Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu (nr 69) w dniu 08-11-2017
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu (69.)

w dniu 8 listopada 2017 r.

Porządek obrad:

1.Informacja prezesa Zarządu Telewizji Polskiej SA na temat kierunków rozwoju i sytuacji finansowej TVP SA (cd.).

(Początek posiedzenia o godzinie 16 minut 24)

(Posiedzeniu przewodniczy przewodniczący Jerzy Fedorowicz)

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Otwieram posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Punkt 1. porządku obrad: informacja prezesa Zarządu Telewizji Polskiej SA na temat kierunków rozwoju i sytuacji finansowej TVP SA (cd.)

Przedmiotem posiedzenia ma być informacja prezesa Zarządu Telewizji Polskiej SA na temat kierunków rozwoju i sytuacji finansowej TVP SA.

Brakuje senatorów, więc proszę sprawdzić kworum. Czy mogę rozpocząć posiedzenie?

(Głos z sali: Tak.)

(Głos z sali: Jest kworum, jest 5 senatorów.)

W takim razie jeszcze raz przedstawiam porządek obrad: informacja prezesa Zarządu Telewizji Polskiej SA na temat kierunków rozwoju i sytuacji finansowej.

Czy do porządku obrad panowie senatorowie mają jakieś zastrzeżenia? Nie.

Porządek został przyjęty.

Witam gości… Proszę o listę gości, Pani Aniu. Witam pana prezesa Telewizji Polskiej SA, pana Jacka Kurskiego; witam pana Stanisława Tomasza Bortkiewicza, dyrektora Biura Spraw Korporacyjnych; witam panią Agnieszkę Dejnekę, dyrektor Biura Kontrolingu i Restrukturyzacji, i pana Pawła Gajewskiego… Nie wiem, co pan reprezentuje, bo jest niewyraźnie napisane.

(Zastępca Dyrektora Biura Spraw Korporacyjnych w Telewizji Polskiej SA Paweł Gajewski: Biuro Spraw Korporacyjnych.)

Aha, no dobrze.

Udzielam głosu panu prezesowi Jackowi Kurskiemu.

Wyjaśnię tylko, że jesteśmy na razie w niezbyt komfortowej sytuacji, dlatego że wielu senatorów nie może uczestniczyć w tym spotkaniu ze względu na to, że wcześniejsze posiedzenie komisji zostało zamknięte. Są to głównie senatorowie opozycji. Mam nadzieję, że dotrą w trakcie naszego posiedzenia.

Udzielam panu głosu, Panie Prezesie.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Dziękuję, Panie Przewodniczący.

Na początku chciałbym wyrazić ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji. Myśmy półtorej minuty przed 16.00 znaleźli się w pobliżu Sejmu, jadąc od ulicy Matejki, gdzie zablokowała nas demonstracja jakiegoś związku zawodowego górników czy metalurgików. Policja na sygnałach zablokowała przejazd i przez kilka minut nie mogliśmy się zwyczajnie ruszyć. Wiedziałem, że na miejscu byli pan dyrektor Bortkiewicz i dyrektor Gajewski, którzy z szacunku i dla Senatu, i dla nas oczekiwali na rozwój wydarzeń na korytarzu, chcąc do nas dołączyć, tak żebyśmy weszli tu razem. Być może zbytniej nieśmiałości i ostrożności pana dyrektora należy przypisać ten niefortunny rozwój wydarzeń. Myśleliśmy, że będzie można liczyć na tych kilka minut tolerancji ze strony pana przewodniczącego, ale nie ma tego złego… Widzę, że jest już większość senatorów, więc jeśli pan przewodniczący uważa, że możemy dzisiaj kontynuować, to jesteśmy gotowi.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dobrze, ale ja się muszę odnieść do tego, co pan powiedział. Oczywiście nie byłoby tej sytuacji – no, ja wszystko rozumiem – gdybym otrzymał jakąkolwiek informację ze strony pracowników zarządu telewizji, że pan prezes i członkowie zarządu się spóźnią. Na sali nie było nikogo, dlatego o godzinie 16.00 zamknąłem posiedzenie.

Proszę, teraz udzielam panu głosu.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Dziękuję.

No i jeszcze, żeby skończyć wyjaśnienia, Panie Przewodniczący, powiem, że potem się okazało, że nie można przejechać przez teren Sejmu, bo jest wizyta delegacji… prezydenta Turcji, zdaje się.

(Głos z sali: Gruzji.)

Gruzji, przepraszam. W związku z tym razem z panią dyrektor Dejneką, bez płaszcza, tylko w szaliku i samym garniturze, pobiegłem w kierunku budynku Senatu. Panie Przewodniczący, force majeure, nie było tu niczyjej złej intencji. Przed godziną 16.00 byliśmy w pobliżu gmachu parlamentu.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Przyjmuję pańskie usprawiedliwienie, ale mnie ono nie przekonuje, bo ja się nigdy nie spóźniam.

Proszę bardzo.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

To ma pan szczęście, Panie Przewodniczący.

Szanowni Państwo!

Na temat strategii i sytuacji finansowej telewizji publicznej można mówić bardzo, bardzo długo. Postaram się ograniczyć do paru minut, żeby umożliwić Wysokiej Komisji zadawanie pytań i pogłębianie wiedzy w tych obszarach, którymi są państwo najbardziej zainteresowani. W największym skrócie powiem, że obecny zarząd przejął władzę w telewizji w styczniu 2016 r. i napotkał szereg zapóźnień zagrażających sytuacji bieżącej oraz perspektywicznym kierunkom rozwoju telewizji. Najtrudniejsza była sytuacja w zakresie finansów telewizji, które nominalnie były zrównoważone, ale de facto miały w sobie ukryty deficyt. Było tak z tego powodu, że nie wzięto pod uwagę prognozy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na rok 2016 zakładającej wpływy z abonamentu mniejsze o 72 miliony, jak również nie uwzględniono faktu, że na mocy ustawy o VAT, która weszła w życie w 2016 r., abonamentowa część dochodów telewizji została, tak w największym skrócie, ovatowana, a to znaczy, że jeśli chodzi o te pieniądze, które dostaliśmy z abonamentu, to około 30% z nich – efektywnie, bo to jest jeszcze inaczej liczone niż ten komercyjny VAT – musieliśmy przeznaczyć na wydatki, które wróciły do budżetu państwa, co spowodowało, że na dzień dobry zetknęliśmy się z dziurą rzędu 140 milionów zł.

Od początku naszej bytności w telewizji – mówię o zarządzie złożonym ze mnie i z wiceprezesa Staneckiego – do dnia dzisiejszego telewizja podjęła kilka inicjatyw, które poskutkowały zrównoważeniem i uspokojeniem sytuacji finansowej. Pierwszym niekonwencjonalnym posunięciem było złożenie wniosku do Banku Gospodarstwa Krajowego o obligacje w kwocie 300 milionów zł. Projekt dotyczący tego instrumentu dłużnego został wypełniony i do dnia dzisiejszego skonsumowany. Dzięki tym pieniądzom przeżyliśmy rok 2016.

Drugim instrumentem, o który skutecznie się staraliśmy, była wynosząca 800 milionów zł i wypłacana w czterech transzach po 200 milionów pożyczka z Funduszu Reprywatyzacji, z którego nadwyżka została w roku 2016 w budżecie państwa. Mamy ten instrument do dyspozycji i częściowo z niego korzystamy. Jest to przeznaczane w połowie na wzmacnianie oferty programowej, tzw. contentu, a druga połowa będzie przeznaczana na upgrade technologiczny, na dostosowanie ośrodków i centrali telewizji do nowych wyzwań technologicznych, a przede wszystkim na likwidację zapóźnień w telewizji.

Trzecim instrumentem, który poprawił naszą sytuację – mamy nadzieję, że na dłużej, a nie w perspektywie kilku miesięcy – była decyzja ustawodawcy, która jeszcze nie została przez nas, że tak powiem, skonsumowana, a która jest w trakcie procedowania – decyzja o przeznaczeniu nadwyżki budżetowej z zeszłego roku na częściowe zrekompensowanie ulg, które ustawodawca przyznał na koszt telewizji w poprzednich latach. My to kolokwialnie nazywamy dziurą premiera Tuska, który w 2007 r. wezwał do swego rodzaju obywatelskiego nieposłuszeństwa i niepłacenia abonamentu, który uznawał za haracz, a co później znalazło wyraz w ustawowym przyznaniu różnym grupom zawodowym i wiekowym kolejnych ulg, które nie wiązały się z czymś w rodzaju subwencji wyrównującej. Do tej pory był taki zwyczaj, że kiedy ustawodawca zwalniał jakieś grupy z jakiegoś obowiązku, jakiejś daniny publicznej, np. osoby powyżej siedemdziesiątego piątego roku życia z obowiązku płacenia za bilet komunikacyjny, w ślad za tym szła subwencja wyrównująca dla samorządów. W przypadku ulg i zwolnień z abonamentu mechanizm był taki, że Sejm był dobry, premier był dobry, a za tę dobroć płaciła po prostu publiczna radiofonia i publiczna telewizja. W swej mądrości obecny ustawodawca uznał, że nadwyżkę budżetową z zeszłego roku warto przeznaczyć, przynajmniej częściowo, na tzw. subwencję wyrównującą dla radiofonii i telewizji. Kwota 980 milionów zostanie skierowana do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która to Krajowa Rada, na podstawie wypracowanego wcześniej algorytmu dzielącego pieniądze z abonamentu, przeznaczy gros tych pieniędzy dla telewizji publicznej.

Krótko mówiąc, możemy uznać, że znajdujący się w niełatwej sytuacji zarząd skorzystał z trzech niekonwencjonalnych instrumentów finansowania, czyli obligacji, pożyczki rządowej oraz ustawy o rekompensatach, tak żeby znormalizować sytuację. Oczywiście jest to rodzaj krótkoterminowej kroplówki. No, powiedzmy, że średnioterminowej, dzięki tym ostatnim pieniądzom. Nie rozwiązuje to docelowo problemu abonamentu. Ta dziura cały czas jest i musi zostać, pewnie w perspektywie roku 2019, przez ustawodawcę w jakiś sposób załatana. Dość powiedzieć, że gdyby dzisiaj abonament był w 100% płacony i dostarczany do publicznej radiofonii i telewizji, telewizja dysponowałaby kwotą około 2 miliardów 400 milionów zł, tymczasem z abonamentu za rok 2016 dostaliśmy 360 milionów zł, czyli 15% tej kwoty. Stąd te nadzwyczajne posunięcia finansowe, które udało się sfinalizować i które zapewniły względną równowagę w finansach telewizji.

Ale finanse to jedno, a najważniejsza rzecz to misja, której te finanse muszą służyć.

(Sygnał telefonu komórkowego)

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Słucham?

(Głos z sali: Sylwester w Zakopanem.)

Tak, miło mi poinformować Wysoką Komisję, że w tym roku sylwester też będzie w Zakopanem. Będziemy mieli naprawdę znakomite gwiazdy i jestem przekonany, że wygramy tego sylwestra, tak jak w zeszłym roku.

(Senator Barbara Zdrojewska: A Opole?)

Słucham?

(Senator Barbara Zdrojewska: Opole też będzie w Zakopanem?)

Opole wyjątkowo będzie w tym roku w Opolu.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Na razie poproszę o to, żeby pan prezes kontynuował. Nie przerywajmy, choć tak naprawdę to ta góralska muzyka przerwała. I proszę się streszczać w miarę możliwości. Pan tak lubi wracać do historii, a my ją znamy, bo to są sprawy sprzed 12 lat.)

Dziękuję, Panie Przewodniczący.

Misja telewizji publicznej to łączenie Polaków i budowanie wspólnoty narodowej, odwoływanie się do tego, co ważne. Telewizja stara się tę misję wypełniać poprzez dostarczanie ludziom, obywatelom rzetelnej, uczciwej informacji i budowanie przestrzeni debaty publicznej poprzez relacjonowanie wszystkich najważniejszych wydarzeń publicznych związanych z kondycją narodu i społeczeństwa oraz funkcjonowaniem władz publicznych.

Staramy się rozwijać te formaty, które zadecydują o przyszłości telewizji. Telewizja na świecie bardzo się zmienia. Dzisiaj gros contentu można obejrzeć we wszystkich serwisach VOD, wideo na żądanie, video on demand, jak Netflix, Amazon czy Showmax, a w Polsce Ipla, Player czy TVP VOD. Przyszłością telewizji są gatunki, które ogląda się na żywo. Wszystko to, czego się nie da obejrzeć w internecie, będzie przyszłością telewizji: newsy, publicystyka na żywo, wielki sport, wielkie widowiska koncertowe – w tym właśnie festiwale, np. w Opolu – i wszystko to, co dzieje się… Dotyczy to nawet mszy, nawet czegoś takiego jak droga krzyżowa wokół Koloseum z udziałem papieża. To jest to, co nazywam contentem przyszłości. W związku z tym staramy się w ramach strategii rozwoju Telewizji Polskiej w to inwestować, dofinansowywać te gatunki, stawiać akcent – i contentowy, i organizacyjny, i finansowy – na tych właśnie formatach.

Jeśli chodzi o informacje, to mamy małą satysfakcję. W dniu wczorajszym ukazały się wyniki oglądalności przygotowane przez Nielsena. Uważamy, że one naszą oglądalność bardzo pomniejszają, zaniżają – wypowiedzi na ten temat pewnie państwo senatorowie śledzili – ale nawet według tego Nielsena, który naszym zdaniem zaniża te wyniki, i tak jesteśmy najsilniejszą stacją informacyjną w Polsce. TVP Info pokonało TVN24. W ślad za tym postanowiliśmy wybudować w przyszłym roku, na l00-lecie niepodległości, nowe studio z prawdziwego zdarzenia. To będzie nowe studio „Wiadomości” i TVP Info, które dzisiaj nadaje w bardzo opłakanej scenografii, w studiu, które ma 2 m 90 cm wysokości i powoduje po prostu poczucie niesamowitej klaustrofobii.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Jeżeli wolno, to się wtrącę, Panie Prezesie. Mam przed sobą informację, że „Wiadomości” TVP1 straciły 1,13 miliona widzów, a „Teleexpress” – 928 tysięcy. Jak to się ma do tego, co pan przed chwilą był łaskaw powiedzieć, sugerując, że jesteście na pierwszym miejscu?)

Pan przewodniczący w swej mądrości nie odróżnia „Wiadomości” od TVP Info. TVP Info jest kanałem informacyjnym, tematycznym, a ja powiedziałem, że TVP…

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Aha, przepraszam…)

(Wypowiedź poza mikrofonem)

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Przepraszam, już więcej panu nie przerwę.)

(Wypowiedzi w tle nagrania)

(Głos z sali: Każdy ma prawo do błędu.)

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Nie, bo ja… No dobrze, pewnie będziemy mieć okazję… Bardzo proszę kontynuować.)

Dziękuję bardzo.

