w:] Kobiety na Kresach na przełomie XIX i XX wieku, red. A. Dawid, J. Lusek, Warszawa-Bellerive-sur-Allier-Bytom-Opole 2016.

Hryciuk G., Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931-1949, Toruń 2005.

Kondracka M., Posłanki i senatorki II Rzeczypospolitej, Warszawa 2017.

Krasicka S., Kobieta wołyńska wobec wyborów do Sejmu i Senatu, „Przegląd Wołyński” 1928, nr 12.

Kupidura J., Emancypacja drogą do wolności. Działalność ukraińskich aktywistek społecznych dwudziestolecia międzywojennego,

https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/12187/1/J_Kupidura_Emancypacja_droga_wolnosci.pdf (dostęp 10.08.2022).

Łesia Ukrainka, Pieśń lasu, wybór i wstęp D. Nieuważny, Warszawa 1989.

Mędrzecki W., Kresowy kalejdoskop. Wędrówki przez ziemie wschodnie Drugiej Rzeczypospolitej 1918-1939, Kraków 2018.

Mędrzecki W., Województwo wołyńskie 1921-1939. Elementy przemian cywilizacyjnych, społecznych i politycznych, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1988.

Obrębski J., Studia etnosocjologiczne. Polesie, red. i wstęp A. Engelking, Warszawa 2007.

Pierwszy powszechny spis Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 września 1921 r. Mieszkania. Ludność. Stosunki zawodowe. Województwo wołyńskie, „Statystyka Polski”, t. XXIII, Warszawa 1926.

Posłowie i senatorowie Rzeczypospolitej Polskiej 1919-1939. Słownik biograficzny, t. III K-L, red. P. Majewski, G. Mazur, Warszawa 2005.

Разиграєв O., По обидва боки фронту. Громадські організації на Волині в роки Великої війни 1914-1918 pp., Луцьк 2014.

Реабілітовані Історією, Київ – Луцьк 2010.

Samotyhowa N., Około Bożego Narodzenia (Trzy dni na Kresach), „Kobieta Współczesna” 1929, nr 1.

Sprawozdania Stenograficzne Senatu Rzeczypospolitej Polskiej I kadencji 1922-1927.

Szumiło M., Ukraińcy z Wołynia w Sejmie i Senacie RP I kadencji (1922-1927), [w:] Волинь у європейському геополітичному та культурному просторі: вибрані питання, Одеса 2021.

Tomczyk R., Rusinki (Ukrainki) w austriackiej Galicji pomiędzy konserwatyzmem a radykalizmem, „Przegląd Zachodniopomorski”, t. XXVII, z. 2 (2012).