W związku z tym TVP Info zostało uznane, już nawet przez Senat, za najchętniej oglądany kanał tematyczny, informacyjny. Jeśli chodzi o „Wiadomości”, to pomiary Nielsena w naszym przekonaniu są dalece nieadekwatne, bo opierają się na pewnym splicie pomiędzy Jedynką, TVP1, gdzie puszczamy „Wiadomości”, a TVP Info, gdzie emisja „Wiadomości” idzie symultanicznie. Jeśli pan przewodniczący doda wynik TVP1 i TVP Info, oglądalność będzie o pół miliona wyższa, a te dane Nielsena, które dotyczą tylko tej pierwszej anteny, okażą się wtedy nieprecyzyjne. Tak jak uważamy, że Nielsen się mylił w przypadku TVP Info, tak samo uważamy, że myli się w kwestii „Wiadomości”. Jesteśmy przekonani, że „Wiadomości” są najczęściej oglądanym serwisem informacyjnym. To dlatego inwestujemy. Żeby ta informacja była jeszcze lepsza, chcemy wyposażyć na stulecie niepodległości… Chcemy w lecie 2018 r. uzyskać zdolność operacyjną i na placu Powstańców Warszawy wybudować studio informacyjne z prawdziwego zdarzenia, studio 240-metrowe, które będzie korzystało ze wszystkich przewag technologicznych i zaawansowanych technologii.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Mogę o coś zapytać przy okazji? To co wy inwestujecie? To, coście pożyczyli, to, coście dostali, czy to, coście zarobili? Mówię o TVP, o zarządzie.)

Nie można…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Nie można inwestować…

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Mam prawo, że mogę nie dotrzymać obietnicy.)

(Wesołość na sali)

Możemy finansować inwestycje z trzech źródeł: z przychodów komercyjnych, które cały czas wynoszą około 840 milionów – to są reklamy plus sponsoring w kwocie około 60 milionów – z połowy tej pożyczki w wysokości 800 milionów, która została przeznaczona na upgrade technologiczny, no i z tych nowych dochodów, które będą rekompensatą za abonament. Co prawda lepiej byłoby finansować z abonamentu misję i content, a inwestycje – z tych innych źródeł, ale również te środki możemy inwestować. To nie będzie wielka inwestycja – około 20 milionów zł. Docelowo, za kilka lat, kiedy wybudujemy duży budynek telewizji informacyjnej przy Woronicza… W planach było to już za poprzedniego zarządu. W 2020 r. będziemy już mieli budynek zupełnie nowej telewizji.

Niemniej jednak chcę powiedzieć, że ten segment inwestycji, inwestycji w telewizję na żywo, której częścią jest informacja, chcemy bardzo upgrade’ować nie tylko na poziomie Woronicza, ale przede wszystkim na poziomie ośrodków. Myślę, że to szczególnie państwa senatorów zainteresuje. Do tej pory ośrodki telewizyjne były wielką niewykorzystaną, nieskonsumowaną przewagą konkurencyjną Telewizji Polskiej. Żadna inna telewizja w Polsce poza telewizją publiczną nie dysponuje 16 profesjonalnymi ośrodkami telewizyjnymi. Problem polegał na tym, że one wskutek obcięcia funduszy na telewizję publiczną były pierwszym amortyzatorem oszczędności. Tak jak wieś ucierpiała w czasach reformy Balcerowicza, tak ośrodki były tym miejscem, gdzie najłatwiej się oszczędzało. One były wpędzane w stan wegetatywny, tzn. miały za dużo pieniędzy, żeby umrzeć, a za mało, żeby żyć. Mając kilkanaście milionów rocznie na jeden ośrodek, były w stanie produkować 1,5–2 godziny premierowego contentu dziennie. To jest stanowczo za mało. Niekiedy nie były nawet w stanie wykorzystać tych ponad 5 godzin, które mają w TVP3. Gros strumienia inwestycji, upgrade’u technologicznego, pieniędzy na nowe tory kamerowe, miksery, studia, wozy HD i kamery HD, musi być skierowane do ośrodków. To jest taki pierwszy impuls inwestycyjny, na który przeznaczymy… Nasze biuro inwestycji już przyjęło plany modernizacji ośrodków za 153 miliony, tj. za około 9 milionów na ośrodek. No, już coś można za te pieniądze zrobić. Będziemy dalej inwestować w ośrodki. Krótko mówiąc, to jest ten pierwszy ważny segment rozwoju telewizji: informacja, news, żywa telewizja.

Bardzo ważnym elementem rozwoju telewizji jest produkcja własnych formatów, czyli filmów i seriali produkcji polskiej, tworzonych przez polskich autorów najlepiej, produkowanych w telewizji bądź na warunkach telewizji. Problemem telewizji było do tej pory uzależnianie się od produkcji zewnętrznej. Krótko mówiąc, telewizja bardzo drogo płaciła za produkcję zewnętrzną, ale jednocześnie nie gwarantowała sobie praw do danego formatu. W związku z tym dzisiaj mamy szereg audycji, filmów i seriali, często ukochanych przez społeczeństwo, takich jak „M jak miłość” czy „Barwy szczęścia”, do których telewizja nie ma praw. Filozofia naszego zarządu jest całkiem inna. Każdy nowy format, każda nowa licencja, każdy nowy tytuł, który pojawia się już za naszych czasów, jeżeli tylko da się to wynegocjować, przechodzi na własność telewizji. Krótko mówiąc, inwestujemy w format, do którego już potem mamy prawa. Tak jest z szeregiem nowych filmów, jak chociażby z tym serialem, nad którym pracujemy i który od stycznia będzie emitowany w Telewizji Polskiej pt. „Korona królów”. To jest rodzaj polskiego „Wspaniałego stulecia”, telenowela historyczno-kostiumowa. Fabuła zaczyna się na łożu śmierci Władysława Łokietka i idzie przez cały czas panowania Kazimierza Wielkiego. Tam gra kumpel…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

(Senator Jarosław Rusiecki: Piękne czasy polskich Piastów. Historia jest dłuższa, Panie Przewodniczący.)

Staramy się dobierać obsadę seriali Telewizji Polskiej spośród kumpli pana przewodniczącego Fedorowicza.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Ten zwischenruf nie jest protokołowany.)

A kiedy nie możemy nastarczyć z kumplami pana przewodniczącego, to próbujemy zrobić tak, żeby chociaż akcja rozgrywała się w Krakowie.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję, Panie Prezesie.

Rzeczywiście pięknie wyczerpał pan temat informacji prezesa zarządu. No, spodziewałem się, że pan będzie świetnie przygotowany, i nie mam wątpliwości, że…

Proszę łaskawie wyłączyć mikrofon, bo inaczej nasze głosy będą się zlewały.

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Czy mogę jeszcze tylko zakończyć?)

Bardzo proszę.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Krótko mówiąc, ważnym segmentem, oprócz nowych produkcji filmowych i serialowych Telewizji Polskiej, są także inwestycje w content sportowy. To jest ta druga ważna część produkcji live, która decyduje o przewadze konkurencyjnej Telewizji Polskiej. To była bardzo trudna decyzja, bo musiałem ją podjąć dosłownie po 3 tygodniach w fotelu prezesa. Nie mając gwarancji finansowania ani budżetowego, ani abonamentowego, wzięliśmy udział w przetargu dotyczącym praw do meczów reprezentacji Polski na najbliższe 5 lat. Podjęliśmy ostrożne ryzyko, tzn. licytowaliśmy w tym przetargu tak, żeby go wygrać, wierząc w to, że ustawodawca zdąży – i udało się w ostatniej chwili – spiąć finansowanie. Zaczynamy pojutrze. Będziemy transmitować wszystkie mecze reprezentacji Polski, począwszy od meczu towarzyskiego Polska – Urugwaj, wszystkie mecze towarzyskie, wszystkie mecze o stawkę, wszystkie mecze eliminacyjne i sparingowe, mecze turniejowe finałów mistrzostw świata i mistrzostw Europy oraz mecze w nowym formacie Ligi Narodów. To jest taka Liga Mistrzów dla reprezentacji narodowych, nie będzie już meczów towarzyskich, będą zaś mecze w Lidze Narodów. Polska będzie w najlepszej grupie, grupie z najlepszymi drużynami. Wszystko to będzie pokazywane w Telewizji Polskiej przez najbliższe 5 lat, aż do następnego przetargu. To jest o tyle ważne, że w międzyczasie okazało się, że reprezentacja Polski nie dość, że gra dobrze, to jeszcze generuje niezwykle pozytywne, można powiedzieć, patriotyczne, narodowe emocje i buduje wokół tych meczów pewnego rodzaju wspólnotę nowoczesnego patriotyzmu. W związku z tym, mając ten pakiet, chcemy rozwijać jak najwięcej contentu reprezentacyjnego, pokazywać na żywo jak najwięcej naszego sportu. Mamy reprezentację piłkarską, mamy reprezentację koszykarską, mamy reprezentację piłki ręcznej. Brakuje nam siatkówki. W przyszłym roku będzie przetarg i mamy nadzieję, że tę koronę sportów uda nam się zdobyć, tak żeby wszystkie reprezentacje narodowe w tych najpopularniejszych dyscyplinach były pokazywane w telewizji publicznej. Upoważnia nas to do rozsądnego gospodarowania slotami na MUX. Chcemy, żeby TVP Sport w HD weszło na MUX w połowie przyszłego roku. Nie decydujemy dzisiaj, który to będzie MUX. Nie wiemy, czy to będzie MUX-3 czy MUX-8. Tę decyzję będziemy dopiero podejmować, niemniej jednak, mając już zgromadzony poważny content sportowy, chcemy udostępnić go wszystkim, chcemy wyjść z zakodowanego pasma, w jakim jest teraz TVP Sport, i dotrzeć do większej widowni.

Trzecim ważnym segmentem jest rozwijanie formatów widowisk transmitowanych na żywo, nowych formatów festiwalowych. Udało się uratować Opole. Nawet pomimo pewnej próby zerwania umów udało się porozumieć z artystami, wyjaśnić pewne nieporozumienia. Będziemy też budować nowy format festiwalu w Kielcach. Uważamy, że skoro Telewizja Polska miała kiedyś cztery festiwale, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby teraz miała przynajmniej dwa, prezentujące różne nurty muzyczne. Chcemy rozwijać wiele widowisk pokazywanych na żywo, w tym jak najwięcej festiwali. Naszą ambicją jest to, żeby w każdy weekend od czerwca do września był w Telewizji Polskiej koncert na żywo – albo na pierwszej antenie, albo na drugiej.

Panie Przewodniczący, Szanowni Państwo, w największym skrócie chcemy, żeby telewizja publiczna była najchętniej oglądaną telewizją. Chcemy rozwijać content online, wiedząc, że o przyszłości telewizji zadecyduje dostępność VOD. Chcemy, żeby każdy, kto jest użytkownikiem serwisów Telewizji Polskiej, użytkownikiem płacącym abonament – chyba że ustawodawca zdecyduje inaczej – miał dostęp do archiwów Telewizji Polskiej na specjalnej platformie telewizji publicznej. Mamy ambicję, żeby TVP Info było najczęściej oglądaną – już kończę, Panie Przewodniczący – anteną informacyjną. I to się już udaje. Mamy ambicję, żeby TVP1 i TVP2 były najchętniej oglądanymi… Po tych inwestycjach w content jestem przekonany, że to się uda, przy czym oczywiście profilowanie tych anten idzie w takim kierunku, że TVP1 będzie anteną misyjną, pokazującą jak najdokładniej życie społeczeństwa, życie publiczne, życie narodu, a ta druga antena będzie bardziej rozrywkowa, filmowa, serialowa. To tyle, dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Przechodzimy teraz do serii pytań ze strony państwa senatorów.

Udzielam głosu panu senatorowi Jackowskiemu. Bardzo proszę.

Kto następny się zgłasza? Pan senator Rusiecki, pani senator Zdrojewska.

Senator Jan Maria Jackowski:

Dziękuję bardzo.

Panie Przewodniczący! Wysoka Komisjo!

Cieszę się, że doszło dzisiaj do zapoznania się Wysokiej Komisji z tą informacją. Sądzę, że informacja pana prezesa Jacka Kurskiego pokazuje, że kierownictwo telewizji publicznej myśli nie tylko o tym, jak na bieżąco zarządzać telewizją publiczną, ale również o tym, w jaki sposób utrzymać to wielkie dobro, jakim jest dorobek telewizji publicznej, w kontekście zmieniającego się rynku audiowizualnego. Z informacji pana prezesa jasno wynika, że kierownictwo myśli o nowych formatach, a przede wszystkim o rozwoju technologicznym, o wyjściu do przodu, bo rzeczywiście sytuacja w tym aspekcie się zmienia i gdybyśmy mieli w tej chwili tak szczerze rozmawiać… No, kiedyś uważano, że internet będzie w telewizji, a w tej chwili widać, że telewizja jest w internecie. Właściwie następuje konwergencja technologiczna i w tej chwili trudno już to wszystko rozdzielić, a to nakłada nowe zadania na każdą stację telewizyjną, która w swoim profilu ma nie tylko kanały tematyczne czy sprecyzowaną propozycję programową dla jakiejś jednej wyselekcjonowanej, małej grupy, ale jest telewizją ogólnoinformacyjną, ogólnodostępną, telewizją, która w swoim programie ma po prostu bardzo różne gatunki: i publicystykę, i film, i rozrywkę, i religię, i kulturę, itd., itd. I to wydaje mi się bardzo cenną informacją.

Niemniej jednak jest coś, co mnie zaniepokoiło. Pan prezes o tym dość oględnie powiedział. Tym, co mnie niepokoi, jest nierozwiązany do tej pory problem stabilnego finansowania telewizji i w ogóle mediów publicznych. Nie chodzi tylko o telewizję, bo może to, nawet w jeszcze większym stopniu, dotyczyć też radiofonii, która jednak w wielu przypadkach korzysta z tego tortu reklamowego w mniejszym zakresie niż telewizja, która – dzięki Bogu – ma jednak spory udział w rynku ogólnym. I z tego punktu widzenia… No, nie wiem, jaka jest ocena pana prezesa, ale mam wrażenie, że dotychczasowe próby przedstawienia jakichś rozwiązań dotyczących opłaty abonamentowej czy sposobu finansowania… Nie mówmy o abonamencie, bo to jest już w tej chwili trochę archaiczne pojęcie, tylko o sposobie finansowania telewizji publicznej, tak żeby ona miała stałą możliwość realizacji misji, właśnie w oparciu o to, że ma ustabilizowane finanse, które umożliwiają produkcję programów misyjnych, a te programy siłą rzeczy są droższe, w wielu wypadkach są mniej komercyjne i nakładają na nadawcę publicznego pewne obowiązki. No, przypominam, że jest ustawa o radiofonii i telewizji, która bardzo dokładnie określa, co jest misją telewizji publicznej. Inne telewizje komercyjne nie muszą się z tego wywiązywać. Mogą one prowadzić działalność typowo komercyjną, taką jaką uważają za najlepszą, za leżącą w ich interesie, natomiast telewizja publiczna z natury, z definicji realizuje te aspekty programowe, które są często niszowe czy kosztowne i których po prostu inne telewizje nie podejmują. Swego czasu jeden z pańskich poprzedników – to było wiele, wiele lat temu – sformułował tezę: tyle misji, ile abonamentu. To było słynne powiedzenie pana Roberta Kwiatkowskiego, prezesa na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, a więc kilkanaście lat temu. Wtedy to stwierdzenie wywołało dużą burzę, ale mimo wszystko ówczesna telewizja była w znacznie lepszej sytuacji, jeżeli chodzi o poziom środków abonamentowych niż dzisiejsza telewizja. Po tej słynnej wypowiedzi pana premiera Tuska wyraźnie nastąpiło tąpnięcie, jeżeli chodzi o pobór abonamentu. I dlatego chciałbym pana prezesa zapytać… Mam też swoją wiedzę, ale chciałbym zapytać, czy pan prezes widzi jakąś szansę, żeby w przewidywalnej perspektywie najbliższych miesięcy w parlamencie została przyjęta jakaś ustawa, która będzie stabilizowała finanse telewizji publicznej. Nie ukrywam, że rozmawiam z posłami z Komisji Kultury i Środków Przekazu. Na ogół te głosy są, powiedziałbym, nie tak optymistyczne, jak należałoby się spodziewać. Jaka jest wiedza pana prezesa? Czy Narodowa Rada Mediów, z którą pan prezes ma regularny kontakt, ma świadomość tych zagrożeń dla rozwoju i przyszłości mediów publicznych w kontekście tego zagadnienia, o którym mówię? Dziękuję.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Odpowie pan po serii trzech pytań.

Teraz pan senator Rusiecki, a potem pani senator Barbara Zdrojewska.

Senator Jarosław Rusiecki:

Panie Przewodniczący! Państwo Senatorowie! Panie Prezesie! Drodzy Goście!

Już nie będę tego powtarzał, ale ten wątek, który pan senator Jackowski podjął, odnosząc się do potrzeby zbudowania stabilnych źródeł finansowania, jest kluczowy dla telewizji publicznej, szczególnie w aspekcie misji, którą telewizja publiczna ciągle ma. Warto tu jeszcze przypomnieć miniony okres, kiedy mówiło się o tym, że lada moment taka formuła prawna zostanie skonstruowana. Mówił o tym pan minister Zdrojewski, ale po dzień dzisiejszy takiej formuły nie ma. No, nie chcę powielać tych argumentów.

Bardzo mnie zaciekawił pan prezes informacją o produkcjach własnych, szczególnie o produkcjach filmowych i o tym wspomnianym serialu, którego fundamentem może być proza jednej z najwybitniejszych chyba w tej chwili i najchętniej czytanych polskich pisarek, czyli Elżbiety Cherezińskiej, serialu o czasach polskich Piastów. Chciałbym usłyszeć troszeczkę więcej na ten temat. Kiedy możemy się spodziewać tego serialu na antenie TVP? I czy są inne produkcje? Z różnych spotkań z ludźmi zajmującymi się dziedziną produkcji wiem, że było też zainteresowanie telewizji powieścią „Legion”, powieścią o powstaniu i marszu Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. Czy pan prezes to potwierdza? Czy może jest za wcześnie i nie chciałby pan tego zdradzać? Mnie to bardzo ciekawi, bo dotyczy to mojego regionu.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Pani senator Barbara Zdrojewska.

Senator Barbara Zdrojewska:

A po ile pytań pan przewiduje, Panie Przewodniczący?

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Tak po trzy, po dwa.)

Będzie je pan grupował, tak? To ja może poczekam, choć mam też pytanie do pana przewodniczącego. Chciałabym zapytać o formułę dzisiejszego spotkania. Wydaje mi się, że to jest spotkanie… No, po tym spotkaniu z panią dyrektor TVP Polonia, które było jakiś czas temu, brakowało nam pewnych informacji. Rozumiem, że dzisiaj rozmawiamy o telewizji w ogóle i że następnym razem porozmawiamy o radiu i o PAP, którym też się musimy zająć. Mam też nadzieję, że zaprosimy tutaj przedstawicieli Rady Mediów Narodowych i przedstawicieli Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bo wydaje mi się, że ta rozmowa jest niepełna. Jeżeli przyjmujemy, że dzisiejszym tematem jest tylko sprawozdanie, które przedstawił pan prezes, to pamiętajmy, że jest to niewielki zakres tematyczny. Uważam, że nie wyczerpaliśmy tego wszystkiego, o czym w tej chwili rozmawiamy i czym powinna zająć się Komisja Kultury i Środków Przekazu, tak że będę prosiła, żebyśmy ten temat dalej ciągnęli. Jeżeli zdanie senatorów jest takie, że powinniśmy to robić po kawałku, no to róbmy to po kawałku, ale w takim razie róbmy to dobrze.

Szanowny Panie Prezesie, nie było pana na dyskusji, którą prowadziliśmy przy okazji sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a wiele osób przedstawiało wtedy swoje opinie. Pan też znakomicie się orientuje, jakie są opinie części społeczeństwa. Zauważmy chociażby, że nie mógł pan wjechać do Sejmu z tego powodu, że są jakieś demonstracje, które panu też, jak rozumiem, przeszkadzają. Miewa pan też demonstracje pod siedzibą telewizji. Ja sobie nie przypominam takich sytuacji, szczerze mówiąc, żeby suweren wychodził na ulice i demonstrował pod telewizją, demonstrował przeciwko prezesowi Telewizji Polskiej. Po 1990 r. ja sobie czegoś takiego nie przypominam. Z kolei przypominam sobie – sama w nich uczestniczyłam – manifestacje, które dotyczyły telewizji sprzed 1990 r. To były demonstracje, które się odbywały za czasów komunizmu, i muszę powiedzieć, że to nas wyjątkowo niepokoi.

Jeszcze się wypowiem, jeśli będzie można, Panie Przewodniczący, ale chciałabym, żeby teraz pan prezes odniósł się do tych rzeczy, o których rozmawialiśmy na spotkaniu z panią dyrektor TVP Polonia, i żeby nam pan powiedział, jaki kształt będzie miała TVP Polonia w przyszłości. Co pan planuje?

Chciałabym również zapytać o przyszłość telewizji Biełsat. Wydaje mi się, że już za długo trwa taki stan zawieszenia i że bardzo niepokojące są wypowiedzi, które napływają z Białorusi, wypowiedzi Polonii zaniepokojonej faktem likwidacji tej telewizji. Może zacytuję pana Poczobuta, który ostatnio powiedział coś takiego, że jeżeli telewizja Biełsat zostanie zlikwidowana i zastąpiona przez TVP Polonia, tak jak nam to przedstawiono poprzednio, to na Białorusi może dojść do takiej sytuacji, że możemy zacząć być traktowani przez stronę białoruską w zupełnie inny sposób niż do tej pory. Nie wiem, czy pan sobie zdaje sprawę z tego, jak ważna jest ta decyzja. Czy ta decyzja należy do pana, czy jest to decyzja zależna od wyższych czynników? Na czym to polega? Chcielibyśmy to usłyszeć, zwłaszcza że Senat zajmuje się Polonią.

Następna kwestia, o którą chciałabym zapytać, dotyczy sytuacji finansowej. Chciałabym poprosić o przedstawienie, przynajmniej skrótowe, umów z domami mediowymi na następne lata, umów dotyczących reklam. Jak to się przedstawia? Czy państwo macie takie umowy? Na ile lat? Jak one wyglądają? Jak wygląda ten rynek reklam? Poprosiłabym o trochę więcej informacji na ten temat.

Następna sprawa, o którą chciałabym zapytać, to kwestia, o której pan już wspominał, czyli kwestia sytuacji finansowej. Myślę, że nie możemy zwalać odpowiedzialności za tę sytuację finansową tylko na to, że nie mamy cały czas ustawy abonamentowej, że nie mamy rozwiązania tego problemu. Myślę, że to mogłoby cokolwiek… Czytam teraz, że będzie prawdopodobnie próba dofinansowania telewizji bezpośrednio z budżetu. O ile pamiętam, tego typu rozwiązania były rozważane już w ubiegłych latach i możemy mieć problem z akceptacją tego przez Unię Europejską. Może to już nie jest problem dla tego rządu. No, nie wiem, tak tylko przypominam, że możemy się znaleźć w takiej sytuacji.

Jeżeli zaś chodzi o misję, która jest chyba największym problemem… Wypełnianie tej misji jest problemem. Ja już zamknęłam tę ustawę i nawet nie chcę czytać tego art. 21, który mówi, na czym polega misja, ale chyba wszyscy, jak tu siedzimy, zgodzimy się, że telewizja publiczna nie jest telewizją partyjną, nie jest telewizją jednego ugrupowania, jednej partii. Telewizja publiczna nie może przedstawiać punktu widzenia tylko jednego ugrupowania lub paru ugrupowań, a tak to w tej chwili wygląda, w związku z tym najchętniej spytałabym o to, czy… Bo podejrzewam, że to też wiąże się bezpośrednio z odpowiedzialnością za przestrzeganie ustawy o radiofonii i telewizji, dbałością o tę misję i o to, żebyśmy mieli zagwarantowane poszanowanie wszystkich obywateli, a nie tylko ich części. Chciałabym, żeby się pan do tego odniósł. Jeżeli się pan ze mną nie zgadza co do mojej oceny, co do braku pluralizmu w telewizji publicznej… A może się pan zgadza, tak jak niektórzy prawicowi publicyści, którzy przecież wiedzą, że jest to propagandowa telewizja, no ale uznają, że tak być może powinno być, skoro inne telewizje też są, przynajmniej ich zdaniem, propagandowe, tylko że idą w inną stronę? Bo ja się z takim poglądem spotkałam. Jeżeli pan się nie zgadza, to chciałabym, żeby pan uzasadnił, na czym polega pluralizm tej telewizji, bo ja zupełnie nie jestem w stanie go zobaczyć, dojrzeć. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę, Panie Prezesie.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Dziękuję.

W największym skrócie odniosę się do pierwszej sprawy, do pytania pana senatora Jackowskiego. To jest zadanie ustawodawcy. No, z tych informacji, jakie do nas docierają, wynika, że najbardziej prawdopodobna jest próba wpisania abonamentu do ustaw o PIT, CIT i KRUS do roku 2019. To będzie wymagało być może notyfikacji Komisji Europejskiej, ale takie rozwiązania są w wielu krajach. Chodzi o to, żeby to było robione automatyczne, żeby nie było przedmiotem jakichś kontrowersji. Z tego, co wiem, wynika, że to jest ten wariant, który jest najbardziej promowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ministerstwo wiodące w tych rozstrzygnięciach. Czy zostanie to skierowane do parlamentu, tego nie wiem. No, chciałbym, żeby telewizja miała stałe finansowanie. Muszą państwo wiedzieć o jednej rzeczy. Telewizja w całościowym bilansie de facto finansuje misję ze swoich dochodów komercyjnych. Dlaczego? Dlatego że z abonamentu dostajemy w tej chwili 350–360 milionów zł rocznie, a jednocześnie w konsekwencji powiązanego z abonamentem zakazu przerywania programów reklamami – nie możemy przerywać popularnych seriali, takich jak „M jak miłość”, „Barwy szczęścia”, „Na dobre i na złe”, czy filmów trwających po 2 godziny – tracimy z tego powodu około 350 milionów zł rocznie. Można powiedzieć, że konsekwencje wynikające z przywileju, jakim jest abonament, niejako zjadają cały ten przywilej, w związku z czym wychodzimy na zero, co oznacza, że misję finansujemy de facto z tego, co zarobimy. W największym skrócie dochody z reklam za ten sam film, za ten sam tytuł, przy tej samej oglądalności, w telewizji publicznej są pięć razy mniejsze niż w TVN. To pokazuje pewnego rodzaju upośledzenie. Tak więc to tyle, jeśli chodzi o finanse.

O kwestię produkcji filmowej pytał pan senator Rusiecki. Mamy bardzo ambitne plany, a szereg produkcji jest już na etapie developmentu czy fitmentu, na etapie scenariuszy, scenopisów. Generalnie chodzi o opowiedzenie tych części historii Polski, które do tej pory nie zostały opowiedziane, jak np. historia Paderewskiego czy Mickiewicza. Aż trudno uwierzyć, że nie ma żadnej pełnej ekranizacji filmowej życiorysu Mickiewicza czy Paderewskiego. Planujemy duży serial o Beniowskim, jednym z najbardziej charyzmatycznych, zjawiskowych bohaterów polskiej historii, a także serial o Andersie, który już jest na etapie developmentu, serial według scenariusza Jarosława Sokoła. Jest planowany serial o Eugeniuszu Kwiatkowskim, ale są pewne scenariuszowe wątpliwości. Ten scenariusz nie jest tak atrakcyjny, jak byśmy chcieli. Jak mówiłem, od 1 stycznia będzie emitowana telenowela „Korona królów”, która dotyczy ostatniego Piasta, czyli Kazimierza Wielkiego, ale mamy nadzieję kontynuować ją potem przez stulecia, przynajmniej do końca I Rzeczypospolitej. Mam nadzieję, że to będzie wieloletnia, wielosezonowa produkcja. No, trudno się tutaj benchmarkować do Turka, ale ponieważ Turek zapalił wyobraźnię publiczną w taki sposób, że ludzie kochają tureckie seriale, a druga część społeczeństwa, szczególnie ta opiniotwórcza, jest przeciwna uturkowieniu telewizji publicznej, musimy mieć po prostu polskie formaty, które będą opowiadać o polskiej historii. I czymś takim będzie „Korona królów”, emitowana od 1 stycznia cztery razy w tygodniu, czyli od poniedziałku do czwartku. Ważną, dużą produkcją, która będzie gotowa na przyszły rok, na stulecie niepodległości, będzie saga „Drogi wolności”, która zaczyna się w 1914 r. i opowiada o całym tym eposie walki o niepodległość, a potem już o życiu w wolnej Polsce przez kolejne dziesięciolecia. Planujemy również serial o Agnieszce Osieckiej, czyli rzecz już bardziej współczesną. To też jest piękna postać, a jej historia pozostaje do tej pory nieopowiedziana. Z premier, które już trwają, wymienię „Miasto skarbów”, wyłonione według procedury: nabór, ocena, selekcja. To jedna z produkcji, które zebraliśmy z rynku i opracowaliśmy w telewizji. Rzecz dzieje się w Krakowie i dotyczy kryminalnej historii. Trwa w tej chwili emisja – jesteśmy w połowie sezonu – na TVP2. Podobnie jest z „Pod wspólnym niebem”. W przyszłym sezonie wiosną wejdzie na ekrany serial obyczajowy „Za marzenia”. Pracujemy też nad porządnym serialem w reżyserii Łukasza Palkowskiego, bardzo zdolnego reżysera młodego pokolenia, nagrodzonego ostatnio w Gdyni. Ten serial będzie epopeją o oddziale żołnierzy wyklętych. Chodziło nam o to, żeby nie przegadać tej tematyki, w związku z czym zrobiliśmy taką przerwę, pewien interwał w tej tematyce. Jesienią 2018 r., najpóźniej w 2019 r., ten serial wejdzie na antenę. W tej chwili roboczy tytuł to „Oddział”. To serial, który sumuje losy kilku oddziałów żołnierzy wyklętych: „Zapory”, Kurasia, Szendzielarza „Łupaszki” i Dziemieszkiewicza; sumuje cztery różne historie opowiedziane w losach jednego fikcyjnego oddziału. Jeśli chodzi o to, o czym pan senator wspominał, to „Korona królów” nie jest oparta na prozie Cherezińskiej, tylko…

(Senator Jarosław Rusiecki: Wiem, że pisarka się… nie tyle może odcięła, ile…)

Nie, nie, to inna pani się odcięła, odcięła się pani Ciunelis. Tam chodziło o transfer praw. W każdym razie Cherezińska opowiedziała inną historię, którą my też chcemy zekranizować, ale jeszcze nie mamy developmentu. Chodzi o serial na podstawie jej książki „Legion”, serial o Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ. No, są pewne kontrowersje wokół tej historii w związku z tą rzekomą współpracą z Niemcami. Musimy być ostrożni przy alokowaniu publicznych pieniędzy, tak żeby to nie było kontrowersyjne. Choć z drugiej strony jak nie będzie kontrowersyjne, to może nie będzie tak ciekawe. Ta sprawa jest jeszcze w grze. Co do prozy, zjawiskowej literatury, która ma swoich wyznawców, to ważną realizacją będzie też ekranizacja powieści Krajewskiego „Erynie”, ekranizacja w reżyserii Władysława Pasikowskiego, robiona w koprodukcji z Canal+. Kiedy podpisujemy tę umowę? Mieliśmy ją podpisać…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

W najbliższym czasie podpiszemy umowę o koprodukcji z Canal+. To będzie ambitna produkcja, serial premium. Rzecz dzieje się w dwóch lokacjach: w latach 1929–1930 we Lwowie, a potem w 1946 r., już po wojnie, we Wrocławiu. No, jest to kryminał mroczny, ale zjawiskowy. Krótko mówiąc, tych propozycji jest sporo. Wszystkie one, jeżeli tylko nie będą koprodukowane, będą realizowane w formacie i na prawach Telewizji Polskiej. Tak więc plany są ambitne. Pewne prace są już zaawansowane. Dla mnie osobiście największym wyzwaniem jest serial o Mickiewiczu, bo uważam, że to jest chyba największa luka w polskiej kulturze. Nie ma drugiej tak zjawiskowej postaci, nie tylko jeśli chodzi o literaturę, ale i o życie: romanse, emigracja, Turcja, Konstantynopol, powstanie listopadowe, na które nie dotarł, itd. W każdym razie trzeba to wszystko opowiedzieć. Będzie również współczesny serial, który z czasem być może stanie się uzupełnieniem oferty, jaką stanowi „Klan”. Być może stopniowo podzielimy tygodniową ramówkę w porze „Klanu” między „Klan” a format o nazwie „Leśniczówka”, czyli taki „Klan”, ale bardziej nowoczesny, opowiadający dzieje innej rodziny. Na wiosnę 2018 r. pojawi się on na ekranach telewizorów.

Jeśli chodzi o pytania pani senator Zdrojewskiej, to nie podzielamy tego zdania, że Telewizja Polska stanowi monopol. Chociażby te ostatnie wyniki oglądalności pokazują, że widownia naszej telewizji informacyjnej, TVP Info, rośnie, że ludziom odpowiada tego rodzaju uzupełnienie pluralizmu, jakie jest możliwe dzięki Telewizji Polskiej. Przykład z dzisiaj to komisja do spraw Amber Gold. Włączyłem wszystkie trzy telewizje informacyjne: TVN, Polsat News i telewizję publiczną. Tylko TVP Info transmitowało na żywo wielogodzinne przesłuchanie ważnych świadków w sprawie Amber Gold.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: No bo siejecie propagandę przeciwko ludziom, którzy wtedy byli u władzy. To jest normalne.)

Ale to była, Panie Przewodniczący, transmisja na żywo. To jest komisja sejmowa i tak samo jak obrady komisji Rywina były transmitowane… Być może to jest tajemnica sukcesu TVP Info. No, ludzie chcą prawdy. W TVN24 tego nie widziałem, w Polsat News tego nie widziałem. W Polsat News 2 była relacja, ale to jest kanał, który ogląda 1‰ społeczeństwa, a więc to było tylko pro forma transmitowane. Muszę powiedzieć, że kiedy był składany wniosek o odwołanie ministra Jurgiela – to było około miesiąca temu – TVP Info było jedyną telewizją, która w całości transmitowała składanie tego wniosku opozycji, uzasadnianego ustami posła Polskiego Stronnictwa Ludowego.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: A czy transmitowała, jak pana odwoływali? Bo to byłby prawdziwy pluralizm.)

Sam chciałbym zobaczyć, jak mnie odwoływano, ale nie ma tego chyba na żadnym zapisie, Panie Przewodniczący. To było, zdaje się, zamknięte posiedzenie Rady Mediów Narodowych.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Proszę kontynuować z łaski swojej.)

Uważamy, że choć telewizja publiczna z natury rzeczy w większym stopniu pokazuje działalność władz publicznych, to jednak stwarza też pole do debaty publicznej. Szczególnie w TVP Info pojawiają się te wszystkie wielopartyjne formaty, takie jak „Woronicza 17”, „Forum”, „Młodzież Kontra”, „Minęła dwudziesta”. Wielokrotnie polegają one na tym, że siły opozycji i ugrupowań rządzących są zrównoważone, a niekiedy wręcz przewagę ma opozycja, jak chociażby w „Woronicza 17” czy „Forum”. Po prostu z natury rzeczy partii i klubów opozycyjnych jest więcej i one są w przewadze. W związku z tym trudno mi uznać argument, że nie ma debaty publicznej, bo wydaje mi się, że ta debata jest.

Jeśli chodzi o Polonię, to nie przewidujemy tutaj zmian. Jest to delegacja ustawowa, TVP Polonia działa na podstawie ustawy. Próbujemy unowocześnić TVP Polonia. Zostały zlecone badania, które wykażą, gdzie należy wzmocnić oddziaływanie Polonii. Chcemy ją unowocześnić, bo jest ona taką telewizją w stylu lat dziewięćdziesiątych. Badania w sześciu kluczowych krajach z punktu widzenia usytuowania Polonii mają dać wynik, który pozwoli skuteczniej docierać do odbiorców i przygotować lepszą ofertę TVP Polonia, ale w sensie budżetowym nie przewidujemy tutaj zmian. Mamy dwadzieścia kilka milionów w budżecie TVP Polonia, z czego 12–13 milionów…

(Dyrektor Biura Kontrolingu i Restrukturyzacji w Telewizji Polskiej SA Agnieszka Dejneka: 11 milionów 300 tysięcy.)

No, 11 milionów 300 tysięcy dostarcza MSZ.

Podobna sytuacja jest w przypadku Biełsatu. Było tu zawirowanie wynikające z tego, że preferencje ministra Waszczykowskiego nie przewidywały kontynuowania tego projektu, w związku z czym minister Waszczykowski odciął finansowanie i nie przedłużył umowy, która musi wygasnąć z końcem roku 2017. Zredukował on finansowanie z 17 milionów – stanowiło to osiemdziesiąt czy siedemdziesiąt parę procent budżetu Biełsatu – do 5 milionów, co oznaczało budżet śmierci, likwidacji. Tknięty jakąś intuicją skierowałem pismo do pani premier, nie chcąc mieć w curriculum vitae takiego case’u, że byłem likwidatorem Biełsatu. Wiem, że bardzo łatwo pewne rzeczy zlikwidować, a bardzo trudno je potem odtworzyć. Jest to jednak pewien zasób państwa polskiego, dlatego skierowałem do szefowej ministra Waszczykowskiego, czyli do pani premier Szydło, zapytanie, czy wolą rządu jest wzięcie tego na swój rachunek i na swoją odpowiedzialność. Dostałem odpowiedź, że nie, że rząd chce jednak znaleźć inną formułę finansowania, w związku z czym jesteśmy teraz w takim stadium przejściowym. Na podstawie tej ustnej delegacji telewizja, nie mając pieniędzy, ale działając w stanie wyższej konieczności, wyasygnowała 12 milionów z własnych zasobów na rok 2017, żeby podtrzymać działalność Biełsat TV. Jest to zadanie zlecone, niemniej jednak nie ma tego w ustawie, nie ma tego w strukturach Telewizji Polskiej. Jest to po prostu ekstradziałalność, którą prowadzimy od 10 lat i która będzie kontynuowana.

Jeśli chodzi o rynek reklam, to pewnie nie miejsce tutaj na większy wykład, niemniej jednak powiem, że cały czas jesteśmy w stanie generować 860 milionów z tego rynku. Problemem nie są domy mediowe, bo my korzystamy z usług domów mediowych, podobnie jak konkurencja. Większym problemem jest to, że w naszym przekonaniu dotychczasowe pomiary nie oddawały oglądalności Telewizji Polskiej we właściwy sposób. Stąd z radością witamy inicjatywę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która skorzysta – no, z tego, co wiemy, wynika, że zamierza skorzystać – z uprawnienia z art. 6 ust. 2 pkt 6 ustawy o radiofonii i telewizji z 1992 r., która upoważnia Krajową Radę nie tylko do śledzenia treści, ale i badania odbioru treści, co oznacza, że to Krajowa Rada jest organem właściwym do prowadzenia badań telemetrycznych w Polsce. KRRiT zamierza zbudować na bazie panelu GUS, czyli tego najbardziej obiektywnego panelu statystycznego w Polsce, panel telemetryczny, który pokaże, o czym jesteśmy przekonani, prawdziwą – dzień dobry, Pani Marszałek – oglądalność telewizji. Problem z dochodami z reklam, Pani Senator, w przypadku Telewizji Polskiej nie polega tylko na tym, że w naszym odczuciu zaniżana jest nam oglądalność. Problem polega też na tym, że ta zaniżana oglądalność jest jeszcze dodatkowo zaniżana przez dyktat tzw. grupy komercyjnej. Jeżeli nasz program „Jaka to melodia?” oglądają 2 miliony ludzi i wymiatamy konkurencję – w tym paśmie po prostu miażdżymy konkurencję, nawet według Nielsena – to reklamodawcy nie płacą nam za 2 miliony i za nasze zwycięstwo w tym paśmie, tylko płacą nam za 250 tysięcy wykazywanych przez Nielsena ludzi z przedziału 16–49 lat. To jest swoisty rubel transferowy, który służy do okradania telewizji publicznej. Mówię to z całą odpowiedzialnością, wiedząc, że jest to nagrywane. Wielokrotnie to deklarowałem: nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego, logicznego, ekonomicznego ani moralnego dla traktowania większości społeczeństwa, w tym prawie wszystkich osób siedzących w tej sali, jako grupy niepełnowartościowej. Nikt z siedzących w tej sali nie jest, jak przypuszczam, brany pod uwagę w kontekście grupy komercyjnej. W związku z tym dzisiaj wycena reklam w Polsce – a telewizję oglądają głównie ludzie starsi, powyżej pięćdziesiątego roku życia – odbywa się na podstawie tego, ile osób ogląda telewizję w grupie tych ludzi, którzy jej praktycznie w ogóle nie oglądają. Grupa 50– nie ogląda telewizji, telewizję ogląda w olbrzymiej większości grupa 50+, w związku z czym jest czymś zupełnie absurdalnym, że reklamy dla Telewizji Polskiej są wyceniane według tego, ilu obejrzy te reklamy ludzi w przedziale 16–49 lat. Chcemy to zmienić. Chcemy, żeby Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji też się tym zajęła, ale najpierw trzeba odwrócić sytuację i pokazać prawdziwe dane telemetryczne. Jestem przekonany, Panie Przewodniczący, że po naprawieniu telemetrii w Polsce za około pół roku dochody Telewizji Polskiej z reklam będą o wiele wyższe niż obecnie. Dość powiedzieć, że pomimo tego, że nawet Nielsen wykazuje, że jesteśmy największą telewizją, mającą 30% udziału w rynku, zarabiamy mniej niż połowę tego, ile zarabiają TVN i Polsat osobno. Krótko mówiąc, jest to rodzaj zmowy rynkowej, która służy do okradania nadawcy publicznego z należnych jej dochodów reklamowych wynikających z oglądalności, co robi się przy pomocy tego swoistego rubla transferowego, jakim jest grupa komercyjna 16–49. Dziękuję za to, że pani senator zwróciła uwagę na problem przychodów reklamowych, bo tu jest olbrzymia rezerwa wzrostu znaczenia telewizji publicznej, która wymaga naprawieniu tej sfery zaprogramowanych zaniedbań w obszarze telemetrii.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Teraz udzielę głosu samemu sobie, potem panu senatorowi Ryszce i pani senator Zdrojewskiej.

(Senator Ryszard Bonisławski: Może jeszcze ja.)

I panu senatorowi Bonisławskiemu, dobrze.

Uwaga, ponieważ jeszcze nie zabierałem głosu. Chcę powiedzieć, że przedstawił pan niezwykle imponujący program działania telewizji, zwłaszcza jeżeli idzie o działalność w zakresie seriali.

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Zapomniałem o teatrze powiedzieć, Panie Przewodniczący.)

Wiem, że będzie i że wraca czasami. Muszę też dodać, że jestem w sumie, najszczerzej mówiąc, bardzo zaskoczony, bo to znaczy, że macie ogromne pieniądze. Chyba nie będzie mi pan teraz chciał udowodnić, że zakup praw do polskiej piłki nożnej jest tani. To jest potrzebne, ale nie ukrywajmy, że to musiała być bardzo droga inwestycja, zwłaszcza że startowaliście w przetargu. Do tego zupełnie inna sytuacja jest wtedy, kiedy produkujemy seriale, które cieszą się oglądalnością, takie jak „Na dobre i na złe” czy „M jak Miłość”. Ich akcja dzieje się przeważnie we wnętrzach, które są już gotowe. Serial historyczny wymaga zaś ogromnych pieniędzy. Czy nie zachodzi obawa, że te seriale będą robione w sposób siermiężny? Pamiętam, że jak robiliśmy takie seriale w telewizji, jeszcze za starych czasów, np. „Starą baśń”, mieliśmy drewniane miecze i stare konie. Czy to nie spowoduje, że wysiłek, który w to włożycie, okaże się kompletnie nieopłacalny, a ludzie wyłączą telewizory, co już teraz się zdarza?

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No, rozmawiam z prezesem poważnej spółki akcyjnej. Prawda? Co z tego, że pan zasiada w zarządzie Telewizji Polskiej? Przecież ponosi pan odpowiedzialność, i to bardzo poważną, za wszelkie decyzje, które podejmuje zarząd. No i kiedy teraz wyobrażam sobie serial o Mickiewiczu… Już nie mówię o tych serialach wojskowych, o tych powrotach do tych żołnierzy, do tych naszych dramatów historycznych i do tego całego sporu. No, te wszystkie seriale, które pan wymienił, wymagają ogromnych kosztów. Telewizja taka jest. W tej chwili telewizja na świecie przejęła właściwie pałeczkę od kina, a seriale, tworzone za pomocą ogromnych budżetów, mają dużą oglądalność. Wiemy o tym, bo je oglądamy.

No i teraz powiem tak: pani senator Zdrojewska jest jeszcze bardzo łaskawa, bo ona potrafi w takich łagodnych słowach powiedzieć, że nie jesteście telewizją pluralistyczną. No, według mnie jesteście telewizją wyłącznie PiS-owską, koalicyjną. Mogę to powiedzieć na własnym przykładzie. Dlaczego już nie występuję w waszej telewizji? Dlatego że dziennikarz, który mnie zapraszał do programu informacyjnego, mówił mi, że będę rozmawiał na temat przedstawienia teatralnego. Ja się przygotowuję, idę do teatru, po czym on przez 20 minut ładuje we mnie sprawą Amber Gold, o której nie mam zielonego pojęcia. I to są właśnie takie działania. Czy wy wyciągacie wnioski? Ja piszę, że obrzydliwie i obraźliwie telewizja zachowała się w sprawie szopki, w której prezydenta Rzeczypospolitej i panią Merkel potraktowano w sposób ordynarny i chamski, a Krajowa Rada mi odpowiada, że to jest taka licentia poetica. No, bardzo ciekawa licentia poetica: szydzić z kogoś w sposób ordynarny i chamski w programie pana Wolskiego. Proszę pana, a proszę mi powiedzieć, jak to jest, że dziennikarz czy reporter telewizji potrafi sponiewierać do bólu rezydentkę, podając fałszywe informacje, a pan nie zwalnia osoby odpowiedzialnej za to. Przecież nie chodzi o to, czy to bije w pana, bo pan jest człowiekiem, który sobie radzi w życiu, wiemy o tym. Przecież to bije dokładnie w to, o czym mówimy. Chcemy mieć wreszcie telewizję publiczną. Jak to możliwe, że jakiś młodziutki dziennikarz, na zamówienie prawdopodobnie, robi coś takiego i żeby przykryć sprawę rezydentów, w sposób ordynarny niszczy życiorys młodej kobiety? Przyznajecie się do tego, a ten główny gość nie ponosi żadnej odpowiedzialności, więc teraz proszę się nie dziwić, że nagle jesteśmy tak szalenie podzieleni. No, jeżeli prezes telewizji potrafi po spektaklu teatralnym, którego nie widział, jak znam życie… Bo na „Klątwie” pan na pewno nie był. No, chyba że się mylę, może pod przysięgą pan zezna. I potem się dowiaduję – niech pan powie, że to jest nieprawda – że pan, prezes telewizji, powiedział, że aktorka Wyszyńska nie zagra w serialu, w którym notabene i tak już nie gra. No, przepraszam bardzo, ale jak my mamy się szanować? I takich zarzutów będzie więcej. Proszę nie porównywać tego do dawnych czasów, bo ja jestem człowiekiem telewizji, odkąd telewizja w ogóle istnieje. Oczywiście zaczynacie panowie – i pan senator Jackowski, i pan prezes – od wypowiedzi Tuska, na którą powołujecie się kompletnie niepotrzebnie, bo czasy się zmieniły. Prawda? Proszę mi powiedzieć, czy jest taki program, do którego mogę pójść i tak jak każdy z kolegów… Pan też to rozumie, bo bywaliśmy razem w tych programach. Jak rządziła koalicja PO-PSL, poszedłem do programu Pospieszalskiego, który mnie po prostu sponiewierał równo i trzymał jak gdyby stronę… tę drugą stronę. Czy jest taki program w telewizji publicznej, w którym mogę powiedzieć, że mi się nie podoba to, co robi pan Macierewicz, że nie podoba mi się to, co robi ktoś inny, i jeszcze to uzasadnić? Bo tak sobie gadać to każdy może. Jeżeli mi pan wskaże taki program, to ja… No, może nie ja. Mówię w imieniu innych polityków, bo ja się już nie wybieram do tych programów. I o to nam chodzi. No, wie pan, pan mówi o programie „Jaka to melodia?”, który przynosi zyski, a my się dowiadujemy – jeśli to jest nieprawda, to proszę, ma pan głos, to jest rejestrowane – że prowadzący w tym programie musiał się zmienić. A jak wygląda sytuacja znakomitego programu, oglądanego bardzo chętnie, czyli programu Makłowicza? Nagle się okazało, że Makłowicz kłamie? Ja wiem, znam te odpowiedzi. Już słyszałem, że się nie zastosował do jakiejś umowy, w której to umowie miało być coś o… To gdzie ten obywatel, który ogląda telewizję publiczną, ma szukać jakiejkolwiek prawdy? I czy się potem zwróci do TVN, czy również… A, już dalej na ten temat nie chcę mówić. Czy pan zechce odpowiedzieć mi na te pytania i uspokoić też opinię publiczną zapewnieniami, że nic złego się nie dzieje? Dziękuję.

Proszę bardzo.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Dziękuję, Panie Przewodniczący.

Co do obawy, że brak pieniędzy spowoduje przy tak ambitnych planach serialowych siermiężność ich realizacji, to zawsze jest tego rodzaju ryzyko. Jestem zwolennikiem nieoszczędzania na artyzmie i wolę rzeczy droższe, ale dobre. Na pewno nie da się uniknąć błędów i zapewnić, że 100% produkcji będzie na najwyższym poziomie, no ale próbować trzeba. Nobody is perfect, ale starać się trzeba. Mam nadzieję, że będziemy umieli wyeliminować słabsze propozycje, tak żeby te najlepsze, dające największe gwarancje sukcesu artystycznego, doprowadzić do końca.

Pan przewodniczący został zaproszony do programu, w którym miała być mowa o teatrze, a była dyskusja o Amber Gold. To jest felix culpa, Panie Przewodniczący, bo z pańskiej wypowiedzi wynika, ze pan jest zapraszany do telewizji publicznej, a jako człowiek inteligentny zawsze pan sobie poradzi w programie na żywo. Mogę tylko przeprosić, że dziennikarz wprowadził pana w błąd, niemniej jednak dobra wiadomość jest taka, że bywa pan w telewizji publicznej jako przedstawiciel opozycji. Mówię to zupełnie poważnie.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Mówię szczerze, że nie bywam już od tej pory w telewizji publicznej.

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Rozumiem.)

Zresztą i tak mnie nikt nie zaprasza.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Nie, to nie jest polemika, Panie Prezesie. Przecież my się dobrze znamy i wiemy, że obaj potrafimy odpowiedzieć na każde pytanie. Jesteśmy specjalistami obydwaj, a pan jest jedynym człowiekiem, który potrafi mnie przegadać. Ja tylko mówię o fakcie, który miał miejsce i który pokazuje, że nie ma prawdy w polityce, tylko jest uprawiana propaganda. I jeszcze ten dziennikarz namówił dwóch innych posłów do tego, żeby mi dokładali. No, taka jest prawda.

Proszę.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Jeśli chodzi o szopkę, no to jest to licentia poetica. No, trudno zabronić ekspresji artystycznej tak renomowanemu twórcy i autorowi jak Marcin Wolski, który być może odreagowywał to, że przez lata to on z kolei nie miał dostępu do telewizji publicznej. To jest oczywiście kwestia stylu i smaku. Jednym się to podobało, innym nie, no ale też po to jest kabaret, żeby budzić namiętności i dyskusję.

Jeśli chodzi o rezydentkę i nieprawdziwe informacje o niej, to osobiście podjąłem decyzję o zawieszeniu dziennikarza, który…

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Dziennikarza czy jego szefa?)

Dziennikarza.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Przepraszam, ale…)

Podjąłem decyzję o zawieszeniu dziennikarza, dlatego że z postępowania, które przeprowadził siedzący tutaj dyrektor Gajewski, wynikało, że w tym wypadku to była odpowiedzialność dziennikarza, a nie szefa portalu.

Wyszyńska nie zagra. Chodziło o informację, do której musiałem się odnieść, że ta aktorka doprowadziła do skandalu. Telewizja publiczna, Panie Przewodniczący, musi polegać na pewnej uśrednionej aksjologii ogólnopolskiej. Jest kilka świętości. Jest ich coraz mniej, ale na szczęście jest jeszcze kilka, a wśród nich znajduje się Jan Paweł II, który jest kochany, czczony przez nasz naród, i tego typu akcje – w tym wypadku była to pewna artystyczna ekspresja polegająca na fellatio z rzeźbą, figurą Jana Pawła II – idące o jeden most za daleko, nie mogą być nigdy tolerowane w przekazie telewizji publicznej. Eksperymenty, prowokacje, skandale – proszę bardzo, ale nie w telewizji publicznej, nie za pieniądze publiczne. Jakkolwiek to się działo w teatrze – samorządowym, a nie prywatnym – i nie było tego w telewizji…

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Muszę przerwać na chwilę, bo pan mówi tak, że ludzie mogą zrozumieć, że…)

Powiedziałem „jakkolwiek”.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Ale ludzie mogą zrozumieć, że rzecz działa się w telewizji publicznej.)

Panie Przewodniczący, powiedziałem „jakkolwiek”, użyłem tak jakby koniunktiwu, trybu przypuszczającego. Zaraz panu wyłuszczę, jaki jest tego sens. Jakkolwiek rzecz nie działa się w telewizji publicznej, tylko w teatrze samorządowym – czyli jednak pieniądze publiczne były w to zaangażowane – to aktorka stała się na tyle głośną skandalistką, a właściwie była odbierana przez dużą część widzów telewizji publicznej jako skandalistka, że musiałem zareagować na informację o tym, że ma ona być odtwórczynią głównej roli w Teatrze Telewizji. I to była decyzja dotycząca, powiedzmy, klauzuli sumienia, aksjologii. Musiałem tę sztukę wstrzymać, ale zaproponowałem całemu zespołowi, tak żeby nie przekreślać jego twórczego dorobku, że jeżeli zmieni odtwórczynię głównej roli, to ten cały spektakl Teatru Telewizji, z tym samym reżyserem, z całą obsadą z wyjątkiem pani Julii Wyszyńskiej, zostanie przez telewizję opłacony. No, nie skorzystali z tej oferty, niemniej jednak nie była to cenzura spektaklu, tylko pewien gest, odpowiedź na obrażanie uczuć dużej części polskiego społeczeństwa.

Do jakiego programu pan może iść? Do każdego programu Telewizji Polskiej. Polecam panu przewodniczącemu chociażby program Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”. Może pan iść do każdej audycji na żywo w TVP Info, z której to możliwości korzysta bardzo wielu pańskich kolegów i koleżanek z opozycji.

Jeśli idzie o program „Jaka to melodia?”, o którym pan wspomniał, Panie Przewodniczący, to nie było żadnego zagrożenia dla prowadzącego Roberta Janowskiego. Była pewna kontrowersja wywołana przez dotychczasowego producenta, która wynikała z ważnego sukcesu Telewizji Polskiej. Jak państwu wspomniałem pół godziny temu, wielką bolączką telewizji było to, że telewizja inwestowała, wydawała olbrzymie pieniądze, płaciła olbrzymie kwoty za licencje, a nie miała praw do programów. Coś takiego miało miejsce w przypadku „Jaka to melodia?”. Telewizja przez 20 lat utrzymywała ten format, płaciła za wszystko, ale prawa do tego programu miał producent wykonawczy, którym była spółka Media Corporation. Postanowiliśmy zakupić licencję bezpośrednio od właściciela, czyli od Prestige Entertainment, od Ralpha Rubensteina z Los Angeles. Po co mamy płacić pośrednikowi, skoro możemy płacić szefowi? No i kupiliśmy ten format. Kontrowersja z Robertem Janowskim wynikała z tego, że ten pośrednik, ten producent zewnętrzny, czyli Media Corporation, niejako użył tej ważnej gwiazdy, która kojarzyła się z siłą i atutami tego programu, żeby wynegocjować z nami jakiegoś rodzaju przejściową umowę gwarantującą jeszcze jakieś prawa wykonawcze dla tej firmy, prawa dotyczące tego formatu. Sprawa zakończyła się polubownie. Pozwoliliśmy Media Corporation jeszcze przez rok produkować ten format, ale już za rok, od końca sezonu wiosennego, czyli od połowy przyszłego roku, prawa do tej produkcji będą w całości po stronie telewizji, co pokazuje – dziękuję, że pan przewodniczący o tym wspomniał – jak ważne i jak trudne jest przywracanie podmiotowej pozycji telewizji w obszarze produkcji zewnętrznej czy licencji, jak trzeba się o to bić i jak wydzierać to królestwo wpływów telewizji publicznej spod kontroli producentów zewnętrznych. Nie mamy nic do producentów zewnętrznych. Jesteśmy za równouprawnieniem, jeśli chodzi o produkcję zewnętrzną i wewnętrzną, ale jeśli telewizja i tak ponosi opłaty licencyjne, to warto zadbać, żeby była przynajmniej właścicielem tych licencji.

Makłowicz? Sprawa jest zupełnie banalna. Niech mi pan pokaże jakąkolwiek telewizję na świecie, w której ktoś opłacany przez tę telewizję pozwoliłby sobie na publiczne atakowanie swojego pracodawcy i chlebodawcy. Jest to niedopuszczalne. Pan Makłowicz został zaproszony do spotu promocyjnego telewizji, w którym występowały różne gwiazdy: Elżbieta Jaworowicz, Tomasz Kammel, Marcelina Zawadzka, Szaranowicz, Szpakowski. Jedynie Makłowicz, kiedy zobaczył spot na antenie, postanowił – prawdopodobnie pod wpływem jakiegoś swojego kręgu towarzyskiego, który nie przepadał za telewizją publiczną – dać wyraz swojej frustracji i zrobił publicznie minę, z której wynikało, że obraził się na telewizję publiczną. W związku z tym nie mieliśmy innego wyjścia, niż skończyć współpracę z panem Makłowiczem, zwłaszcza że jest kilku bardzo obiecujących anchorów od tematyki kulinarnej, chociażby Jakub Moroz… Nie, nie Jakub Moroz. Jak on ma na imię? No, człowiek o nazwisku Moroz, który z powodzeniem prowadzi program „Polski grill”. To jest standardowe zachowanie. Nie widziałem, żeby w Polsacie czy w TVN pracował ktoś, kto publicznie zaatakował Polsat czy TVN. No, tam jest 5-sekundowa rozmowa i do widzenia. Myśmy i tak parę tygodni tę sprawę prowadzili.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dobrze.

Pan senator Ryszka, potem pan senator Bonisławski.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Przewodniczący.

Panie Prezesie, najpierw chcę wyrazić oburzenie faktem, że przewodniczącego senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu przynajmniej raz w miesiącu nie zapraszacie do telewizji, bo gdyby tak się działo, opinia o telewizji publicznej byłaby, że tak powiem, o 100% lepsza, a sama telewizja – ciekawsza.

Bardzo dziękuję, Panie Prezesie, za te wszystkie informacje, bo one pogłębiły naszą wiedzę. Na marginesie tylko dodam, że gdybym ja był prezesem, podjąłbym dokładnie te same decyzje co pan.

A teraz trzy krótkie pytania. Chodzi mianowicie o pogłębienie naszych informacji. Ilu pan zwolnił pracowników telewizji? To jest pierwsze pytanie. Drugie: o ile wzrosła średnia pensja pracownika telewizji za pańskiej kadencji? I trzecie pytanie. W zasadzie już na nie pan odpowiedział, bo chciałem zapytać o tę różnicę między kupnem praw do formatu i sytuacją, kiedy te prawa pozostają w zewnętrznej instytucji. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

I pan senator Bonisławski.

Senator Ryszard Bonisławski:

Dziękuję, Panie Przewodniczący.

Panie Prezesie, kolega już częściowo wyczerpał moje pytanie o to, o ile procent wzrosły zarobki dziennikarzy, ale druga część tego pytania łączy się z tym, o czym pan tak pobieżnie wspomniał, z tymi ośrodkami regionalnymi. Ostatnio kwestując na cmentarzu, miałem kontakt z dziennikarzami z telewizji. Przyznaję, że w regionalnej, łódzkiej telewizji przez 17 lat miałem swój program i jestem z nimi zakolegowany. Oni przyszli do mnie i mówili o ogromnych dysproporcjach, jakie w tej chwili zapanowały, chociażby pomiędzy prezenterami wiadomości w telewizji regionalnej i krajowej. Oczywiście trudno jest im to zrozumieć, a mnie jest trudno to wytłumaczyć, no bo ja jestem daleko od tych spraw. Czy sytuacja jest faktycznie taka, jak oni nakreślili? A jeśli tak, to czy jest jakaś szansa na poprawę ich bytu? Te regionalne telewizje już praktycznie niczego swojego nie robią, bo wszyscy narzekają na ciągły brak pieniędzy.

Mówił pan też o firmach zewnętrznych. No, tak się składa, że w regionalnych telewizjach już prawie wszystko opiera się na tzw. działalności zewnętrznej. Dawny kierowca ma przydzielony samochód i zakłada własną firmę, tak samo dźwiękowiec. No, to jest dla mnie taka troszkę dziwna sytuacja, ale ona ma po prostu oszczędzić telewizji kosztów. Jak w tej materii będzie wyglądała pana polityka? Dziękuję.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Nim oddam głos pani senator Barbarze Zdrojewskiej, chcę pani senator odpowiedzieć na pytanie do mnie, bo wcześniej nie zdążyłem. Będą spotkania, już są one zaplanowane w harmonogramie pracy naszej komisji. Tak jak już było spotkanie z Krajową Radą, tak samo będzie z PAP, bo przychodzą do nas informacje o bardzo poważnych stratach, jakie ponosi Polska Agencja Prasowa.

A teraz proszę o zadanie pytania.

Senator Barbara Zdrojewska:

Bardzo dziękuję, Panie Przewodniczący.

Szanowni Państwo!

My tutaj w Senacie, zwanym izbą refleksji, przeważnie dyskutujemy spokojnie, nie używamy ostrych wyrazów, pozostawiamy te wszystkie emocje gdzieś poza tymi murami, a jednak jak się rozmawia o telewizji, to pewne słowa się cisną na usta. Ja jestem osobą, która nie używa nigdy jakichś specjalnie ostrych określeń – aż skrytykował mnie za to pan przewodniczący – ale uważam, że jeśli telewizja nie jest pluralistyczna, nie przestrzega się ustawy, to już mamy ogromny, poważny problem prawny. Mamy już do czynienia z uzasadnionym podejrzeniem łamania ustawy, a to już jest ogromna odpowiedzialność. I to jest nie tylko odpowiedzialność prezesa, ale też Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a także tych, którzy przyjmują te sprawozdania, jakie państwo co roku zgłaszacie. To są bardzo poważne sprawy, które kiedyś tam w przyszłości zostaną ocenione, tak jak już dzisiaj są oceniane pewne postawy. Państwo pewnie będziecie mówili, że to jest jakaś presja środowiskowa, ale niestety, Panie Prezesie, największe gwiazdy z TVP po prostu odeszły. Ludzie z TVP uciekają i musi się pan posiłkować młodymi, niedoświadczonymi dziennikarzami, którzy nie mają odpowiedniego warsztatu i nie są szkoleni, jeżeli chodzi o zasady etyki. Proszę zwrócić uwagę, że kiedyś próbowaliśmy się porównywać z telewizją BBC, a dzisiaj ja się wstydzę, włączając polską telewizję publiczną.

Finansowa klęska, do której państwo doprowadziliście, nie pozwoli panu zrealizować tych wszystkich obietnic, o których pan mówi. Może pan takie bajki opowiadać o tych serialach, które mają powstać, ale one nie powstaną, Szanowny Panie Prezesie, bo pan po prostu nie ma na to pieniędzy.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

A nie wiem też, jak długo państwo będzie do tego dopłacało, udzielając kredytów lub też przeznaczając na telewizję jakieś sumy z budżetu państwa. Poza tym, że odeszły od pana największe gwiazdy, poza tym, że doprowadził pan do takiej sytuacji, do finansowej klęski… Jeszcze nie było takiej sytuacji. Nawet za różnych krytykowanych i wymienianych tutaj poprzednich prezesur nie było nigdy aż tak złej sytuacji finansowej w telewizji.

Szanowny Panie Prezesie, telewizję, którą pan kieruje, i propagandę, którą pan uprawia – przepraszam za to słowo, ale tylko tak to można nazwać – charakteryzują… I teraz bym pana poprosiła, żeby się pan jednak do tego odniósł, bo dotychczas społeczeństwo nie miało chyba możliwości zapytać pana o te haniebne paski w TVP Info, haniebne paski w telewizji publicznej. Proszę się odnieść np. do takiego paska: „Barbarzyńcy znów próbowali zakłócić modlitwę za ofiary katastrofy”. Kogo telewizja publiczna nazywa barbarzyńcami? Ja byłam na tej demonstracji, która się wtedy odbywała. To była legalna demonstracja. Staliśmy na placu Zamkowym. Państwo uważacie, że my jesteśmy barbarzyńcami? Cała reszta społeczeństwa, która się nie modli z okazji miesięcznicy katastrofy smoleńskiej, to barbarzyńcy? Proszę się odnieść do profesjonalizmu autorów takich pasków i proszę powiedzieć, czy to jest ocena, czy to jest informacja. Co to w ogóle jest? Szanowni Państwo, a weźmy taki pasek: „Uliczna rewolta sposobem na sprowadzenie do Polski islamskich imigrantów”. No o co tu chodzi? To jest informacja? Na tym pasku znajdują się informacje czy państwa wyobrażenia o jakimś chorym, we własnych głowach stworzonym świecie? To jest świat TVP i jego skandalicznych pasków. Najsłynniejszy pasek był taki: „Obrońcy pedofilów i alimenciarzy twarzami oporu przeciwko reformie sądownictwa”. To są tego typu hasła. Nawet w internecie próbuje się robić takie zabawy: odróżnij prawdziwy pasek od fałszywego. Wymyślono już naprawdę tysiące memów na ten temat. Jeśli chodzi o to, o czym mówił pan przewodniczący Fedorowicz, tzn. o jego wizytę w telewizji, to ja akurat tam nie chodzę i nie będę chodziła. Może pójdę do lokalnej, nie wiem, ale tam na pewno nie będę chodziła, dopóki ta telewizja będzie wyglądała tak, jak wygląda. Chciałabym też powiedzieć, że nasi koledzy, którzy chodzili do telewizji publicznej, wielokrotnie skarżyli się na to, że byli zapraszani do zupełnie innego programu na zupełnie inny temat, a jak przychodzili, okazywało się, że jest po prostu totalna jazda. Już nie chcę nawet wymieniać panów, którzy się w tym w TVP specjalizują i są z tego słynni. Nie chcę tych młodych dziennikarzy wymieniać z nazwiska. Ja im po prostu bardzo współczuję, że trafili do pana właśnie, że na początku swojej dziennikarskiej kariery trafili w takie miejsce, do takiej pracy. Bardzo im współczuję i uważam, że żadne pieniądze nie są tego warte. Jest mi po prostu żal tych ludzi, którzy tam pracują, którzy są złamani na całe życie, ponieważ to, co tam czynią, nie ma nic wspólnego z etyką dziennikarską. Nie będę już czytała więcej tych pasków, ale chciałabym, żeby pan się do tego odniósł. Co to za sposób działania? Pan doskonale o tym wie. Chyba pan to czyta, chyba pan te paski obserwuje, chyba pan wie, jak ordynarna jest to propaganda, nawet nie w stylu gierkowskim, tylko gorszym. To jest styl z czasów stanu wojennego, to jest opisywanie własnymi słowami wymyślonej przez siebie rzeczywistości. Państwo nie widzicie, jak bogate jest polskie społeczeństwo, jak różne są zdania na zewnątrz budynku przy Woronicza, tego paskudnego pałacu próżności, jak to się zawsze mówiło. Państwo nie zdajecie sobie sprawy, że życie nie jest takie, jak wynika z pasków w telewizji. Państwo wiecie, że ludzie was z tego rozliczą. Myśmy o tym mówili. To jest bardzo trudne, ale to też wiąże się z odpowiedzialnością karną niektórych ludzi, dziennikarzy. Ceną są złamane kariery, ale myślę, że te osoby, które są odpowiedzialne, poniosą odpowiedzialność przed sądami bądź też przed Trybunałem Stanu. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Proszę łaskawie udzielić odpowiedzi. Wysłuchał pan tu trzech pytań, trzech wypowiedzi. Proszę o ustosunkowanie się do nich.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Pytanie pierwsze, pytanie pana senatora Ryszki: ile osób zwolniłem? No, myśmy mieli program dobrowolnych odejść, czyli taką formułę, która pozwalała ludziom na rozwiązanie umowy o pracę z odprawą o równowartości 6–9 pensji. Skorzystało z tego 230 osób, w związku z czym realnie za mojej kadencji zatrudnienie w telewizji spadło o około 9–10%, z 2 tysięcy 830 do 1 tysiąca 600 osób.

(Dyrektor Biura Kontrolingu i Restrukturyzacji w Telewizji Polskiej SA Agnieszka Dejneka: Do 2 tysięcy 600.)

Tak, przepraszam, do 2 tysięcy 600, czyli o 230 osób. Było ich ponad 2 tysiące 800, no więc można mówić o około 9%.

Pensje wzrosły, ale w stopniu mniejszym niż średnia krajowa w tym czasie. Czy pani dyrektor Dejneka byłaby uprzejma podać szczegóły?

Dyrektor Biura Kontrolingu i Restrukturyzacji w Telewizji Polskiej SA Agnieszka Dejneka:

Rzeczywiście, średnia płaca, bo o tym mówimy, wzrosła w telewizji rok do roku… To jest tylko statystyka. Z naszych danych wynika, że ci pracownicy, którzy odeszli w programie dobrowolnych odejść, byli pracownikami najmniej zarabiającymi, więc tak jakby matematycznie średnia pensja wzrosła. Globalny wzrost to 4,5%, przy czym na rynku w Polsce w tym samym czasie nastąpił wzrost o 6,5% mniej więcej. To są dane do września.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Pan senator pytał jeszcze o prawa do formatu i o to dlaczego jest lepiej, kiedy telewizja je ma. No, oczywiście, że jest lepiej, dlatego że jeżeli telewizja kupuje format zagraniczny za pośrednictwem producenta zewnętrznego, tak jak było w przypadku „Jaka to melodia?” czy „Familiady”, to nie ma wpływu na cenę tej licencji. Po prostu ten producent zewnętrzny dyktuje nam, ile rzekomo zapłacił za licencję. W przypadku tego formatu okazało się, że kiedy dotarliśmy do Prestige Entertainment, udało nam się np. wynegocjować, żeby stawka za weekendowy program nie wynosiła 5 tysięcy dolarów, tak jak było poprzednio, tylko 1 tysiąc 250 dolarów. Krótko mówiąc, bezpośrednia rozmowa nadawcy z bezpośrednim licencjodawcą i przejęcie tej produkcji i praw do licencji sprawiły, że obniżyliśmy koszty. Mamy też możliwość kształtowania innych składowych tego programu: kosztów kamer, obsługi planu, honorariów, praw do powtórek. No, krótko mówiąc, mamy prawa do tej części kreacji, którą firma pośrednicząca uznawała za swoje wyłączne prawo. Po prostu uzyskaliśmy szereg praw, których do tej pory byliśmy pozbawieni.

Pan senator Bonisławski pytał o ośrodki. Pana chyba nie było na pierwszej części posiedzenia, kiedy referowałem, że główny strumień tego zwiększonego finansowania, które uzyskaliśmy dzięki tej swoistej kroplówce, temu rozwiązaniu pomostowemu, jakim jest rekompensata za część wpływów utraconych w rezultacie przydzielonych przez ustawodawcę ulg i zwolnień od abonamentu, oraz część pożyczki uzyskanej od rządu z Funduszu Reprywatyzacji przeznaczymy na dokapitalizowanie oraz upgrade technologiczny ośrodków, tak żeby one mogły skorzystać z tej przewagi konkurencyjnej, która jest dzisiaj niewykorzystywana. Te ośrodki produkują obraz w standard definition, kiedy cały świat jest już nastawiony na HD czy Full HD, a kiedyś być może będzie nastawiony na 4K. W związku z tym chcemy gros środków przeznaczyć na inwestycje w ośrodkach.

Ma rację pan senator, że sporo osób jest zatrudnionych w oparciu o umowy-zlecenia i jako firmy jednoosobowe. No, to ma dość groteskowy wymiar, no bo nagle się okazało, że sami prywatni przedsiębiorcy pracują w telewizji publicznej: jeden jest od światła, drugi jest od samochodu, trzeci jest od kamery. Naszą ambicją jest to, żeby – kiedy zyskamy już to docelowe finansowanie, finansowanie w pełni budżetowe – przejść po prostu na zatrudnienie zgodne z filozofią obecnego rządu, tak żeby nie było już fikcyjnych umów pozorujących pracę tymczasową, dzięki którym unika się umowy o pracę. Jest naszą ambicją, żeby mieć jak najwięcej ludzi na etacie, zatrudnionych po prostu na zdrowych zasadach, tak żeby ten, kto wykonuje etatową, stałą pracę, nie udawał, że robi to dorywczo. Ale do tej pory sytuacja zmuszała nas do takich półśrodków.

Pani senator… A, ostatnia kwestia, jeśli chodzi o pytania pana senatora. Problemem w ośrodkach jest nie tylko to, że nie miały one do tej pory pieniędzy na premierowy content i nie były w stanie tym premierowym contentem wypełnić nawet tych 5 godzin, które mają przydzielone w ramach programu TVP3, którego są, poza pasmem wspólnym, częścią. Problemem jest też to, że 41% obywateli jest z definicji wykluczonych z dostępu do własnej telewizji regionalnej. Ci wszyscy, którzy są użytkownikami platform cyfrowych NC+ i Polsatu oraz niektórych kablówek w kraju, są ofiarami tego, że nasi poprzednicy, przydzielając koncesje operatorom satelitarnym i niektórym kablowym, nie zagwarantowali tego, żeby dostarczany był przez nich właściwy terytorialnie program telewizji regionalnej. W związku z tym ci ludzie – a to są widzowie aktywni, bo jak ktoś płaci za telewizję NC+ czy Polsatowi, no to jest aktywnym widzem – mają wszyscy TVP Warszawa. Widzowie w Krakowie, w Białymstoku, w Łodzi, w Gdańsku mają TVP Warszawa, w związku z czym tego nie oglądają. A nie ma zbyt wielu ludzi, którzy mają dwie anteny i oprócz tego, że płacą za telewizję, to jeszcze szukają sobie kanałów na MUX, gdzie akurat telewizja regionalna jest. W związku z tym chcielibyśmy – już zapoznałem Krajową Radę z naszymi planami – jeszcze przed wyborami samorządowymi, tak żeby to jakoś zgrać ze wzmożeniem zainteresowania sprawami regionalnymi – spróbować podnieść na transponder sygnał wszystkich 16 telewizji regionalnych, tak żeby również ta wykluczona cyfrowo czy dystrybucyjnie część widowni miała dostęp do własnej państwowej telewizji regionalnej. To oczywiście będzie pociągało za sobą koszty rzędu 900 tysięcy czy 1 miliona za każdy sygnał podniesiony na satelitę, ale moim zdaniem powinno być ambicją państwa, żeby ten wydatek sfinansować, bo nie można dużej części publiczności odcinać od własnej publicznej telewizji regionalnej.

Pani senator Zdrojewska mówiła, że gwiazdy odchodzą. No, Pani Senator, jedne gwiazdy odchodzą, drugie przychodzą. Gdzie jest dzisiaj pan Orłoś?

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Jakieś nazwisko może? Jaka gwiazda przyszła?)

Kto ostatnio słyszał o pani Tadli? Bez telewizji publicznej niektórzy ludzie po prostu nie istnieją. Telewizja publiczna świetnie sobie radzi bez tych, którzy odeszli, a ci, którzy odeszli, bez telewizji publicznej sobie kompletnie nie radzą. Bardzo mi przykro.

(Senator Barbara Zdrojewska: A jakie gwiazdy przyszły, Panie Prezesie? Poza panem prezesem oczywiście.)

(Głos z sali: Mikrofon!)

Tomasz Rożek, który jest anchorem znakomitego programu „Sonda 2”, Marcelina Zawadzka, która robi wspaniałą karierę w TVP2, pan Orleański… Jak ma na imię?

(Dyrektor Biura Kontrolingu i Restrukturyzacji w Telewizji Polskiej SA Agnieszka Dejneka: Paweł.)

Paweł Orleański z „Galileo”…

(Senator Barbara Zdrojewska: Nie zna pan imienia gwiazdy? No, naprawdę…)

(Dyrektor Biura Kontrolingu i Restrukturyzacji w Telewizji Polskiej SA Agnieszka Dejneka: Rafał Brzozowski.)

Rafał Brzozowski, nowy anchor programu „Koło Fortuny”, Paweł Orleański, który przyszedł z telewizji TV4 i prowadzi „The Wall”…

(Wypowiedzi w tle nagrania)

(Senator Barbara Zdrojewska: Panie Prezesie, my ich nie znamy, ale pan też nie, jak słyszymy, więc proszę się już nie wysilać.)

Michał Rachoń, znakomity dziennikarz…

(Senator Barbara Zdrojewska: Tak, tak, to jest „gwiazda” rzeczywiście.)

…taki nowy Gugała.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

(Głos z sali: Mikrofon!)

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Panie Prezesie, proszę odpowiedzieć na pytania pani senator Zdrojewskiej.)

Już odpowiadam. Pewne gwiazdy odchodzą i przestają być gwiazdami, ale inne się pojawiają i święcą triumfy.

Pani senator mówiła, że doprowadziłem telewizję do klęski finansowej. Zastałem telewizję w stanie utajnionej zapaści finansowej, tzn. w sytuacji zrównoważonego budżetu opracowanego na podstawie sfałszowanych danych. Tak jak mówiłem, prognoza…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Ogląda. No, ta sprawa już była wielokrotnie publicznie wyjaśniana.

(Senator Barbara Zdrojewska: Ale to jest poważne oskarżenie, Panie Prezesie.)

Tak, ale ja już powiedziałem, na czym polega to fałszerstwo. Na tym, że prognoza Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynosiła 310 milionów zł, a do kształtowania budżetu na rok 2016, który przyjąłem, wzięto dane na poziomie 407 milionów, które pochodziły z poprzedniej prognozy KRRiT. Krótko mówiąc, ja też mogę sobie wpisać do budżetu, że będę miał 407 milionów, w sytuacji kiedy już dysponuję informacją, że będę miał 310 milionów, ale to jest swego rodzaju zafałszowanie budżetu w przychodach o kilkadziesiąt milionów złotych. Podobnie mogę udać głupiego i powiedzieć, że nie wiem, że weszła w życie ustawa o VAT, która obejmuje pieniądze z abonamentu, i że nie będę miał tyle tych pieniędzy, bo będę musiał zapłacić od nich VAT. W związku z tym ten budżet sfałszowano. Można powiedzieć grzeczniej: nie doszacowano budżetu w przychodach i nie doszacowano go w koniecznych do poniesienia wydatkach, które miały charakter ustawowy. One nie były uznaniowe, a więc zarząd musiał po prostu te pieniądze zapłacić.

(Senator Barbara Zdrojewska: A proszę powiedzieć, jaka kwota to była.)

Wyjściowo 140 milionów zł.

(Senator Barbara Zdrojewska: No a jak to się ma do tych 100 milionów i tej pożyczki, którą już państwo dostaliście z budżetu państwa?)

To nas zmusiło do szukania ekstraśrodków.

(Senator Barbara Zdrojewska: Czy państwo musiało kiedyś aż takie kwoty dopłacać do telewizji publicznej bezpośrednio z budżetu?)

Oczywiście, że tak. W 2012 r. – może pani dyrektor przypomni dokładną kwotę – zapaść telewizji publicznej była dużo większa. Wynosiła chyba 220 milionów. Możemy…

(Dyrektor Biura Kontrolingu i Restrukturyzacji w Telewizji Polskiej SA Agnieszka Dejneka: Ponad 200 milionów.)

Ponad 200 milionów zł.

Senator Barbara Zdrojewska:

No tak, ale wtedy telewizja wdrożyła jakiś strasznie obciążający dziennikarzy program i wyrzuciła część z nich z pracy, co było źle oceniane zresztą, niemniej jednak w międzyczasie nie było takiej sytuacji, żeby… Telewizja zaczęła strasznie oszczędzać. No, przecież właściwie prawie zrezygnowała z produkcji, ale wyszła jakoś na prostą, natomiast państwo…

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: My też zaczęliśmy oszczędzać.)

…wyciągacie pieniądze z budżetu państwa, czyli z naszego wspólnego budżetu.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

My też oszczędzamy. Ograniczyliśmy wydatki na produkcję zewnętrzną, i to w znacznym procencie. Udało nam się w twardych negocjacjach z producentami zewnętrznymi obniżyć koszty niektórych produkcji, chociażby serialu „Klan”. Podobnie było z zagwarantowanym przez poprzednie kierownictwo wzrostem kosztów o 10% rok do roku w przypadku jednego z kluczowych producentów, który to wzrost sprowadziliśmy do 2–3%. Był taki bardzo popularny serial, nawet najpopularniejszy – już nie chcę wymieniać tytułu – którego producent miał zagwarantowane przez prezesa Brauna, że koszt części kreacyjnej serialu musi wzrosnąć o 10% rok do roku. Na jakiej podstawie takie zobowiązanie zostało podjęte w kraju, w którym jest minimalna inflacja? Nie wiem.

(Senator Barbara Zdrojewska: Ale zostawmy tego Brauna. Przecież wy podnieśliście płace, Panie Prezesie.)

Pani Senator, jeśli można odpowiedzieć…

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Przepraszam bardzo, poproszę w takim razie…)

(Senator Barbara Zdrojewska: Ale jeszcze…)

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Jeżeli można, proszę, żeby pan odpowiedział na razie na te pytania, a potem oddam głos pani senator.)

Dobrze, tak więc odpowiadam.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Bo to są bardzo ważne rzeczy, które bulwersują nas wszystkich. Chodzi mi np. o te paski)

Odpowiadam pani senator, że telewizja publiczna na koniec roku bilansowego 2017 zanotuje zyski. Z jednej strony dzięki restrykcyjnej polityce oszczędnościowej zarządu, a z drugiej strony dzięki polityce, która umożliwiła nam finansowanie ekstra środkami, finansowanie w nadzwyczajnym trybie, gwarantujemy dodatni bilans telewizji publicznej. Będziemy na minimalnym plusie w dniu 31 grudnia 2017 r. Uważam to osobiście za sukces zespołu, którym kieruję.

Paski – nobodys perfect. Niekiedy oczywiście nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Nie popieram niektórych pasków, ale w natłoku i ferworze pracy nad transmisją, która jest prowadzona na żywo, czasem popełniane są błędy. Staram się karać za błędy, które są świadome albo wynikają po prostu z dezynwoltury czy głupoty. Pasek o barbarzyńcach dopuszczam jako cytat, jako opinię, jednak informację, że barbarzyńcy gdzieś tam wyszli na ulicę, oczywiście uważam za nadużycie.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Jak się kretyna zatrudnia, to on takie paski pisze.)

Zdecydowaną większość pasków uważam za trafną, a te, które nie powinny się zdarzyć, są do skorygowania. W każdym razie niektórych dziennikarzy ukarałem za te nadużycia.

Senator Barbara Zdrojewska:

Panie Prezesie, jeżeli podziela pan tę opinię, że to jest fatalne, to proszę powiedzieć, czy wprowadzicie zasadę najprostszą, podstawową, zasadę oddzielania informacji od opinii i unikania przymiotników. Proszę kogoś tam posadzić w tej państwa telewizji i poprosić, żeby po prostu skreślał wszystkie przymiotniki, zwłaszcza w przypadku opozycji. Bo pan zna te paski i wie, że to jest po prostu najtańsza, obrzydliwa propaganda, Panie Prezesie. To jest coś niedopuszczalnego. I pan wie, że to już długo trwa. Nie jest tak, że jeden taki pasek się przydarzył. To jest codzienna sytuacja, wystarczy włączyć telewizję. I bardzo państwu polecam… Może wreszcie, po tym naszym dzisiejszym spotkaniu, pan prezes zwróci jednak uwagę na to, co się dzieje w TVP Info i co się dzieje w „Wiadomościach”, które nie mają nic wspólnego z obiektywizmem w przedstawianiu informacji. To jest rządowa tuba propagandowa, Panie Prezesie. Pan jest specjalistą od propagandy, pan coś o tym wie. Proszę naprawdę zwrócić na to uwagę. Nie ma pan prawa robić czegoś takiego za publiczne pieniądze. Gdyby pan miał z tą całą ekipą prywatną telewizję, to proszę bardzo, ale to jest publiczna telewizja, w dużej części finansowana z opłat wnoszonych przez obywateli. Dziękuję bardzo.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Pani Senator, nie uważam telewizji publicznej za telewizję uprawiającą jakąkolwiek propagandę. Nie uważam pasków w TVP Info za propagandę. Jeśli zdarzają się takie, które się nie powinny zdarzyć, to są one wyjątkiem potwierdzającym regułę rzetelności telewizji publicznej. W przypadku tych pasków, które uda się wykazać jako nieprofesjonalne albo nacechowane błędami merytorycznymi wynikającymi z braku kompetencji, wyciągamy konsekwencje, ale takich pasków, które mogłyby budzić wątpliwości, było dosłownie kilka. Nie pojawiają się one codziennie. Możemy włączyć w tej chwili TVP Info na urządzeniu mobilnym i zobaczyć, jaki jest pasek. Idę z panią senator…

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Czy państwo senatorowie mają jeszcze jakieś pytania?

Pan senator Hamerski. Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Senator Jan Hamerski:

Panie Przewodniczący! Państwo Senatorowie! Szanowni Goście!

Z wypowiedzi mojej poprzedniczki, pani senator Zdrojewskiej, powiało grozą w pewnym momencie, bo pani senator zaczęła tutaj straszyć olbrzymią odpowiedzialnością, bez mała Trybunałem Stanu. Chcę przypomnieć, że pani senator powołuje się bardzo często na suwerena. Otóż tenże suweren w ostatnich wyborach parlamentarnych rozliczył rządzących wraz z ówczesną telewizją państwową i dlatego nastąpiła zmiana zarówno w Sejmie, w Senacie, jak i w telewizji publicznej. Myślę, że kiedy dzisiaj mówi pani o suwerenie, to ma pani na myśli tę część społeczeństwa, która was popiera, czyli 20% Polaków, a nie całe społeczeństwo, nie cały naród. I to trzeba brać pod uwagę.

Jeżeli chodzi o paski, to pozwolę sobie nie zgodzić się z panem prezesem, bo ja uważam, że jednak określenie „barbarzyńcy” w odniesieniu do tych, którzy nie pozwalają się innym modlić, jest adekwatne.

Ludzie, Panie Prezesie, chcą oglądać telewizję publiczną i dlatego w imieniu moich, że tak powiem, sąsiadów, w imieniu moich wyborców z okręgów nadgranicznych – dziękuję zresztą, że pan do tego tematu nawiązał – chciałbym się upomnieć o odbiór programów telewizji publicznej, w tym m.in. programów regionalnych, ponieważ mamy kłopoty z tym odbiorem. Część osób wini za to telewizję publiczną, część wini Emitel, część wini Krajową Radę. Skoro pan ten temat poruszył, to mam nadzieję, że w przeciągu, załóżmy, nadchodzącego roku ten dostęp do telewizji publicznej na terenach nadgranicznych się poprawi. Mam na myśli naszą granicę południową, słowacką, gdzie często sygnały naszych sąsiadów, zarówno radiowe, jak i telewizyjne, są mocniejsze od naszej telewizji. I na to zwróćcie państwo uwagę. Dziękuję serdecznie, Panie Prezesie, za to, co pan w telewizji publicznej robi.

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Dziękuję, Panie Senatorze.)

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę odnieść się do tego, Panie Prezesie.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Dziękuję za te słowa.

Ja też uważam tych, którzy blokują możliwość modlenia się w miesięcznicę smoleńską za barbarzyńców, niemniej nie uważam, żeby to musiało się znaleźć akurat na pasku.

(Senator Jan Hamerski: Ma pan prawo do tego.)

Jako czyjaś opinia, cytat z kogoś – jak najbardziej, natomiast jako informacja – niekoniecznie. Niemniej osobiście myślę dokładnie tak samo, jak pan senator. To jest działanie absolutnie skandaliczne, niemieszczące się w kanonie kulturowym, tożsamościowym naszego narodu.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Czy pan odniesie się jeszcze do pytania dotyczącego…

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Odbioru?)

…tego pasa nadgranicznego?

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Tak, tak.)

I zakończymy za chwilę.

(Senator Maria Koc: Czy można jeszcze o coś zapytać, Panie Przewodniczący?)

Ależ bardzo proszę. Ja pytałem, kto się zgłasza. Bardzo proszę, Pani Marszałek.

(Senator Maria Koc: Może niech pan prezes…)

Proszę się odnieść do pytania dotyczącego tych… Można to zrobić na piśmie też.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Chcę tylko tutaj potwierdzić, że my chcemy, aby poprawiła się jakość sygnałów na terenach przygranicznych, ale największy problem to te 41% użytkowników platform satelitarnych, którzy nie mają właściwie dostępu do regionalnej części telewizji. Na multipleksie już się chyba wiele poprawić nie da, dlatego że Emitel ma podpisaną umowę, jest monopolistą i twierdzi, że już nie jest w stanie bardziej doświetlić tych części Polski, do których sygnał nie dociera. Ale niezbyt często dostajemy skargi, że nie dociera do kogoś sygnał z Emitela, tzn. z multipleksu. Problemem jest brak właściwego terytorialnie satelity stacji regionalnej, miejscowej.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Nim oddam głos pani marszałek, zapytam: czy ktoś jeszcze z państwa senatorów będzie prosiło o głos?

Pan senator Rusiecki? Dziękuję bardzo.

W takim razie bardzo proszę, pani marszałek Koc.

Senator Maria Koc:

Bardzo dziękuję, Panie Przewodniczący.

Może na początku wspomnę też o swoich doświadczeniach, bo czasami biorę udział w różnych dyskusjach, jestem zapraszana do programów publicystycznych, i muszę powiedzieć, że rzadko się zdarza, żeby rozmowa toczyła się na temat, który zapowiadano. Bardzo często jest tak, że przygotowuję się z jakiegoś tematu czy nawet z kilku tematów, a okazuje się, że program jest na żywo i jestem pytana o coś zupełnie innego. No ale myślę, że taka jest specyfika tych programów. Trzeba reagować na żywo na to, co się dzieje w ciągu dnia. Prawda? A więc idąc do takich programów telewizyjnych, przygotowujemy się nie tylko z zakresu tych tematów, o jakich nam się wspomina w zaproszeniu.

Państwo senatorowie, zwłaszcza pan przewodniczący i pani senator Zdrojewska, zarzucają telewizji, że jest nierzetelna, że jest stronnicza, że jest wręcz telewizją Prawa i Sprawiedliwości. A ja muszę państwu powiedzieć, że mieszkam we wschodniej części województwa mazowieckiego, gdzie jest zresztą mój okręg wyborczy, i po tej zmianie, jaka nastąpiła w telewizji, wszędzie tam, gdzie jestem, na różnych spotkaniach – a ciągle te spotkania odbywam, bo nie ograniczam się tylko do kampanii wyborczej, tylko przez cały czas trwania mojego mandatu spotykam się z mieszkańcami – ludzie dziękują za tę telewizję i za to, że w końcu przedstawia się rzeczywistość taką, jaka ona jest. Oni uważają, że telewizja publiczna jest rzetelna. Zapraszam państwa do siebie na takie spotkanie, gdzie państwo to usłyszycie. Ludzie uważają, że to właśnie ta telewizja, która była wcześniej, była nierzetelna.

Szanowni Państwo, przytoczę taką informację z ostatnich dni, którą przeczytałam w internecie. Nie byłam od początku na posiedzeniu komisji, ponieważ miałam inne obowiązki, ale ostatnia informacja jest taka, że TVP Info jest liderem wśród programów informacyjnych. Pewnie już o tym państwo mówiliście. To, że TVP Info pozostawia w tyle konkurencję, chociażby program, który powstał jako pierwszy, jeśli chodzi o te kanały informacyjne, tematyczne, czyli TVN24, też o czymś świadczy. No, świadczy o tym, że ten przekaz jest jednak dobrze odbierany i że Polacy ten program oglądają.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Inne kanały są na różnych platformach, a nie na ogólnodostępnym multipleksie.)

Być może można to tłumaczyć w ten sposób. Ja tłumaczę to sobie w inny sposób. Ludzie, z którymi się spotykam, też inaczej to sobie tłumaczą. Podobnie jest z programem „Wiadomości”, który też jest wśród takich sztandarowych programów informacyjnych wysoko notowany, też jest liderem. Tak więc co do tej stronniczości telewizji, to myślę, Szanowni Państwo, że raczej trzeba ważyć słowa, bo zdaniem większości Polaków telewizja jest teraz naprawdę rzetelna, rzetelnie opisuje to, co się dzieje w kraju. Poza tym w programach publicystycznych są przecież zawsze przedstawiciele opozycji. Myślę, że pan prezes… Bo o to też chciałabym zapytać. Są pewnie jakieś zasady – no, na pewno są – określające, kogo do takiego programu się zaprasza, jakie są proporcje, jaki jest czas antenowy, jak on jest podzielony. Prawda, Panie Prezesie? Gdyby pan zechciał na ten temat powiedzieć parę słów, byłabym wdzięczna.

Ale chciałabym też zapytać o przyszły rok. Przyszły rok jest szczególny, bo będziemy obchodzić stulecie niepodległości. Być może pan prezes już o tym mówił, ale chciałabym zapytać, czy będą jakieś specjalne programy, czy może jakieś produkcje filmowe, filmy fabularne produkowane z udziałem telewizji publicznej, czy też seriale, które państwo zechcecie wtedy pokazać, produkcje dotyczące postaci czy też tych wydarzeń sprzed 100 lat. Bo myślę, że na takie produkcje też nasi rodacy czekają. O to chciałam dopytać. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Częściowo pan prezes mówił już o tych programach, które będą,…

(Senator Maria Koc: Bardzo przepraszam, ale…)

Nie szkodzi, nie szkodzi, Pani Marszałek.

Pan senator Rusiecki.

(Senator Jarosław Rusiecki: To może niech pan prezes odpowie, a później ja zadam krótkie pytanie.)

No dobrze, bardzo proszę.

Patrzcie, jaki jestem spolegliwy. Niech się pan uczy, Panie Prezesie.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

Dziękuję.

Jeśli chodzi o stulecie niepodległości, to skorzystamy z tego, że obchody tej rocznicy na szczęście trochę potrwają. Polska kształtowała się od ogłoszenia niepodległości do traktatu ryskiego, więc można uznać, że obchody stulecia niepodległości skończą się na przełomie 2020 i 2021 r. Dlaczego o tym mówię? Dlatego że nie mogliśmy podjąć się kilku sztandarowych produkcji serialowych bez zapewnienia im finansowania. Teraz, kiedy ono już jest – działa na zasadzie pewnej kroplówki, ale jednak jest dość znaczące – możemy się pokusić o realizację niektórych ważnych projektów. Na pewno zdążymy na stulecie niepodległości z jednym serialem, z taką sagą rodzinną pokazującą walkę o niepodległość i potem pierwsze lata II Rzeczypospolitej pt. „Drogi wolności”. Nie zdążymy z serialem o Paderewskim, ale mam…

(Senator Maria Koc: Ale on będzie w telewizji?)

Jest w produkcji. Na razie nie zachwyca nas scenariusz, no ale…

(Senator Maria Koc: No właśnie. Jak to wygląda?)

…trwają intensywne prace. No, jest też spór o budżet. Podchodzi do tego Witold Orzechowski, reżyser i producent znany z innych formatów i działań. Jest w planach serial – ale nie nieromantyczny, tylko pozytywistyczny – o Eugeniuszu Kwiatkowskim, czyli pięknej postaci odbudowującej Gdynię, twórcy Centralnego Okręgu Przemysłowego, i jego późniejszych dramatycznych losach aż do śmierci w 1974 r., poprzedzonej gaśnięciem tego człowieka w czasach komuny. Jest kilka innych pomysłów na filmy i seriale dotyczące niepodległości, w związku z czym prosiłbym panią senator o cierpliwość. Proszę dać nam czas i mieć świadomość, że produkcja serialu czy filmu trwa 2–3 lata. Jeżeli coś będzie robione po łebkach i tanio, no to będzie to, tak jak mówił pan przewodniczący Fedorowicz, słabe. Tak więc byliśmy w blokach startowych i dopiero teraz możemy wystartować.

Jeżeli chodzi o TVP Info, to zgadzam się z oceną pani marszałek. Nawet według Nielsena, który zaniża, jak uważam, naszą oglądalność o około połowę, wygrywamy już z TVN24. Realna oglądalność TVP Info to w naszym przekonaniu 1 milion 200 tysięcy, może 1 milion 400 tysięcy ludzi. Mając codziennie dostęp do alternatywnego pomiaru telemetrycznego, opartego na analizie pół miliona rzeczywistych zachowań użytkowników jednej z sieci kablowych, która ma 180 tysięcy gniazdek, widzimy na bieżąco, na żywo, jak wielka jest oglądalność TVP Info. Dzisiaj, w czasie posiedzenia komisji do spraw Amber Gold, mieliśmy dwukrotne przebicie w stosunku do komercyjnych telewizji informacyjnych, które tego nie transmitowały. Źródłem tego sukcesu jest m.in. pokazywanie takich live’ów. Dziękuję za tę ocenę. TVP Info jest rzetelne. Nawet jeśli czasem nie umie ustrzec się jakichś błędów, to my te błędy staramy się korygować, a winnych karać.

(Senator Maria Koc: Jeszcze tylko dopytam. Pan przewodniczący mówił, że TVP Info jest na każdej platformie, ale jeśli chodzi o portal TVP Info, to on chyba również zanotował wzrost odsłon w stosunku do innych portali informacyjnych.)

Tak, tak, tu też jest lawinowy…

(Senator Maria Koc: A do internetu każdy ma dostęp.)

No tak, i to jest ten miernik.

(Senator Maria Koc: Właśnie.)

Tam, gdzie wszyscy mają równe szanse, równy dostęp, TVP Info idzie bardzo szybko do góry.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Pan senator Rusiecki i później pani senator Barbara Zdrojewska.

Senator Jarosław Rusiecki:

To już jedna z ostatnich wypowiedzi. Chciałbym bardzo serdecznie podziękować panu przewodniczącemu za to, że tę dzisiejszą dyskusję na ten temat, nad tym zagadnieniem, możemy w sposób otwarty – mamy tu nawet kamerę TVP – pokazywać. A jednocześnie cieszę się też z tego, że nie musimy się zajmować stacjami komercyjnymi, które od 12 lat są wprzęgnięte w projekt polityczny realizowany wcześniej z pozycji rządowej, a teraz z pozycji totalnej opozycji. Jako uczestnik różnych audycji często znajdowałem się w owym czasie w takiej sytuacji, że… Najczęściej było pięciu na jednego, przy czym nawet dziennikarz prowadzący program wspierał atakujących. Cieszę się, ponieważ mamy możliwość w sposób otwarty rozmawiać, dyskutować o rzeczywistych problemach, np. jeśli chodzi o kwestię finansowania mediów. Mówię to z własnego doświadczenia jako członek Rady Programowej TVP w latach 2006–2010, kiedy to obserwowałem, jak TVP była odpychana od tego tortu związanego z reklamami. I to, Szanowni Państwo, jest realnym problemem. My jako ludzie odpowiedzialni za kreowanie prawa umożliwiającego realizację misji publicznej przez Telewizję Polską czy Polskie Radio od tego nie uciekniemy i dlatego bardzo dziękuję panu przewodniczącemu za to, że mogliśmy podyskutować w sposób otwarty i wysłuchać pana prezesa Jacka Kurskiego, który mówił o swoich planach, zamiarach na przyszłość. Dziękuję.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Mam nadzieję, że to się zarejestrowało i będzie pokazywane.

Pani senator Barbara Zdrojewska. Bardzo proszę.

Senator Barbara Zdrojewska:

Ja tak szybciutko. Tym razem nie będę się odnosiła do słów pana prezesa, tylko odniosę się do wypowiedzi, które tutaj padły w czasie dyskusji, i je lekko sprostuję.

Szanowni Państwo, jeżeli na nas głosowało 20% wyborców – rozumiem, że pan miał na myśli Platformę Obywatelską – to nie znaczy, że państwa popiera 80%. Naprawdę, proszę nie popełniać takiego błędu, proszę w takie rzeczy nie wierzyć.

Druga kwestia też jest bardzo istotna. Zwracam państwu uwagę, że niestety spada zaufanie do telewizji publicznej. Jeżeli państwu się wydaje, że telewizji publicznej ufa 80%, a ta reszta, ci barbarzyńcy, to tylko 20%, to chciałabym zwrócić uwagę, że były prowadzone badania, i to w lipcu tego roku, i okazało się, że 52% Polaków nie ma zaufania do Telewizji Polskiej.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Pani Marszałek…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

…ja tylko zwracam uwagę, że większość Polaków nie ma zaufania do Telewizji Polskiej. Niedobrze jest także z radiem. I to jest fatalna sytuacja. Bez względu na to, z której jesteśmy opcji, powinno nas to przerażać. Wiemy dobrze, że takie badania będą prowadzone jeszcze wielokrotnie, tak że będziemy mogli się do tego typu danych odnosić. Zaufanie do TVP nie rośnie, tylko spada. To nie jest jakiś dramatyczny spadek, ale jest to zauważalne. I to może nas tylko boleć, Pani Marszałek, dlatego że to jest fatalna sytuacja. To jest właśnie zasługa…

(Senator Jarosław Rusiecki: Bo to pewne kręgi się…)

Panie i Panowie Senatorowie, Panie Prezesie, to jest właśnie skutek takiej polityki. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Proszę się odnieść do tych ostatnich trzech wypowiedzi, bo będziemy kończyć.

Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski:

No, pan senator Rusiecki dziękował panu przewodniczącemu, więc ja mogę się tylko przyłączyć do tych podziękowań. Nie ma się tutaj do czego odnosić.

Nie potwierdzamy jako pracownicy i dziennikarze Telewizji Polskiej poczucia jakiejś społecznej dezaprobaty czy izolacji. Bardzo często spotykamy się z przejawami sympatii i poparcia. Przebijało to w wypowiedziach państwa senatorów. Te badania wydają nam się równie niewiarygodne jak badania oglądalności. Nawet ci, którzy posługują się tezą, że rzekomo spada oglądalność Telewizji Polskiej, sami w to nie wierzą. Wielokrotnie rozmawiałem na ten temat z posłami Platformy Obywatelskiej. Zwykle mam taką okazję w saunie, bo akurat jako były parlamentarzysta jestem uprawniony do korzystania z sauny sejmowej, zwłaszcza że mieszkam bardzo blisko Sejmu. Tak więc ucinam sobie pogawędki z posłami Platformy Obywatelskiej, którzy zapewniają mnie – odbyłem już cztery takie rozmowy – że ile razy pójdą do TVP Info, mają zawsze o wiele większy odzew, feedback od widzów, niż kiedy pójdą do TVN24.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Czy chce pan zakończyć swoje wystąpienie tym właśnie sformułowaniem?)

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Chcę zakończyć tym optymistycznym akcentem, że badania oglądalności są niewiarygodne i nawet ci, którzy się nimi posługują, w to wszystko nie wierzą. To samo dotyczy badań pod kątem zaufania. Niedawno…

(Senator Barbara Zdrojewska: Najlepsze są badania w saunie, Panie Prezesie.)

(Wesołość na sali)

Oczywiście, wokół telewizji została rozsnuta pewna aura politycznej debaty, która wpływa na negatywną ocenę części opinii publicznej związanej z partiami opozycyjnymi, ale per saldo telewizja publiczna nadal cieszy się bardzo dużym zaufaniem publicznym w społeczeństwie. Bardzo mnie to cieszy.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Pan senator Hamerski.

Senator Jan Hamerski:

Ja tylko ad vocem wypowiedzi pani senator Zdrojewskiej. Wiem, Pani Senator, że 20% wynosi poparcie dla Platformy Obywatelskiej, ale wiem równie dobrze, że poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości wynosi 40%. Ani 20%, ani 40% nie jest równe 100%. Tyle jeszcze wiem. Dziękuję.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Aha.

(Senator Czesław Ryszka: Teraz jest 47%.)

Proszę państwa…

(Senator Jarosław Rusiecki: Jeśli mogę, dodam, że na Podhalu jest 90%.)

(Głos z sali: Nieprawda.)

(Senator Czesław Ryszka: Wypadkowej nie liczyli.)

Proszę państwa, nie wiem, czy mam powody, żeby się cieszyć, że w takiej atmosferze niby-serdeczności się rozstajemy, choć jak pan zauważył, Panie Prezesie, w Senacie nie ma takich napięć, jakie towarzyszyły mi, kiedy byłem wiceszefem komisji i atakowaliście nas w sposób bardzo ostry. W Senacie jest troszeczkę ciekawiej.

Oczywiście przeczytałem, że dała się zwieść, nabrać na pański czar pani Rodowicz. No, czytałem o tym na Pomponiku. No dobrze, może uratuje pan ten festiwal w Opolu.

Ja bym jednak poprosił o to, żeby pan na piśmie odpowiedział, bo ważne jest to, o czym mówiła pani senator, pani marszałek Koc. Idzie o ten podział czasu antenowego, o to, jaki jest ten podział czasu antenowego. Jak byliście w opozycji, zawsze padał zarzut kierowany do rządzącej wtedy koalicji, że za mało czasu antenowego jest dla przedstawicieli PiS, więc proszę o odpowiedź na piśmie. Widzę, że pani dyrektor już to zapisuje. To nie jest taki problem, a dzięki temu będziemy mieć jasność.

Zostajemy niestety przy swoim, bo…

(Senator Barbara Zdrojewska: Panie Przewodniczący, czy pan się przejęzyczył? Za mało czasu jest dla PiS? Naprawdę?)

Ja tak powiedziałem?

(Senator Barbara Zdrojewska: Będziemy prosili o wyjaśnienie…)

Senator Jarosław Rusiecki:

Państwo kreujecie… Szanowni Państwo, co kwartał w każdym medium publicznym jest udostępniana taka informacja. Dostają ją szefowie tych instytucji. Niech państwo nie ściemniają chociaż w tej sprawie.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: O czym pan senator mówi? Bo ja nie za bardzo wiem, o co chodzi.)

(Senator Barbara Zdrojewska: Ja też nie wiem.)

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: Ja ściemniam? Ja proszę…)

Moi Drodzy Państwo, jest ustawa, która reguluje dostęp środowisk politycznych do mediów publicznych. Co kwartał szef instytucji medialnej otrzymuje taką wiedzę, która nie jest wiedzą tajną.

(Przewodniczący Jerzy Fedorowicz: No, dlatego ja chcę taką informację dostać.)

A państwo kreujcie jakąś nierzeczywistość tutaj.

Przewodniczący Jerzy Fedorowicz:

Ja nic… Panie Senatorze, chyba zmęczenie już nas opanowało.

(Senator Jarosław Rusiecki: Nie.)

Poprosiłem tylko o odpowiedź na pytanie o podział czasu antenowego, nic więcej. Nie komentuję żadnej zastanej sytuacji.

Proszę państwa, dziękuję panu i państwu z zarządu telewizji za tę informację. Ona się nam przyda. Myślę, że konieczne też będą odpowiedzi członka Rady Mediów Narodowych, pana Juliusza Brauna, dlatego że padły pod adresem poprzedniego zarządu telewizji sformułowania, do których on pewnie będzie się chciał odnieść.

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Już się odnosił. Ta kontrowersja już kiedyś publicznie wypłynęła.)

Aha, no dobrze. To jak się nie będzie chciał odnieść…

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Nic innego…)

No, zobaczymy.

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Dobrze.)

A teraz dziękuję bardzo.

Zamykam posiedzenie.

(Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA Jacek Kurski: Dziękuję bardzo.)

(Koniec posiedzenia o godzinie 18 minut 35)